Angelice, za zarwanie nocki w poszukiwaniu zdjęć.
Michałowi, za pomoc przy tym rozdziale. Bez Ciebie nie byłby taki jaki jest, albo nie byłoby go w ogóle.
Rano Shanell obudził ból pleców i nieprzyjemne drapanie w gardle. Spojrzała na Nicka, który spał tuż obok niej i odgarnęła mu włosy z twarzy. Wygramoliła się z łóżka i ruszyła w stronę salonu. Narzuciła na siebie bluzę i dodatkowo opatuliła się kocem. Poczuła, że ma zatkany nos, a czoło podejrzanie gorące.
Szybko sięgnęła po telefon, żeby zadzwonić do agencji i przekazać, że jej dzisiaj nie będzie. Po chwili udała się do kuchni, gdzie znalazła termometr i sprawdziła sobie temperaturę.
- 38,5?! - zawołała, a potem dodała ciszej. - Ja pierdolę...
Westchnęła i zaraz po tym wstawiła wodę. Włożyła do kubka herbatę ekspresową i wplotła palce w swoje włosy. Przeczesując je, poszła do salonu i stanęła przy telefonie, po czym wykręciła numer Melanie.
- Słucham?
- Hej Mel, tu Shanell.
- Co z twoim głosem? - zdziwiła się.
- Jestem chora...
- Wczoraj byłaś jeszcze całkiem zdrowa. Tak w jeden dzień się rozchorowałaś?
- Eee... - ciągnęła. - Tak...
- Nie wnikam. - powiedziała dziewczyna i przez chwilę milczała. - Potrzebujesz czegoś, że dzwonisz? - zapytała w końcu.
- Nooo... Jeśli nie byłby to dla ciebie problem...
- Jasne, że nie. Dajesz.
- Mam do zapłacenia kilka rachunków i muszę zrobić zakupy, ale nie mam nawet siły na to, żeby się ubrać, a tym bardziej, żeby wyjść z domu. Czy mogłabyś...?
- No jasne. Zrób listę zakupów, naszykuj te rachunki i za jakieś pół godziny będę u ciebie.
- Dzięki... - odetchnęła z ulgą Shanell. - Jesteś niesamowita...
- Nie ma za co. Do zobaczenia. - rzuciła na koniec Mel i rozłączyła się. Shan odłożyła słuchawkę i poczuła dotyk na swoim biodrze. Wstrzymała oddech i odwróciła się.
- To chyba jednak nie był dobry pomysł z tą plażą... - powiedział z uśmiechem Nick i zaraz po tym zakasłał.
- Mhm... - mruknęła i odsunęła się od niego. - Robię herbatę. Też chcesz?
- Tak, dzięki.
Jakiś czas później przyszła w końcu Melanie, wzięła od Shanell listę zakupów, pieniądze i wyszła na miasto pozałatwiać jej sprawy. Shan i Nick przygotowali sobie herbatę z miodem oraz cytryną i wrócili do łóżka. Leżeli i rozmawiali, aż w końcu usłyszeli głośne pukanie do drzwi.
- Otwórz drzwi. - poleciła dziewczyna.
- Ty idź.
- Jeśli chcesz jeszcze poleżeć w tym łóżku, idź otworzyć drzwi.
Nick zlustrował ją wzrokiem i westchnął. Odłożywszy swój kubek na szafkę nocną, odchrząknął i krzyknął:
- OTWARTE!
Shanell przewróciła oczami i upiła łyk swojej herbaty. Drzwi sypialni otworzyły się, a do środka wszedł Dave.
- Nick?! - wydarł się. - Co ty tu robisz?
- Eee... leżę... i piję herbatę.
- Tak, ale dlaczego w łóżku Shanell?! Z Shanell?!
- Bo mam na to ochotę, a tak w ogóle to dlaczego nie jesteś w pracy? - zmienił temat swoim pytaniem Nick.
- Mam na nocną zmianę. - oznajmił, patrząc na nich uważnie. - Mogę się w wami położyć?
- Nie! - krzyknęła zdesperowana Shan i szczelnie przykryła się kołdrą.
- No proszę! - błagał Dave i nie czekając na ich zgodę, wskoczył na łóżko. Chciał położyć się z prawej strony, obok Shanell, ale ta rozłożyła się na całej swojej połowie. Dave, chcąc nie chcąc, położył się obok Nicka. Dziewczyna ponownie wzięła do ręki swój kubek i piła spokojnie herbatę, przysłuchując się rozmowie chłopaków na temat nowej piosenki.
Opróżniwszy cały kubek, wstała ze swojego miejsca i bez słowa ruszyła w stronę kuchni. Dave uśmiechnął się tajemniczo i pokręcił z uznaniem głową.
- Chcesz wziąć udział w zakładzie? - spytał, kiedy Shan zniknęła za drzwiami sypialni. Nick zmarszczył brwi.
- Jakim zakładzie?
- Założyłem się wczoraj z Martym, że w ciągu 2 tygodni uda mi się zaciągnąć Shanell do łóżka.
- Wiedziałem, że ty jesteś śmieciem i traktujesz kobiety jak gówno, ale Marty?
- Weź daj spokój. Cliff blokował ją od ponad 6 lat, ale ja nie jestem chujem i nie sypiam z dziewczynami swoich przyjaciół, dlatego nie próbowałem jej zaciągać do łóżka. A teraz jest wolna i mogę ją legalnie przelecieć.
- Dave... - zaczął Nick, ale po chwili się zaciął. - Brak mi słów...
- Że to taki genialny pomysł?
- Nie, że jesteś takim chujem. Wydawało mi się, że Shan jest twoją przyjaciółką...
- Bo jest. Nie widzę nic złego w seksie z przyjaciółką. - Dave wzruszył ramionami.
- I byłą dziewczyną. - przypomniał mu. - Ponoć chodziliście razem, jak mieliście po 15 lat.
- 15 lat, człowieku, kiedy to było. Teraz jest seksowniejsza, piękniejsza, no i jest modelką.
Nick już otwierał usta żeby coś powiedzieć, ale powstrzymał się, kiedy zobaczył wchodzącą do pokoju Shanell. Bez słowa przesunął się kawałek, żeby mogła się obok niego położyć.
- Mierzyłam przed chwilą temperaturę. Nadal mam gorączkę... - powiedziała cicho, przykrywając się kołdrą.
- Może pójdziemy do drugiego pokoju, a ty się tutaj prześpisz? - zaproponował Nick.
- Nie, możecie zostać.
Dziewczyna odwróciła się na drugi bok i próbowała zasnąć, a chłopcy cicho rozmawiali i próbowali napisać nowy tekst, który siedział Dave'owi w głowie. Nagle usłyszeli dzwonek na drzwi i rozejrzeli się po sobie zdziwieni.
- Shan, ktoś przyszedł. - oznajmił Dave, nie odrywając wzroku od kartki. Shanell delikatnie poruszyła się i mruknęła coś cicho pod nosem. Nick odłożył swój zapisany zeszyt wraz z długopisem na szafkę i poszedł otworzyć. Za drzwiami stał Lars z dużym garnkiem.
- Cześć. - powiedział zdyszany, wchodząc do środka. - Melanie dzwoniła i powiedziała, że jesteście chorzy, więc Roxxi ugotowała dla was rosół. Kazała mi go tutaj przynieść, bo ona śpieszyła się do pracy.
- Dzięki. - powiedział Nick, biorąc od niego garnek.
- A tak w ogóle to dlaczego obydwoje tak nagle się rozchorowaliście? - zaciekawił się Lars.
- Nie wiem. Tak jakoś wyszło...
- Tak jakoś wyszło?
- Byliśmy w nocy na plaży, woda była zimna...
- Co wy robiliście w nocy na pla...
- Larsy, wyciągnij talerze. - przerwał mu Nicky. W tym samym momencie do kuchni przyszedł Dave.
- A ty co tutaj robisz? - spytał, obrzucając Larsa wrogim spojrzeniem.
- Roxxi ugotowała rosół, więc przyniosłem. - wyjaśnił spokojnie Duńczyk.
- Ooo, lubię rosół Roxanne! - ucieszył się Dave i podbiegł do garnka, ale Lars zagrodził mu drogę.
- Zostaw, to nie dla ciebie. Ty nie jesteś chory.
- A kto tutaj jest niby cho... - zaczął Dave, a Nick, który stał za nim nagle kichnął. - Tyyy, stary, osmarkałeś mi cały kark! - krzyknął i zaczął się wycierać.
- Widzisz? - Lars uśmiechnął się promiennie.
- Wypierdalaj mi stąd! - uniósł się rudy chłopak.
- Ty mi stąd wypierdalaj! - postawił się Lars.
- Obydwoje stąd wypierdalajcie! - wtrącił się Nick, biorąc do ręki chusteczkę higieniczną.
- Spierdalaj! - krzyknęli obydwoje w jego stronę. Nicky nalał do swojego talerza trochę rosołu i ruszył w stronę sypialni Shanell.
- Sami spierdalajcie! Wychodzę, zamykam drzwi!
- Jak ty się gówniarzu do mnie odzywasz?! - krzyknął za nim Dave, jednak Nick wszedł już do pokoju. Lars rozlał zupę do talerzy i zaczęli jeść, nie zamieniając już ze sobą ani jednego słowa.
***
Niecałe 2 tygodnie później Shanell obchodziła urodziny. Nie miała najmniejszej ochoty ani czasu na urządzanie imprezy urodzinowej. Rano przed wyjściem do pracy zadzwonili do niej rodzice i złożyli jej życzenia. W agencji również czekała na nią mała niespodzianka. Dowiedziała się, że została zaangażowana w kampanię reklamową marki Valentino i zaproponowano jej udział w dwóch sesjach fotograficznych reklamujących bieliznę. Zgodziła się bez zająknięcia.
Wróciła do domu około 20:00. Ściągnęła swoje wysokie szpilki i na boso poszła w stronę kuchni. Wyciągnęła z szafki butelkę czerwonego wina i 1 kieliszek. Postawiła je na stole w salonie i zaczęła przeglądać swoje płyty. Natrafiła na album "Whitesnake". Włączyła go, a po chwili zapaliła kilka świeczek i poustawiała je na stole. Zgasiła światło i nalała wina do kieliszka.
- Wszystkiego najlepszego Shanell. - powiedziała sama do siebie, wsłuchując się w dźwięki utworu "Is This Love". - Co zdążyłaś już zrobić przez 23 lata swojego życia? Byłaś striptizerką, barmanką, kelnerką, teraz podbijasz świat mody. Twoje związki...? Wszystkie nieudane. Z iloma facetami spałaś? Nie pamiętasz. Odnalazłaś w końcu swoich biologicznych rodziców? Nie. Brałaś narkotyki? Owszem. Piłaś alkohol? Hektolitrami... - wymieniała z lekko ironicznym uśmiechem na twarzy. - A co dobrego zrobiłaś? - zapytała, zamoczywszy swoje wargi w winie. - Nic. A ułożysz sobie kiedyś życie? Wątpię...
Siedziała tak jeszcze przez kilka minut, aż w końcu usłyszała dzwonek do drzwi. Niechętnie podniosła się ze swojego miejsca i poszła otworzyć.
- Shanell! - ucieszył się Marty i wszedł do środka wesołym krokiem. - Wszystkiego najlepszego!
- Masz już 23 lata! - krzyknął Kirk i przytulił ją. - A kiedy cię poznałem, miałaś tylko 17...
- 100 lat. - powiedział Nick, obejmując ją ramieniem. - Mam dla ciebie mały prezent, ale to na koniec...
- Shan, czego ty znowu słuchasz? - skrzywił się Dave, a zaraz po tym się uśmiechnął. - Najsłodszego kochanie! Ale i tak idę zmienić płytę.
- Zobacz co mamy! - krzyknęła podekscytowana Roxxi, podsuwając jej pod nos średniej wielkości pudełko. - Zdjęcia!
- Wieczór wspomnień? - spytała niechętnie Shanell.
- Zebrałyśmy najfajniejsze fotografie z naszych albumów i przyniosłyśmy je tutaj, żeby wspólnie z tobą pooglądać. - oznajmiła Melanie, wchodząc do salonu. - Kto robi drinki?
- Ja. - zgłosiła się Judy. - I David.
- Nie, ja nie. - zniesmaczył się Dav.
- Chodź. Pokażę ci coś... - zachęcała go jego dziewczyna, a ten uśmiechnął się tajemniczo i poszedł za nią.
- Tylko nie pieprzyć się w mojej kuchni! - krzyknęła za nimi Shanell, wchodząc z resztą do salonu. Dave rzucił się od razu na jej płyty i już po chwili rozległy się pierwsze dźwięki "Hungry for Heaven" zespołu Dio. Shan zapaliła światło i przestawiła świeczki na szafki, natomiast na stole postawiła kilka kadzidełek. Wszyscy usiedli i zaczęli spokojnie rozmawiać, a chwilę później przyszedł David z Judy, która trzymała tacę z drinkami.
- No, to zaczynamy! - ucieszyła się Roxanne, biorąc do ręki jedną ze szklanek. Melanie położyła pudełko na środku stołu i wyciągnęła z niego jedną fotografię.
- Kto to? - spytał Dave, drapiąc się po głowie.
- Lars! - oznajmił Kirk, uśmiechając się promiennie.
- Lars, to ty? - niedowierzał Dave.
- Nie, mój pies Stanisław. - powiedział ironicznie Duńczyk, przewracając oczami.
- Ale ty przecież nie masz...
- Następne! - przerwała mu Roxxi i wzięła do ręki kolejne zdjęcie.
- Nieeeeee, czy tutaj są tylko zdjęcia na których wychodzę jak przychlast?! - krzyknął zdesperowany Lars i ukrył twarz w dłoniach.
- Przecież ty zawsze tak wyglądasz. - palnął James, a Duńczyk obrzucił go wrogim spojrzeniem.
- Co tam Lars, jak Kirk wyszedł! - odezwała się Judy, biorąc od Roxanne fotografię. - Gdyby nie ten dziubek to wyszedłby fajnie, a tak to wygląda jak niedorozwój.
- Ja wyglądam jak niedorozwój? - oburzył się Kirk. - Zaraz znajdziemy jakieś twoje zdjęcie!
- Nie, nie, nie! - próbowała powstrzymać go Judie, ale na próżno. Kirk wyciągnął z pudełka jedną z fotografii i zaczął wymachiwać nią przed twarzą dziewczyny.
- Weź to schowaj, bo wstyd mi robisz. - mruknął Dave, biorąc do ręki swojego drinka i upijając kilka łyków. - Nie wiem Judy co ty brałaś kiedy to zdjęcie było robione, ale wyglądasz tragicznie.
- No szczerze mówiąc to ty też cudownie nie wyszedłeś. Przyjrzyj się, jaki masz przećpany pysk.
- Patrzcie, jeszcze jedno zdjęcie z tego dnia! - ucieszył się David. - Nawet ja się na nim załapałem!
- Widzisz Dave? - uśmiechnęła się Judy. - Na tym zdjęciu bardziej widać twoją przećpaną mordę.
- Każdemu może się zdarzyć źle wyjść na zdjęciu.
- To coś za często się to zdarza. - palnął James.
- A ty niby lepiej wychodzisz?! - Dave wysypał całą zawartość pudełka na stół i wziął do ręki pierwszą lepszą fotografię Jamesa.
- I co niby dziwnego w tym zdjęciu? - zdziwił się Nick.
- Noooo... - zawahał się Dave. - Jaymz ma na niej 2 pełne butelki piwa...
- Dziwne to jest na przykład to. - odezwał się nagle Marty i pokazał wszystkim inne zdjęcie Jamesa.
- To już nawet nie mogę zrobił głupiej miny do zdjęcia?
- Możesz, ale...
- Marty, sam nie wychodzisz dobrze na zdjęciach. - przerwał mu James, przeglądając fotografie. - O, tutaj jest jakieś twoje!
- Przecież wyglądam normalnie na tym zdjęciu...
- Nicky ładnie wyszedł. - odezwała się nagle Shanell, uśmiechając się do fotografii.
- Serio? - powiedział nieśmiało Nick. - Dzięki...
- Nie ma za co.
- Zaraz znajdziemy jakieś twoje zdjęcie.
- To zdjęcie jest cudowne! - zachwyciła się Melanie.
- Daj spokój...
- Naprawdę. Masz najpiękniejszą twarz na świecie.
- Ty też. - uśmiechnęła się Shan i wzięła do ręki kolejną fotografię. - Pamiętasz? Zrobiłam ci to zdjęcie dzień po tym, jak urodziłaś Sofi!
- Jasne, że pamiętam.
- Też chciałabym mieć taką idealną figurę po urodzeniu dwójki dzieci.
- Ale zobacz jakie ty masz za to nogi... - powiedział Nick, podsuwając Shanell pod nos kolejną z jej fotografii.
- O ja pierdolę... - jęknął Marty. - Chcę taki plakat nad łóżkiem!
- Ja wolałbym ją w łóżku...
- Dave! - krzyknęła Shanell.
- To nie moja wina, że tak na mnie działasz!
- Ja nie mogę! - krzyknął nagle James, biorąc do ręki kolejne zdjęcie. - Patrzcie, Roxxi z jaką dupą!
- Ej! - oburzyła się Roxanne.
- Tak, ty też jesteś piękna, ale ona...
- Jaymz! - Melanie szturchnęła go łokciem w bok. - Nawet nie próbuj myśleć o tym o czym teraz myślisz.
- Wybacz kochanie, ale tak reaguję, kiedy widzę piękne kobiety...
- Roxxi, skąd ją znasz? - zaciekawił się Nick.
- Z San Francisco.
- A gdzie było robione to zdjęcie? - dopytywał David.
- Czerwiec 86', koncert Europe.
- Woooow, a ona ma...
- Tak, ma faceta. - domyśliła się jego pytania Roxanne i spojrzała na następną fotografię. - Uwielbiam to zdjęcie!
- Dosyć zdjęć ze mną! - krzyknął Dave i dopił do końca swojego drinka.
- I ze mną! - poparł go Lars.
- Ja nie mogę, patrzcie! - krzyknęła podekscytowana Judy i pokazała wszystkim następną fotografię.
- Nieeee, schowajcie to! - jęknął Kirk, ukrywając twarz w dłoniach.
- Daj spokój, to akurat mi się podoba. - uśmiechnął się Lars, przyglądając się zdjęciu. Kirk westchnął i wypił do końca całą zawartość swojej szklanki. Judy z uśmiechem pokręciła głową i wzięła do ręki następną fotografię. - Gdzie to było robione?
- Nie mam pojęcia, ale pierwszy raz widzę to zdjęcie na oczy! - powiedziała zaskoczona Shanell. - Czyje ono jest?
- Znalazłem je w swoim pudełku. - oznajmił James.
- A mogłabym je sobie wziąć?
- Jeśli chcesz...
- Dziękuję! - krzyknęła z uśmiechem i pobiegła do swojej sypialni, żeby schować zdjęcie. Kiedy wróciła do salonu zobaczyła, jak David i Judy kłócą się o pewną osobę na zdjęciu...
- To jest Kirk! - krzyknęła Judie.
- To nie jest on! - odkrzyknął Dav.
- To ja! - wtrącił się Kirk.
- To ty? - spytał zszokowany Marty, patrząc najpierw na zdjęcie, a potem na Kirka. - Miałeś kiedyś proste włosy?
- Jak byłem mały to tak.
- Kirky, to twoja siostra? - spytała Shanell, przyglądając się fotografii.
- Tak, ma na imię Tracy.
- Ona jest przepiękna!
- Dzięki, przekażę jej to. - powiedział z uśmiechem Kirk.
- Jaymz też ma ładną siostrę. - odezwała się nagle Roxxi i podsunęła pod nos Shanell następne zdjęcie.
- Jaka śliczna! - zachwyciła się po raz kolejny Shan. - Podobna do Sofi!
- Prawda? - spytała z uśmiechem Melanie. - Ja też tak myślę.
- Hahaha, jaka Roxxi! - krzyknął nagle Dave, patrząc na kolejne zdjęcie.
- Ono było robione z zaskoczenia! - broniła się dziewczyna.
- Taa, z zaskoczenia. Od razu widać po twarzy, że jesteś nać... - zaczął, ale Roxxi przerwała mu.
- Lepiej popatrz na siebie! - krzyknęła i pokazała wszystkim kolejne zdjęcie Dave'a.
- Kocham, jak David się uśmiecha... - rozmarzyła się Judy i przytuliła się do swojego chłopaka. Ten objął ją ramieniem i pocałował w czoło.
- Patrz Mel, to ty. - powiedziała podekscytowana Shanell i pokazała jej jedno ze zdjęć.
- Pokaż. - odezwał się James i chciał wziąć od Shan fotografię, ale Melanie go wyprzedziła.
- Nie. Kto w ogóle wrzucił tutaj to zdjęcie?! - krzyknęła i schowała je do swojej torebki.
Jeszcze przez jakiś czas siedzieli razem, oglądali zdjęcia, śmiali się i pili drinki, aż w końcu wszyscy pożegnali się z Shanell i wrócili do siebie, oprócz Nicka, który został, żeby pomóc dziewczynie przy sprzątaniu.
- Nie spytasz mnie, jaki mam dla ciebie prezent? - zapytał nagle, zbierając szklanki ze stołu.
- Nie mam do tego głowy. - powiedziała cicho, wycierając stolik. - Powiesz mi?
- Ok, usiądź na chwilę.
Shan ze zdziwieniem odłożyła szmatkę i usiadła na sofie obok Nicka. Ten wziął głęboki oddech i popatrzył na nią uważnie.
- Nie wiem, czy według ciebie byłby to dobry pomysł...
- Ale o co chodzi?
- Chciałbym, żebyśmy razem zamieszkali. - powiedział prosto z mostu.
Dziewczyna spojrzała na niego zszokowana.
- Ale... my? We dwoje?
- No tak... Mieszkanie we dwójkę jest tańsze, ty nie byłabyś sama, a ja szczerze mówiąc nie skaczę z radości, kiedy po pracy muszę wracać do pustego mieszkania. - opowiedział i wzruszył ramionami. - Więc...?
- No dobrze. - zgodziła się w końcu. - Ale pod jednym warunkiem. Mieszkamy tutaj.
- Ok. - odpowiedział bez zastanowienia. - Twoje mieszkanie i tak jest większe i bardziej przytulne.
- W końcu urządzała je kobieta. - oznajmiła dumna z siebie Shanell. Nick wstał z sofy i rzucił w nią szmatką.
- Chodź, ogarniemy wszystko do końca i pójdziemy spać.
Dziewczyna niechętnie kiwnęła głową i ziewając, wstała z kanapy, żeby razem z Nickiem dokończyć sprzątanie.