czwartek, 27 lutego 2014

The Unforgiven - rozdział 8.

nie uwierzycie. od tamtego czwartku siedzę w domu i nie wyszłam ani razu. mam ospę. tak, ospa w wieku 17 lat, zajebiście. a z wiekiem coraz gorzej się przechodzi. pierwsze 3 noce nie spałam, wierzcie mi. nie byłam w stanie. krosty miałam nawet w przełyku i ledwo jadłam i piłam. na szczęście już jest lepiej. nie sądziłam, że to powiem, ale chcę do szkoły!

mam jeszcze jedno pytanie. zauważyłam, że na asku kilka osób to robi, napisałam do jednej dziewczyny, do Jagody też... może ktoś miałby ochotę wymienić ze mną listy? listy tradycyjne. nawet nie wiecie jaką miałam radochę, kiedy listonosz przyniósł list zaadresowany do mnie i jaka byłam szczęśliwa jak go otwierałam, mimo że to był pierwszy dzień mojej ospy... wiadomości na facebooku to już jednak nie to samo co list na papierze. jeśli ktoś byłby zainteresowany żeby dostać ode mnie list i chciałby napisać do mnie... niech napisze na mojego maila, therealpatty18@wp.pl . wymienilibyśmy się adresami, nie chcę podawać tutaj :)

miłego czytania!


James
Kolejny film, kolejna godzina, kolejna butelka wódki. Siedziałem w swoim mieszkaniu. Widziałem właśnie któryś film z kolei, z Susie w roli głównej. Nie mogłem uwierzyć, że to ta sama dziewczyna, w której kilka miesięcy temu się zakochałem... Już sam nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Sam już nie wiedziałem co do niej czuję. Zdenerwowany wyłączyłem w końcu telewizor i zamknąłem oczy. W głownie przewijały mi się sceny z tych wszystkich filmów które obejrzałem. Chciało mi się rzygać, że chciałem być tak blisko z tą osobą... że w nocy nie spałem i myślałem o niej, że wszystko sobie planowałem. W ciągu jednego dnia wszystko się zawaliło. Najgorsze było to, że czułem do niej złość, nagle zrobiła mi się taka obojętna... Po chwili jednak znowu zacząłem o niej myśleć. Nie jak o aktorce porno, nie jak o Lexxi, tylko jak o Susie. Tej zwykłej, ślicznej blondynce ze słonecznej Kalifornii, w której się zakochałem. To mnie chyba przerażało najbardziej. Że moje uczucia wobec niej w ogóle się nie zmieniły. Chciałem jej pomóc, chciałem żeby skończyła to robić. Chciałem też żeby przestała brać. Nie wiedziałem jednak jak mogę jej pomóc. Myślałem, że najlepszą opcją będzie to, abym dał sobie z nią spokój. Ale nie potrafiłem. Ciągle o niej myślałem. Nie chciałem jednak do niej dzwonić czy odwiedzać jej. Nie chciałem trafić na jej narzeczonego i zresztą... nie wiedziałbym jak się przy niej zachować. Co miałem jej powiedzieć... kochałem ją i chciałem jej pomóc, ale to nie było takie proste...

Susie
Od miesiąca nie widziałam się z Jamesem. Nie chciałam do niego iść i znowu się spotykać, ale nie ukrywam, że trochę za nim tęskniłam i brakowało mi jego towarzystwa. Czas jednak leciał, żyło się dalej... Ja byłam z Devonem i nadal tkwiłam w narkotykowym syfie. Czasami nie miałam siły na to, żeby wstać z łóżka i wyjść z domu. Mimo wszystko nadal grałam w filmach porno i moja "kariera" o dziwo nabierała coraz większego rozpędu. Wytwórnia zarabiała niesamowitą kasę na tym co robiłam przed kamerą, na moim nałogu i psychicznym cierpieniu. Teraz nie pozwoliliby mi tak łatwo odejść z tego biznesu. Oznajmiłam Devonowi którejś nocy, że jeszcze kilka filmów i kończę to. Devon wydawał się być wniebowzięty, jednak później patrzył na to wszystko z przymrużeniem oka. W końcu już od dosyć dawna obiecywałam mu, że jeszcze jeden film i kończę z tym. Że już nie ćpam... Nie ufał mi już zbytnio.
Mimo nadszarpniętego zaufania i wielu zawodów na mnie, nadal razem byliśmy i zaczęliśmy uczęszczać na terapię dla par, aby ratować nasz związek. Devon był w to wszystko bardzo zaangażowany, ze mną było gorzej. Mój nałóg stawał się coraz poważniejszy i ani myślałam o odwyku. Problemem było jeszcze to, że Dev zaczął coś węszyć. Za wszelką cenę chciał poznać kto sprzedaje mi narkotyki. Nie mogłam się już spotykać z Tylerem w jego mieszkaniu, nie chciał się narażać. Spotykaliśmy się w najtańszych hotelach bądź przydrożnych motelach. Tam, gdzie było jak najmniej ludzi. Musiałam wymyślać przeróżne wymówki, że idę do pracy, na dodatkową sesję zdjęciową, że wybieram się do ojca. Tiffany odpadała. Od jakiegoś czasu w ogóle mnie nie kryła, mówiła Devonowi że ćpam i jej nie odwiedzam. Dev nie miał jeszcze pojęcia o Tylerze, więc po raz kolejny urwałam kontakt z Tiffany, byleby tylko nie wypaplała czegoś Devonowi.
Któregoś wieczoru wybraliśmy się z Devonem do Whisky a Go Go. Tak po prostu, żeby się napić, pogadać i rozluźnić. Siedzieliśmy razem przy stoliku, w mało widocznym miejscu, obok siebie. Przytulaliśmy się, w końcu od dłuższego czasu zaczęłam się uśmiechać, robiło się miło...
- Jedźmy już... - powiedziałam cicho. - Chcę już wrócić do domu...
- Jasne, poczekaj na zewnątrz.
Kiwnęłam głową i dopiłam swojego drinka. Devon poszedł w stronę łazienek, a ja wyszłam na zewnątrz. Stanęłam przy samochodzie i czekałam na niego. Był chłodny wieczór, wiatr rozwiewał moje włosy, a ja patrzyłam na oświetlone miasto i przejeżdżające samochody. Nagle obróciłam się i zobaczyłam Jamesa ze swoim kolegą z zespołu. Nie zauważyli mnie... tak dawno go nie widziałam... James był roześmiany, ale kiedy przeszedł obok i w końcu mnie zobaczył, momentalnie spoważniał.
- Cześć... - wykrztusiłam w końcu.
- To ja was zostawię. - uśmiechnął się jego kolega i wszedł do klubu, zostawiając nas samych. James spuścił wzrok.
- Co słychać? - spytał po chwili.
- Jakoś leci... a u ciebie?
- Okłamywałaś mnie od samego początku.
- Słucham?
- Przestań. Teraz będziesz udawać, że nie wiesz o co chodzi? - zdenerwował się. Robiło mi się gorąco... - Wiem o wszystkim kurwa. Grasz w pornosach i jesteś ćpunką. To była ta twoja tajemnica!
- Przestań... - w moich oczach pojawiły się łzy.
- Nie przestanę! Niech każdy się dowie jaką jesteś szmatą i zakłamaną kurwą! - szarpnął mnie. Wybuchnęłam płaczem i odepchnęłam go od siebie.
- A ty niby jesteś lepszy?! Jak byłam pijana, a ty wziąłeś mnie do samochodu i chciałeś mnie w nim przelecieć?!
- Wątpię, że by ci to przeszkadzało. Tak w końcu zarabiasz na życie.
- Jak możesz tak mówić?
- Nie okłamuj samej siebie. Jesteś dziwką.
Zrobiło mi się strasznie przykro. Ale James miał rację. Byłam dziwką. Zarabiałam na życie grając w filmach porno.
- Mogłam cię nigdy nie spotkać... tak byłoby najlepiej...
- Też tak myślę. Mam nadzieję, że cię już więcej nie zobaczę.
Odwrócił się i wszedł do klubu, nawet się za mną nie odwracając. Po chwili wyszedł Devon. Spojrzał na mnie zatroskany i pogłaskał mnie po policzku.
- Stało się coś?
- Nie...
- Wyglądasz na smutną...
- Wszystko dobrze. - wymusiłam uśmiech. - Wracajmy do domu, kochanie...
Wsiedliśmy do samochodu i po kilkunastu minutach byliśmy już w swoim mieszkaniu. W końcu spędziliśmy miłą noc, po długim czasie. Starałam się w ogóle nie myśleć o Jamesie. Chciałam, żeby ten człowiek stał się dla mnie kompletnie obcy. Chciałam wymazać go z pamięci. Nie było to jednak takie proste...

sobota, 1 lutego 2014

The Unforgiven - rozdział 7.

ehh, ferie się skończyły... w poniedziałek już szkoła, zaraz muszę uzupełniać zeszyt. teraz dodawałam rozdział co tydzień, nie wiem jak będzie teraz... możliwe, że co 2 tygodnie... cóż, dalej mamy Jamesa, taki niezbyt przyjemny rozdział. niezbyt przyjemny, dla Susie :D w dalszym ciągu dziękuję za komentarze, za to, że zaglądacie. jesteście takie kochane.
mam jeszcze sprawę, chodzi o Versatile Blogger Avard. kurwa, kto to wymyślił? jaki to ma sens, po co to? dostałam kilka nominacji, jest mi bardzo miło, ale wybaczcie, że ja nikogo nie nominowałam. nie chodzi o to, że nie czytam blogów, bo czytam, ale... no po co to?! nominacja i chuj, po kilku dniach nikt o tym nie pamięta. jakby to było jakoś rozstrzygane, jakby były nagrody (Patty materialistka), to co innego... ale co nam z samych nominacji? dla mnie to jest bezsensu,  to tylko co niektórym blogi zaśmieca...
no to miłego czytania. proszę o jakieś komentarze. i miłych ferii tym, którzy je właśnie zaczynają!

Tyler

Lubiłem Susie i jej towarzystwo. A spędzaliśmy razem sporo czasu. Susie od 2 lat była już rasową ćpunką, chociaż nie było tego po niej widać. Była naprawdę piękna, zadbana, swoje długie blond włosy zawsze miała ułożone, miała kasę, mieszkanie, narzeczonego. Prochy bardziej wyniszczały ją psychicznie. Czasami było mi jej szkoda kiedy widziałem jak ćpa w moim mieszkaniu. Ale sam dawałem jej kokainę, za darmo.
Dlaczego? Tak bardzo chciałem jej niszczyć życie? Nie, już wystarczająco dostała po tyłku. Chciałem ją w pewien sposób zatrzymać przy sobie. Bo oprócz seksu i narkotyków nic nas nie łączyło. Nie miałem pojęcia, co ona do mnie czuje. Gdyby nie ta potrzeba, że musi się naćpać, pewnie nawet by do mnie nie przychodziła. Ja też nie wiedziałem jakimi uczuciami ją darzę. Martwiłem się o nią, lubiłem kiedy do mnie przychodziła, lubiłem spędzać z nią czas... Ale przecież sam dawałem jej prochy. Każda działka jest jak... krok bliżej do śmierci. Tylko ode mnie dostawała kokainę, a niedługo później i tak posunąłem się o krok dalej.
Wiedziałem czym zajmuje się Susie. Znałem ją i od samego początku wiedziałem kim jest. Widziałem kilka filmów z jej udziałem i nie powiem, cieszyłem się, że mogłem być z nią tak blisko. Nie jeden facet chciałby przecież być na moim miejscu. Ale byłem dyskretny. Nie mówiłem nikomu, że ją znam. Nie biegałem do gazet i nie mówiłem, że jestem dilerem i kochankiem Lexxi Hope. Szkoda mi też było jej narzeczonego, który reżyserował filmy z jej udziałem, a czasami przechodził obok mnie na mieście i nawet nie zwracał na mnie uwagi. Pewnie nawet na myśl mu nie przyszło, że jestem dilerem i kochankiem jego przyszłej żony. Ale minęło sporo czasu, zanim Devon się o mnie dowiedział. I tym, co łączy mnie z Susan. Susie była już wtedy prawdziwym wrakiem, która była zdolna do wszystkiego, byleby tylko zdobyć działkę. Nikt już nie dawał jej żadnych szans. Była skończona, nie było dla niej żadnego ratunku. Każdy się poddał, nawet Devon i jej przyjaciółka. Tylko jedna osoba była wtedy gotowa jej pomóc.

James

Od dawna nie widziałem Susie. Prawie od miesiąca. Tęskniłem za nią, nawet bardzo. Ale nie chciałem przychodzić do niej do domu. Nie chciałem, żeby miała przeze mnie nieprzyjemności ze swoim facetem. Co mu miałem powiedzieć, gdyby otworzył mi drzwi? "Cześć, jestem James Hetfield, pewnie mnie znasz. Kocham twoją narzeczoną, ale od miesiąca mnie unika, bo ją pocałowałem i chciałem pieprzyć w swoim samochodzie". Nie wiem co by mi zrobił. Któregoś dnia wracałem ze studia nagraniowego. Byłem wykończony, marzyłem tylko o tym, żeby się położyć spać. Przechodziłem przez ulicę Olympic Boulevard i nagle dostrzegłem Tylera. Kolegę Susie, którego widziałem z nią w klubie. Myślałem, że może on mi pomoże, powie, co się dzieje z Susie, więc podszedłem do niego.
- Cześć. - powiedziałem, podchodząc do niego. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. - Chyba mnie pamiętasz...
- Ciężko nie pamiętać spotkania z tobą. - zaśmiał się cicho.
- Nie widziałem Susie od miesiąca. Wszystko z nią dobrze?
- Tak, widziałem ją dzisiaj rano.
- I co z nią?! Co się z nią dzieje?!
- Spokojnie, nic się nie dzieje. Wszystko z nią ok.
- Jak wszystko ok? Nie widziałem jej od miesiąca, nie mam pojęcia co się z nią dzieje. Dziwnie się zachowywała, nie daje znaku życia... - wymieniałem zdenerwowany.
- Susie ma zjebaną psychikę, ćpa, ten syf ją wykańcza.
Zaniemówiłem. Nie potrafiłem wykrztusić z siebie słowa.
- Jak to ćpa...? Jaki syf...?
- To ty o niczym nie wiesz...? - spojrzał na mnie podejrzliwie. Pokręciłem głową. Westchnął.
- Susie gra w filmach porno. Jest dosyć popularna w tej branży...
Myślałem, że się przesłyszałem. Że mówi mi o zupełnie innej osobie. Ciężko było mi wyobrazić sobie Susie grającą w pornosach. Ta krucha, urocza dziewczyna, która miała lekko ponad 20 lat.
- Występuje pod pseudonimem Lexxi Hope. Zajmuje się tym prawie od 2 lat. Ma już na koncie sporo... produkcji...
- Taa... dzięki... - odszedłem od niego. Szedłem przed siebie zamyślony. Dalej nie mogłem w to uwierzyć. Myślałem, że mnie wkręca, że może on ją kocha i chce żebym dał jej spokój, chciał mnie jakoś zrazić do niej... Chciałem to sprawdzić. Ruszyłem do wypożyczalni video, aby dostać kilka filmów z udziałem Lexxi Hope. Miałem tylko nadzieję, że powiedzą mi, że takich nie ma.