Strony

piątek, 30 listopada 2012

Carpe Diem Baby - rozdział 2.

no to lecimy z drugim rozdziałem. w tym tygodniu starałam się ogarnąć wszystkie Wasze rozdziały i pozostawić jakieś komentarze, ale nie zawsze coś napisałam. niedawno przeczytałam kilka i dodałam kilka komentów, ale nie są one jakieś długie, wyczerpujące itd, wybaczcie. po prostu ten tydzień był okropny, szkoła jest okropna, żyć mi się przez nią odechciewa... i w ogóle. / miłego weekendu. czytajcie i komentujcie.

- Mason, wstawaj. - Judy weszła do pokoju swojego syna i zaczęła go budzić. Chłopiec tylko mruknął coś pod nosem i przewrócił się na drugi bok. - Ubieraj się i chodź na śniadanie.
- Nie... Ja chcę spać...
- Mówiłam ci wczoraj, żebyś się wcześniej położył.
- Mamo...
- Bez dyskusji. Za 5 minut widzę cię w kuchni.
Judie wyszła z jego pokoju i wróciła do kuchni, gdzie David siedział przy stole i pił kawę. Bez słowa usiadła obok niego i wzięła do ręki poranną gazetę.
- Gdzie Mase?
- Ubiera się.
- Słuchaj, myślałem wczoraj o tym koncercie i... - zaczął, ale jego dziewczyna przerwała mu.
- Nie licz na to, że pojedziesz. 
- Ale...
- Nie. 
- Dlaczego?! Kurwa, ja też mam prawo gdzieś pojechać z kolegami!
- David, mieszkasz w LA! - uniosła się Judy. - Skoro grają we Frisco, to tutaj też zagrają. To tylko kwestia czasu.
- Może masz rację... - pomyślał i odstawił pusty kubek do zlewu. - Gdzie jest mały? Ile można się ubierać?
- To idź po niego.
David ruszył w stronę pokoju swojego syna i wytrzeszczył oczy, widząc go nieprzebranego i leżącego z twarzą w poduszce.
- Judy, on śpi!
- Jak to śpi? Przecież budziłam go!
- Chodź zobaczyć!
- Do kurwy nędzy, obudź go i niech przychodzi na śniadanie!
Chłopak podszedł do łóżka, po czym ściągnął z dziecka kołdrę, wziął go na ręce i postawił na podłodze. Mały na stojąco zamknął oczy i spuścił głowę.
- Mason, nie śpij.
- Ja nie śpię, ja tylko daję odpocząc oczom!
- Tam leżą twoje rzeczy. - wskazał wzrokiem na szafkę. - Ubierz się i przychodź do kuchni.
Mason niechętnie ubrał się i pocierając oczy poszedł do kuchni, gdzie Judy wkładała mu do plecaka śniadaniówkę, butelkę z sokiem i zeszyt.
- Mhm, dz-dzień dobry mamo. - ziewnął i zakrył dłonią usta. Judy podniosła wzrok znad tornistra i zmierzyła go wzrokiem.
- Umyłeś zęby?
- Nie...
- Więc na co liczysz?
- Ale...
- Idź do łazienki, bo naprawdę się spóźnisz. Przy okazji możesz się uczesać.
Chłopiec przewrócił oczami i ruszył w stronę toalety, ciągnąc nogę za nogą.
- Kochanie, możesz to dokończyć za mnie? - Judie zwróciła się z tym pytaniem do Davida, wskazując palcem plecak. - Ja muszę jeszcze zadzwonić.
Ten bez słowa kiwnął głową i zaczął kończyć jej zajęcie, a ona pobiegła do telefonu. Jedną ręką wybierała numer, a drugą zebrała kilka swoich rzeczy ze stolika i wrzuciła je do swojej torebki. Po chwili przy jej uchu rozległ się dźwięk oczekiwania.
- Słuuuucham...? - mruknął zaspany głos po drugiej stronie słuchawki.
- Cliff?
- Taa. 
- Jest Shanell?
- Mhm, nie, nie ma. Wyszła jakieś kilka minut temu.
- Jak to? - zdziwiła się. - A mówiła gdzie?
- Do agencji.
- Ale wczoraj mówiła mi, że ma sesję dopiero o 10:00, a jeszcze nawet 8:00 nie ma...
- Może ma coś do załatwienia jeszcze... A zresztą nie wiem, nie rozumiem jej. Od wczoraj się jakoś dziwnie zachowuje. Może miesiączki dostała, czy coś... - pomyślał i w tym samym momencie Judy usłyszała dźwięk ziewania.
- Ta. Może. No nic, może później jakoś się z nią zgadam, trzymaj się.
- Taa, na razie. - mruknął tonem, który wskazywał na to, że Cliff już prawie zasnął.
Judie ze zdziwieniem odłożyła słuchawkę i spojrzała przed siebie. W jej głowie kłębiło się kilka zagadkowych myśli. Zamyśliła się. Po chwili z zamyślenia wyrwał ją głos jej syna.
- Mamo, jedziemy już?
- Tak, chodź, idziemy.
Jeszcze przez kilka sekund stała bez ruchu, po czym wplotła palce w swoje długie blond włosy, westchnęła cicho i założyła na ramię swoją torebkę. David wziął kluczyki do samochodu, Mason swój plecak i wszyscy troje wyszli z mieszkania. 
- Mamo, z czym zrobiłaś mi kanapkę? - zapytał Mason, kiedy siedział już na tylnym siedzeniu samochodu.
- Co? - spytała, odwracając się do niego. - Aaa, kanapkę. Z serem.
- Niee, chciałem z nutellą... - jęknął żałośnie.
- Jutro zrobię z nutellą. 
- Ale...
- Mase, spokój. - uniosła się, a chłopiec zamilkł i spojrzał na wzmagający się gwar za szybą. David spojrzał uważnie na swoją dziewczynę.
- Coś się stało?
- Nie. To znaczy, chyba nie...
- Jak to chyba?
- Nie wiem co się dzieje z Shanell. Od wczoraj jakoś dziwnie się zachowuje. Martwię się o nią.
- Według mnie zachowywała się normalnie.
- Najpierw powiedziała Cliffowi, że nie zgadza się, żeby jechał na koncert. Potem zaciągnęła go do sypialni Roxxi, zamknęli się, po chwili wyszli i bez słowa poszli do domu. Teraz zadzwoniłam do niej i okazuje się, że nie ma jej w domu. Przecież mówiła wczoraj, że ma sesje zdjęciową o 10:00, a nawet nie ma 8:00.
- Może ma jeszcze jakieś sprawy na głowie.
- Wątpię. - mruknęła, kiedy zatrzymali się niedaleko klubu, w którym pracowała. Wyszła z samochodu i spojrzała na Masona. - Bądź grzeczny w przedszkolu. Po pracy przyjdę cię odebrać.
- Ok. Pa. - uśmiechnął się i pomachał jej.
- Pa. - Judy odwzajemniła jego uśmiech i spojrzała jeszcze przelotnie na Davida. - Do zobaczenia później.
- Miłego dnia. - powiedział, ale ostatnie słowo zagłuszyło trzaśnięcie drzwiczkami. Samochód odjechał, a ona pobiegła w stronę lokalu. Przebiegła przez ulicę, aż nagle o czymś sobie przypomniała.
- Farba do włosów! - powiedziała sama do siebie i sięgnęła do swojej torebki po długopis i terminarz. Nagle poczuła, jak ktoś szturcha jej ramię. Odwróciła się i zobaczyła Shanell.
- Shan! - ucieszyła się Judie. - Co ty tu robisz?
- Wyszłam się przejść... - mruknęła, patrząc na swoje przybrudzone trampki. Miała na sobie podarte czarne rurki i szeroką koszulkę z KISS. Włosy związała w niesforny kok i nie zrobiła nawet delikatnego makijażu.
- Nie obraź się, ale wyglądasz jak gówno. 
- Taa, wiem.
- Idź do domu przespać się jeszcze z godzinę, a potem zrób jakiś makijaż. Chyba nie masz zamiaru pokazać się w agencji w takim stanie.
- Tam są makijażystki i... - zaczęła, ale Judy jej przerwała.
- Powiedz mi, masz jakieś problemy?
- Ja? Nie, niby dlaczego?
- Jakoś dziwnie się zachowujesz od wczoraj...
- Wydaje ci się.
- Shanell...
- O której kończysz pracę?
- O 17:00.
- Wpadnę do ciebie po sesji, jeśli nie masz nic przeciwko...
- Nie no, jasne, wpadaj. - ożywiła się nagle. - Wczoraj nie było okazji, żeby spokojnie pogadać i...
- Na razie. - przerwała jej i poszła przed siebie.
Judy jeszcze przez chwilę patrzyła, jak szczupła sylwetka Shanell znika wśród tłumu ludzi, po czym pokręciła głową i weszła do klubu.


***

Judie co chwilę spoglądała na Shanell, która siedziała przy stole w jej kuchni i przeglądała Vogue. Zalała dla niej kawę, dla siebie zieloną herbatę i postawiła przed nią parujący kubek.
- Jesteś tam? - spytała, zaglądając jej do gazety.
- Hmm, nie.
- Niedługo na pewno będziesz.
- Możliwe. - powiedziała, nie patrząc na nią i przysunęła do siebie cukierniczkę.
- Shan... - zaczęła Judy, zamykając magazyn i odkładając go na bok. - Naprawdę nie chcę już poruszać tego tematu, ale spytam cię o to ostatni raz. Masz jakieś problemy?
- Jakie ja mam mieć niby problemy?
- Nie wiem, ale widzę, że coś jest nie tak. Znam cię od dziecka. Wiem, kiedy coś się dzieje.
- Problemy miałam kiedyś, a teraz pracuję jako modelka, mam wspaniałego chłopaka i cudownych przyjaciół. Naprawdę jest ok. - powiedziała Shanell, wsypując do kubka jedną łyżeczkę cukru.
- No dobrze, ale gdyby...
- Gdyby coś się działo, będziesz pierwszą osobą, która się o tym dowie.
- Cieszę się. - Judy uśmiechnęła się do niej i założyła za ucho kosmyk włosów.
- Mamo! - krzyczał Mason, wchodząc do kuchni. - Mamo!
- Co się stało?
- Gdzie jest moja książka?
- Która?
- Ta z baśniami! Z "Brzydkim kaczątkiem", "Dziewczynką z zapałkami" i innymi!
- Melanie pożyczyła.
- Po co?!
- Nie podnoś na mnie głosu, to po pierwsze! - upomniała go Judie. - Po drugie, pożyczyła ją, żeby poczytać Sophie i Nathanowi. Jutro ci ją odda.
- Ale chciałem żebyś mi to dzisiaj przeczytała! - jęknął i tupnął nogą.
- Przeczytam ci jutro. Teraz możesz wybrać sobie inną książkę.
Mason zrezygnowany wrócił do swojego pokoju w celu poszukania innej czytanki na dobranoc. Judy spojrzała na Shanell i zamoczyła wargi w swojej herbacie.
- Nie wiem, po kim on ma charakter.
- Po tobie.
- Czy ja się kiedyś zachowywałam tak jak on?
- Tak. Potrafisz być wredna, bezczelna i pyskata.
- To był komplement? - zaśmiała się blondynka.
- Taką kocham cię najbardziej. - Shan puściła jej oczko i zaczęła mieszać łyżeczką swoją do połowy wypitą kawę.
- Która to już dzisiaj?
- Chyba trzecia.
- Nie powinnaś pić tyle kawy.
- Mhm...
- Mamo, znalazłem... - Mason nieśmiało zajrzał do kuchni i pokazał swojej mamie książkę. - Przeczytasz mi?
- Tak. Poczekasz kilka minut? - Judie zwróciła się z tym pytaniem do przyjaciółki. Shanell bez słowa kiwnęła głową.
Judy poszła ze swoim synem do jego pokoju, a Shan po raz kolejny wzięła do ręki gazetę i kartkowała ją. Po chwili westchnęła, zamknęła magazyn i odłożyła go na bok. Wyciągnęła ze swojej torebki paczkę Marlboro. Podeszła do okna, wzięła do ręki zapalniczkę Davida i odpaliła papierosa.
Blondynka wróciła kilkanaście minut później. Spędziły jeszcze trochę czasu na rozmowach, aż w końcu Shanell pożegnała się z nią i wyszła z jej mieszkania z myślą, że Cliff jest już w domu.
Weszła po cichu do swojego mieszkania i od razu skierowała się do salonu, gdzie Cliff siedział po turecku na podłodze i oglądał telewizję.
- Co tak patrzysz? - spytał, nie odrywając wzroku od telewizora.
- Bo uroczo wyglądasz.
- Ja?
- Tak. - odpowiedziała i usiadła obok niego. Bez słowa objął ją ramieniem i pocałował w policzek.
- Jak ci minął dzień?
- Dobrze. Ale jestem dosyć zmęczona. A tobie?
- Hmm... Nudno...
- Pamiętasz, gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy? - zapytała nagle.
- Tak, na popijawie u Jamesa.
- Na imprezie nawet nie zaproponowałeś mi spotkania, dopiero jak razem z Kirkiem mnie odprowadzałeś i spytał mnie, czy się z nim umówię, powiedziałeś, że ja już jestem twoja. To było miłe...
- Wiedziałem, że na pewno będziesz moja. Ale jakoś nie potrafiłem wtedy ci tego okazać...
- Wiem. Chłopcy mi powiedzieli, że tylko przy mnie byłeś taki nieśmiały.
- Oni znają mnie od całkiem innej strony niż ty. Dla nich nie staram się być delikatny czy romantyczny...
Shanell podniosła głowę i spojrzała na niego. Chłopak pochylił się nad nią i pocałował ją w usta. Odwzajemniła jego pocałunek i uśmiechnęła się do niego.
Przymknęła oczy i rozchyliła wargi, podczas gdy Cliff całował jej szyję i policzki. Bez słowa ściągnęła z niego koszulkę. Wodziła dłońmi po jego nagiej klatce piersiowej, podczas gdy on wsunął ręce pod jej białą bokserkę. Najpierw delikatnie muskał palcami jej brzuch, a po jej plecach przechodził dreszcz. W końcu ściągnął z niej górną część garderoby i przyciągnął ją do siebie. Całował ją po szyi, przygryzając ją delikatnie. Wreszcie uniosła biodra, by mógł zsunąć z niej podarte szorty. Rozpięła jego spodnie i patrzyła, jak zdejmuje swoje dżinsy.
Shanell mocniej zaplotła ręce na jego plecach, przyciągając go do siebie. Wygięła się w łuk, kiedy chłopak wszedł w nią delikatnym ruchem. Ciężko oddychała, przeczesując palcami jego włosy, podczas gdy on całował każdy kawałek jej ciała.
Kiedy zalała ją fala rozkoszy, krzyknęła głośno i wbiła mu paznokcie w plecy. Wtuliła twarz w jego ciepłą szyję, czując go głęboko w sobie. 
- Kocham cię... - szepnął, kiedy po wszystkim położył się obok niej i gładził dłonią jej nagi brzuch.
- Ja ciebie też. - odpowiedziała i bardziej przysunęła się do niego.

8 komentarzy:

  1. Zakochałam się w Masonie widząc jego zdjęcie, teraz pokochałam go jeszcze bardziej! To jest moja ulubiona postać, haha. Chociaż nie znam jeszcze całej reszty, ale już Mason skardł moje serce. Jest taki słodki i uroczy.

    Hmm, zastanawiam się, czy Shan naprawdę ma jakiś problem, czy może Judy tylko się wydaje. Sama nie wiem, chociaz może ją coś męczy, ale tak naprawdę, to nie chce tego nikomu mówic. Pierwsze co to pomyslałam sobie, że moze ma problem ze swoim facetem, ale po ostanim fragmencie widać, że raczej między nią, a Cliffem wszystko ok.. to nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi sie wydaje, ze Shan męczy to przeczucie a pròpos tego koncertu. Chyba boi się o Cliffa (bo to z nim jest, no nie? XD). Jestem zmeczona i nie napisze nic wiecej ponad to, że mi soe podobalo i nie lubie Judy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tylko znajdę czas to skomentuję, przepraszam, ale miałam ten weekend strasznie zawalony :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam wszystko, co tutaj napisalas. Chciałam jak najszybciej nadrobić, więc nie komentowalam, za co Cię przepraszam.^^
    Pierwsze opowiadanie może zostawię już w spokoju. Powiem tylko, że mi się baardzo podobało.
    Uwielbiam Kirka, normalnie obsesja.:p Dave to skurwiel, nigdy go nie polubię. Wkurza mnie samym faktem, że żyje na tym samym świecie, co ja... Jeśli chodzi o zachowanie Shan: coś mi się wydaje, że Cliff umrze. Dobrze myślę.? Albo nie mów. Sama się dowiem. Ale szkodaaa.. Lubię Burtona.:(
    Czekam na więcej.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. zapraszam na nowy rozdział na http://thestorytakesitsturn.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za komentarz u mnie.:)
    Szczerze to ja też najbardziej lubię Stevena. Ogólnie go kocham za podejście do życia i taki przefajny jest. I jeszcze Izzy jest całkiem, całkiem. Do postaci Molly powybieralam wszystko co najlepsze z moich znajomych.;) A co do Blue, to może jeszcze ją polubisz. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to pojawi się w R14. A Alicia jest boska, nie powiem nie.;p Ona prawdopodobnie pojawi się w R15. Póki co, za kilka dni powinnam dodać 11.
    A Ty napisz coś, bo tęsknię za czytaniem tego.!..;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + już współczuję babie w księgarni. Ale zasłużyła..;p Zazdroszczę książek. Ja w tym roku postanowiłam zainwestować raczej w koncerty, tak więc u siebie mam tylko 'Watch you bleed' i autobio Slasha.;)

      Usuń