Strony

piątek, 18 stycznia 2013

Carpe Diem Baby - rozdział 9.

hmm. muszę Wam powiedzieć, że podoba mi się ten rozdział. oprócz tego wybrałam 5 (według mnie) bohaterów, którzy mogą być irytujący. i zrobiłam ankietę. wydaje mi się, że wiem na kogo będzie najwięcej głosów, ale... zobaczymy. miłego weekendu.

- Cliff, pomóż mi... - szepnęła Shanell, przytulając do siebie jego koszulkę. Odkąd wróciła do pustego mieszkania ani razu nie wyszła ze swojego łóżka. - Nie mogę już tu żyć... Wszystko jest piekłem... Wszystko nie ma sensu... Nie mam sił... - powiedziała głośniej i w tym samym momencie rozpłakała się. - Zabierz mnie do siebie, błagam... Wszystko robię źle... Jestem zerem... Proszę, weź mnie do siebie... Tęsknię za tobą... Jesteś jedyną osobą, z którą chcę teraz być... Cliff, proszę cię...
Więcej już nic nie powiedziała. Zaczęła rozglądać się po ciemnej sypialni. Spojrzała na drzwi z nadzieją, że jej chłopak zaraz przyjdzie, położy się obok niej i przytuli ją, tak jak robił to od prawie 6 lat.
Nie zastanawiając się wiele, wtuliła twarz w poduszkę, naciągnęła na siebie bardziej kołdrę i chwilę później zasnęła. 
Obudził ją głośny huk. Zerwała się z łóżka i zapaliła lampkę nocną. Zamglonym wzrokiem spojrzała na zegarek, który wskazywał prawie 1:00 w nocy. Rozejrzała się po pomieszczeniu i zobaczyła na podłodze pudełko, w którym trzymała zdjęcia. Podeszła tam ostrożnie, ukucnęła i zgarnęła wszystkie rozsypane fotografie z powrotem do pudełeczka. Wzięła je i wróciła na łóżko. Usiadła po turecku, wzięła głęboki oddech i zaczęła przeglądać zdjęcia. 
W kąciku jej ust pojawił się delikatny uśmiech, kiedy zobaczyła zdjęcie z jej pierwszego spotkania z Cliffem. Maj 1982. Prawie 6 lat temu. Był wtedy niesamowicie nieśmiały, trudno jej było nawet złapać z nim kontakt wzrokowy, ale już wtedy wiedziała, że to odpowiedni chłopak dla niej. Na fotografii też wyglądał na bardzo strachliwego, siedzieli obok siebie, a on delikatnie obejmował ją ramieniem. Z każdym kolejnym zdjęciem zmieniał się. Na jednym trzymał ją za rękę, na drugim namiętnie całował, na jeszcze innym niósł ją na rękach. Przeglądała ich wspólne zdjęcia z przeróżnych imprez, koncertów, rocznic, wyjazdów, wakacji, romantycznych wieczorów...
- Za dużo wspomnień na raz. - mruknęła sama do siebie i schowała wszystkie fotografie do pudełka. Zaniosła je na swoje miejsce i wróciła do łóżka, po czym położyła się i owinęła kołdrą. 
Oglądanie starych zdjęć późną nocą nie wpływa dobrze na psychikę. Patrzyła na jedną z najbliższych jej osób, która już nie żyje, na uczucia, po których zostały już tylko wspomnienia i blizny, które nigdy nie znikną oraz na chwile, które były najszczęśliwsze i już nigdy nie wrócą.

***

- Zaśpiewasz mi coś? - spytała młoda dziewczyna, przytulając się do swojego chłopaka.
- Wiesz dobrze, że nie lubię śpiewać. Mogę ci coś zagrać na basie.
- Daj spokój. Tylko mały kawałek jakiejś piosenki. Proszę.
- Nie. - odpowiedział stanowczo, starając się nie patrzeć w jej oczy. Nie mógł znieść jej wzroku. Wystarczyło tylko jedno jej spojrzenie, a kolana mu miękły.
- Proooooooszę. - nalegała i owinęła ręce wokół jego szyi. Chłopak westchnął i spojrzał na nią.
- Could you be, the most beautiful girl in the world? It's plain to see, you're the reason that God made a girl... - zanucił cicho i musnął lekko jej usta swoimi. Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Kocham cię. - szepnęła i wtuliła się w jego koszulkę.

***

Kiedy Shanell otworzyła oczy, rozejrzała się po sypialni i przetarła ręką oczy.
- O ja pierdolę... - wykrztusiła, gdy spojrzała na budzik, który wskazywał już 8:30. - O 9:00 muszę być w agencji!
Zerwała się z łóżka i chciała pobiec do łazienki, ale potknęła się o pudełko ze zdjęciami leżące na podłodze. Ze zdziwieniem podniosła je i położyła na swoim miejscu. Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej swoje dżinsowe potargane rurki, szarą koszulkę i ubrała się. Pobiegła na boso do łazienki i po chwili wyszła z niej ze szczoteczką do zębów w buzi. Poszła do kuchni i nalała wody do czajnika. Sięgnęła po kawę do szafki kuchennej i o mało co nie wypuściła jej z rąk, gdy zerknęła na zegarek.
- Zajebiście, nawet nie zdążę wypić kawy. - mruknęła, chowając z powrotem słoik do szafki. Zaniosła swoją szczoteczkę do toalety i wytarła twarz ręcznikiem. Założyła swoje czarne szpilki na wysokiej platformie, wzięła torebkę, okulary przeciwsłoneczne i wyszła z mieszkania. Zamknęła drzwi na klucz i pomknęła do windy. Zjechała na dół i kiedy tylko wyszła z budynku, wsunęła na nos swoje Ray-Ban'y i ruszyła do najbliższego Starbucksa, gdzie kupiła latte i sałatkę. Chwilę potem pobiegła na stację metra i niedługo później była już pod swoją agencją.
- Shanell, a co ty tu robisz? - spytał mężczyzna niewiele starszy od niej, patrząc na nią ze zdziwieniem.
- Cześć Ryan. - odpowiedziała, podając mu swoją kawę i niedojedzoną sałatkę. - To jak, zaczynamy?
- Ale twoja matka dzwoniła i opowiedziała o twoim chłopaku... Crystal jej powiedziała, że masz wolne do końca tygodnia.
- Daj spokój, nie mogę siedzieć sama w czterech ścianach, ja tam nie wytrzymam. Muszę coś robić. Chcę teraz porządnie wziąć się za siebie i wypełnić swój grafik samymi sesjami, wybiegami i pokazami.
- Na pewno? - upewnił się. - Jesteś pewna, że chcesz tak szybko brać tyle rzeczy na siebie?
- Tak, oczywiście. - odpowiedziała. - Mam 2 zaległe sesje. Możemy od razu się za to wziąć?
- Jasne, ale są jeszcze 2 sprawy. W sobotę dzwoniła do nas Lorraine Candy z Elle, a dzisiaj rano Glenda Bailey z Harper's Bazaar. Chcą cię do siebie na okładki.
- Naprawdę?! To świetnie!
- Tak, ale Connie wytłumaczyła im twoją obecną sytuację i powiedziały, że jeżeli do końca tygodnia się nie zdecydujesz na sesje z ich fotografami to będą musiały znaleźć kogoś innego. - wyjaśnił Ryan.
- Pójdę do Con i powiem, że się zgadzam. 
- Dobra, zaczniemy od tej sesji, którą miałaś mieć ze mną. Tą z rozmazanym make-up'em, w bieliźnie. A tę drugą, w której miałaś reklamować buty, będziesz miała za jakiś czas z Tashą.
- Jasne. - uśmiechnęła się.
- Leć do makijażystki. - powiedział, a ta bez zająknięcia wykonała jego polecenie.
Gdy Shanell wróciła do domu, była 22:00. Ściągnęła swoje szpilki i poszła od razu do salonu. Zaczęła przeglądać płyty, aż w końcu wybrała "Rocks" Aerosmith. Włączyła ją i ruszyła w stronę łazienki, po drodze ściągając koszulkę. Weszła pod prysznic i odkręciła kurki z wodą. Ciepły strumień oblewał jej nagą skórę sprawiając, że poczuła niesamowitą przyjemność. Stała tam przez kilkanaście minut, aż w końcu wyszła stamtąd i owinęła się ręcznikiem. Poszła do kuchni, gdzie zrobiła sobie kubek ciepłego kakao i ruszyła do salonu. Usiadła na kanapie, owinęła się kocem i włączyła telewizor. 
Po godzinie oglądania seriali zaczęła robić się senna. Kiedy już prawie spała, usłyszała dzwonek do drzwi. Niechętnie podniosła się z łóżka i poczłapała do przedpokoju. Otworzyła drzwi i zobaczyła stojącego na progu Nicka.
- Cześć. - przywitał się, wchodząc do środka. - Czemu sama siedzisz?
Shanell popatrzyła na niego, marszcząc brwi, a po chwili spuściła wzrok.
- Nie mam z kim siedzieć... - mruknęła.
- Przecież wszyscy ci mówimy, żebyś się do kogoś wprowadziła, albo żeby ktoś z tobą zamieszkał. Zresztą zawsze możesz po kogoś zadzwonić albo wyjść, nie musisz siedzieć sama w domu...
- Nick, daj spokój. Poradzę sobie. Przestańcie mnie traktować jak jakąś kalekę!
- Martwimy się... - powiedział cicho, wchodząc za nią do salonu.
- Nie macie o co. Przecież nic sobie nie zrobię.
- Judy i Roxxi wspominały coś o tym, że mówiłaś, że chcesz umrzeć...
- A ty jakbyś zareagował na to, że twoja dziewczyna, z którą byłeś od 6 lat, z którą mieszkałeś, dzieliłeś łóżko, kochałeś się, rozmawiałeś, jadłeś wspólnie śniadanie, nie żyje? - zapytała ze łzami w oczach.
- Na pewno byłoby mi przykro... że straciłem całe swoje życie w ciągu jednego dnia...
- Tak myślałam...
- Rozmawiałem o tobie z Melanie. - oznajmił i spojrzał na nią, żeby zobaczyć jej reakcję. Shanell uśmiechnęła się pod nosem.
- Nick, coś ci już powiedziałam na ten temat. Poradzę sobie, nie potrzebuję waszej pomocy. Wszyscy macie wystarczająco swoich spraw na głowie.
- Wiesz o tym, że teraz jesteś dla wszystkich najważniejsza.
- I jest mi z tego powodu bardzo miło, ale jestem już dorosłą osobą i potrafię dać sobie radę w życiu. - wyjaśniła i usiadła na kanapie, po czym wzięła mały łyk swojego kakao i włączyła inny program w telewizji. Nick usiadł obok niej i popatrzył na nią uważnie.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że przez cały dzień siedziałaś przed telewizorem i oglądałaś babskie seriale...
- Mam prawo usiąść spokojnie i pooglądać telewizję po 12 godzinach spędzonych w agencji, prawda?
- Byłaś w agencji? - zaciekawił się. - I jak tam? Ile sesji?
- Miałam 2 zaległe, potem wrzucili mi 3-cią z okularami przeciwsłonecznymi, a później dzwoniłam jeszcze do 2-ch redakcji umówić się na sesje. Elle i Harper's Bazaar chcą mnie na okładce. - pochwaliła się.
- Świetnie. A na jutro masz jakieś plany?
- Mam sesję na plaży w Pacific Palisades w kostiumach kąpielowych takiej jednej projektantki z Chicago.
- A o której wrócisz? - dopytywał.
- Pewnie tak po 20:00. Albo trochę później... - zamyśliła się i spojrzała na niego. - A dlaczego pytasz?
- Jutro idę do pracy na popołudnie. Kończę o 22:00, więc będę mógł przyjść do ciebie... - powiedział nieśmiało.
- Nie musisz.
- Ale chciałbym.
- Noo... dobrze... - mruknęła i napiła się swojego kakao.
Przez jakiś czas jeszcze siedzieli razem i oglądali telewizję, ale kilka minut po północy Nick pożegnał się z Shanell i wrócił do siebie. Dziewczyna wyłączyła telewizor, zgasiła światło w salonie i poszła do sypialni. Zapaliła tam lampkę nocną i podeszła do szafy. Naszykowała sobie ubrania na jutro i położyła je na krzesełku. Podchodząc do łóżka, zahaczyła ręką o ramkę ze zdjęciem stojącą na jej szafce. Podniosła ją i spojrzała na fotografię. Uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła na niej siebie, Sophię, Nathana i Masona. 
Mase był ślicznym dzieciaczkiem. David zawsze był przystojny, miał spore powodzenie u dziewczyn, a Judy nigdy nie narzekała na swój wygląd i brak adoratorów, więc dlaczego ich syn miałby gorzej od nich wyglądać?
Kiedy Judy dowiedziała się o ciąży, jej świat wywrócił się do góry nogami. Judie miała wtedy 18 lat, a David 20. Ona pracowała jako barmanka w jednym z klubów i razem ze swoimi rodzicami i starszym bratem ledwo wiązała koniec z końcem, a David pochodził z bogatej rodziny, niczego nigdy mu nie brakowało i nigdy nie musiał pracować. Jego jedynym problemem były narkotyki.
Gdy chciała mu tylko powiedzieć o dziecku, bała się, że ją zostawi. A wtedy kompletnie by sobie nie poradziła. Jednak David i jego rodzice ucieszyli się z ciąży. Gorzej było z rodzicami Judy, w szczególności z jej matką. Postawiła jej ultimatum. Jeśli usunie ciążę, będzie mogła zostać w domu. Jeśli nie, ma się wyprowadzić. Wiedziała o tym, że sama sobie nie poradzi i poważnie myślała nad aborcją, ale kiedy widziała starania Davida, który poszedł na odwyk, znalazł sobie pracę i kupił mieszkanie, postanowiła urodzić dziecko.
Kilka miesięcy później, gdy Mason pojawił się już na świecie, obydwoje nie mogli się nim nacieszyć. Wcześniej nic nie wskazywało na to, że tak szybko go pokochają. Teraz Judy i David za nic nie oddaliby Masona. Tworzą naprawdę szczęśliwą rodzinę.
Melanie i James też nie planowali swojego pierwszego dziecka, Nathana. Mel zaszła w ciążę niedługo po tym, jak zaczęli się spotykać. Poznali się w klubie Seventh Veil, gdzie Shanell i Melanie pracowały jako... striptizerki. James często wpadał do Shan, bo byli najlepszymi przyjaciółmi. James któregoś dnia w końcu zobaczył Melanie i się zakochał. Ze wzajemnością. Jaymz był gotowy zrobić dla Mel wszystko. Ale kiedy dowiedział się o tym, że zostanie ojcem, zaczął mieć wątpliwości. Chciał się rozstać. Nie był jeszcze przygotowany na te wszystkie zmiany. Nie chciał mieć jeszcze dzieci. Po wielu przemyśleniach o tym, że sam od 13. roku życia wychowywał się bez ojca, a niedługo później zmarła jego matka i musiał się przeprowadzić z młodszą siostrą do swojego starszego brata doszedł do wniosku, że nie chce, aby dzieciństwo jego dziecka tak wyglądało. 
Gdy Nathan przyszedł na świat, James nie potrafił oderwać od niego wzroku. Nath jeszcze bardziej przybliżył Melanie i Jamesa do siebie. Rok później urodziła się Sophia, najważniejsza osoba w życiu Jamesa. To był jeden z nielicznych momentów, kiedy James płakał. Ze szczęścia oczywiście. Od samego początku traktował ją jak księżniczkę, jest jego najukochańszą córeczką. Teraz Jaymz jest naprawdę szczęśliwy. Ma fantastyczną dziewczynę, wspaniałego syna i cudowną córkę.
Roxxi i Lars w ogóle nie starają się o dzieci. Lars często opowiada, że chętnie zostałby ojcem, czasami nazywa Sophię swoją córeczką, a Masona i Nathana swoimi synkami, ale Roxanne nie ma zamiaru zachodzić w ciążę. Jest dosyć zwariowana i szalona. Nie gardzi imprezami i alkoholem. Nie lubi być odpowiedzialna. Właśnie to ich połączyło. Szaleństwo, wieczne imprezy, alkohol, dobra zabawa, nieodpowiedzialność. Poznali się na imprezie u Jamesa. Roxanne od dawna przyjaźniła się z Shanell, która co ciekawe na tej samej imprezie pierwszy raz spotkała Cliffa. Jedna, zwykła popijawa zmieniła życie czterech osób.
Shan i Cliff już po kilku randkach zamieszkali ze sobą i byli szczęśliwą parą, ale Roxanne tak naprawdę zakochała się w Larsie dopiero po pół roku randkowania. Na samym początku nie polubiła go, według niej był niesamowicie dziecinny, ale potem sama doszła do wniosku, że właśnie tego dzieciaka kocha w nim najbardziej. Chociaż często go obraża, kłóci się z nim i wyzywa go, nie wyobraża sobie teraz życia bez niego. Nigdy nie sądziła, że aż tak bardzo zaangażuje się w jakiś związek.
Shanell odstawiła ramkę z powrotem na szafkę i zgasiła lampkę nocną. Naciągnęła na siebie mocno kołdrę i zamknęła oczy. Była zmęczona, więc nie potrzebowała dużo czasu, żeby zasnąć.
W nocy przebudziła się i spojrzała na zegarek. Wskazywał prawie 3:00 w nocy. Zdziwiła się, kiedy dostrzegła światło dochodzące z salonu. Wstała z łóżka i poszła to sprawdzić. Był włączony telewizor. Zmarszczyła brwi i popatrzyła na ekran. Była pewna, że przed snem wyłączyła telewizor. Wyłączyła go i ziewając, wróciła do sypialni. Gdy zamknęła za sobą drzwi, usłyszała trzask szafki kuchennej. Rozejrzała się przerażona. Nie wiedziała, czy ma zostać, czy jednak iść sprawdzić co to było. Zapaliła szybko światło i podeszła do telefonu. Wybrała numer Nicka i nerwowo czekała, aż odbierze.
- Halo? - usłyszała w końcu jego głos.
- Nick, przepraszam, że cię budzę, ale...
- Nie obudziłaś mnie. - przerwał jej. - Jeszcze nie śpię, oglądam film.
- Czy... czy mógłbyś do mnie przyjść? - spytała drżącym głosem.
- Dlaczego? Coś się stało?
- N-nie wiem... Proszę cię, nie chcę być tutaj sama...
- Zaraz będę. - rzucił i od razu się rozłączył. 
Shanell usiadła na łóżku i owinęła się kołdrą. Niedługo później usłyszała dzwonek do drzwi. Zeskoczyła z łóżka i powoli wyszła z sypialni. Po drodze wzięła z kuchni nóż i rozglądała się dookoła. Otworzyła drzwi, a Nick wpadł do środka.
- Co to jest?! - spytał przerażony, wskazując na nóż w jej dłoni.
- Ktoś tu jest... - szepnęła.
- Kto tu może być?
- Nie wiem...
- Shanell, nikogo tu nie ma. - uspokoił ją.
- Ale... ale ja słyszałam...
- Przesłyszało ci się. Albo coś ci się przyśniło.
- To mi się nie śniło! I nie przesłyszało!
- Wracaj do łóżka, a ja sprawdzę, czy ktoś tu faktycznie jest. - mruknął, przewracając oczami. Dziewczyna kiwnęła głową i wróciła do sypialni. Kiedy leżała już w łóżku, Nick wszedł do pokoju. Od razu podniosła się i spojrzała na niego.
- I? Jest tam ktoś?
- Nikogo nie ma. Mówiłem, że coś ci się przesłyszało albo przyśniło.
- Ale ja... - zaczęła, ale chłopak przerwał jej.
- Shan, naprawdę nikogo tutaj nie ma. - uspokoił ją po raz kolejny. - Myślałem, że naprawdę coś się stało, a ty tylko miałaś jakieś przesłyszenia. Przez ciebie straciłem połowę filmu.
- Przepraszam... - szepnęła, spuszczając wzrok. - Ale nie zostawisz mnie tutaj samej, prawda?
- No nie. Prześpię się na kanapie w salonie. I obejrzę końcówkę filmu. - powiedział z uśmiechem, puszczając jej oczko. - Śpij dobrze. Musisz się wyspać.
- Tak... dzięki... - mruknęła i położyła się. Nick zgasił światło i poszedł do salonu. Shanell przez jakiś czas leżała na łóżku i patrzyła tępo w sufit, aż w końcu udało się jej zasnąć.

8 komentarzy:

  1. Judy...
    JUDY JUDY JUDY!!! JUDY JUDY JUDY!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że czujesz się się dobrze i Towja mama tak szybko wróci do domu :*

    Ah, widzę że Shan rzuciła sie w wir pracy. Robi wszystko, aby tylko nie myśleć, wiec zaczęła robić wiecej niż zwykle. Chyba to nie jest dobre rozwiazanie, bo przecież długo tak nie pociagnie i jeszcze się zajedzie. Chociaż rozumiem, że ona po prostu teraz o tym nie mysli. Musi jakoś odreagować. Eh, nadal cierpi, co jej nie ma się dziwić, jednak mam wrażenie, że trzyma się dosć dobrze. Ma tam te chwile sałobości, jak to początkowe gadanie do Clifa, ale wiadomo, że każdemu może się zdarzyć, prawda?
    No i ta końcówka. Zbieg okoliczności, czy w mieszkaniu Shan zaczynają dziać się różne dziwne rzeczy... czyli Clif daje o sobie znać? Hmm, ciekawe.

    Nie wiem dlaczego myślałam, że Sophie i Nathan są blizniakami, ale dobra nie ważne.

    Czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Eh... ciężką sprawa. Wiesz, ją nie jestem shit religijna, nawet na relugie nie chodzę, ale wiem co nieco o wierzeniach, i kiedyś gdzoes słyszałam, że jeśli człowiek zostawi coś ważnego dla niego przed śmiercią to nie zaznaczając spokoju i będzie wluczył się po świecie, by pilnowac szczęścia osób które kochał. Chyba coś takiego właśnie pokazałaś, ze Cliff próbuje jakoś skontaktować sie z Shanell... świetny rozdział, bardzo mi się podobał. Lubie takie rzeczy.

    No widzisz, wiedziałam, że tak będzie. Teraz wszystko się ułoży, nie martw sie na zapas

    OdpowiedzUsuń
  4. Ponadrabiam w tygodniu, obiecuję. A póki co zapraszam na nowy rozdział na http://zakazane-fontanny.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Końcówka = mistrzostwo!
    Ale po kolei. Kiedy tylko spadło to pudełko ze zdjęciami, stwierdziłam, że to może nie jest ostatni raz, kiedy dzieje się coś takiego (jak widać nie myliłam się!).
    Dobrze, że Shanell się nie poddała i postanowiła zająć się czymś, a w tym przypadku pracą. Sesje, zdjęcia na okładki. W sumie to całkiem fajnie ma.
    Ale generalnie to jakoś odpłynęłam kiedy wspomniałaś o Starbucksie i Whisky A Go Go *______________*
    No i ta końcówka. Najpierw telewizor (nie wiem czemu, ale skojarzyło mi się z Ringiem) a potem te trzaski dochodzące z kuchni. Cudo.
    Jestem ciekawa czy to się jeszcze kiedyś powtórzy, ale powiem, że mam nadzieję, że tak!
    Rozdział niesamowity i czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam rozdział, ale zapomniałam napisać komentarza :(
    To tak w skrócie: zajebisty. Oraz zapraszam na rozdział 12 na http://thestorytakesitsturn.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na połowę rozdziału Just ride baby.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na kolejny framgnet "Niebo jest Wszędzie" Trochę o tym, jakie ukryte pasje ma Elena i o Tony'm, który zderza się z brutalną rzeczywistoscią showbiznesu. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń