Strony

piątek, 11 listopada 2016

Carpe Diem Baby 2 - rozdział 42.

Nick
Minęło półtorej miesiąca. Nadeszła już połowa grudnia. Dużo się zmieniało, a jednocześnie wszystko było takie samo. Razem z Juniorem wróciliśmy do zespołu, napisaliśmy kilka nowych utworów. Shanell od miesiąca ostro przygotowywała się do pokazu Victoria's Secret, Milan co raz więcej mówił i nie można było spuszczać z niego oka, bo był dosłownie wszędzie. Judy i David przygotowywali się do ślubu, Dave i Diana starali się o dziecko. U Mel i Jamesa wszystko było po staremu, Marty'ego, Kirka czy Jasona również. Tylko Roxxi i Lars odcinali się od każdego i tygodniami nie dawali znaku życia, więc dosyć nas zdziwiło, kiedy Shanell zaprosiła Roxanne na swój najważniejszy pokaz w tym roku, a ona się z chęcią zgodziła.
Do Nowego Jorku miał lecieć z nami James i Mel, Roxxi, Dave i Diana, Judy i Junior oraz Marty z Abigail. Dwa dni z rzędu przed pokazem Shanell, mieliśmy zagrać dwa koncerty w nowojorskich klubach, co było dla nas czymś naprawdę specjalnym.
W środę wieczorem byliśmy na lotnisku i czekaliśmy na Marty'ego i Abi, którzy jak zawsze się spóźniali.
- Znowu się gdzieś ruchają w kiblu. - mruknął James.
- Nie okiełznasz bestii. - stwierdziła Roxxi, kręcąc głową i tupiąc nogą. Była już nerwowa, bo od prawie godziny nie zapaliła papierosa.
- Dave, ładne spodnie. Stylowe. - powiedziała Shanell, uśmiechając się pod nosem.
- Specjalnie kupiłem sobie czerwony prawilny dres, żeby było mi wygodnie w samolocie.
- Czekajcie! - usłyszeliśmy krzyk Marty'ego, który wbiegł do budynku lotniska w swoich czarnych obcisłych kolarskich spodenkach, ciągnąć za sobą walizkę. Za nim biegła Abigail.
- Przecież czekamy. Jeszcze nie otworzyli bramki. - rzuciła Mel.
- Gdzie masz Kirka? - spytał od razu Dave.
- W domu.
- Szkoda, że nie jedzie z nami. Pozostaje mi tylko pośmianie się ze zdjęcia w dowodzie Jamesa.
- Ej, ja mam fajną fotkę. To ty masz zdjęcie jak w kartotece policyjnej.
Godzinę później przeszliśmy w końcu przez odprawę. W samolocie siedziałem obok Abigail i Roxxi, która pierwsze co zrobiła, to zamówiła drinka.
Lot dosyć długo nam się ciągnął. Kiedy byliśmy na miejscu, był późny wieczór, a na lotnisku czekał na nas Will. Nie miał zaproszenia na pokaz, ale miał być na naszych koncertach.
Koncerty w Pyramid Club i The Village Underground wypadły lepiej niż się spodziewaliśmy. Will i my spisaliśmy się na medal. Skoro nawet wschodnie wybrzeże nas pokochało, mieliśmy szansę podbić cały kraj. Tak na początek. Wydaje mi się, że przerwa od wspólnego grania dobrze nam zrobiła. Wróciliśmy ze zdwojoną siłą, chcieliśmy grać, grać i grać, a pomysłów na nowe utwory nie brakowało żadnemu z nas.
Sobotni pokaz wypadł równie rewelacyjnie. Nie kręciło mnie to i nigdy nie ukrywałem przed Shanell, że nie lubię tego typu imprez, ale wiedziałem, jak bardzo ten dzień jest dla niej ważny, więc nie mogło mnie tam zabraknąć. Nie było chyba lepszej rzeczy na świecie, niż widok mojej narzeczonej w białej bieliźnie, z ogromnymi skrzydłami, która z uśmiechem na twarzy otwierała swój pierwszy pokaz Victoria's Secret. Wyglądała jak prawdziwy anioł.
Kiedy w niedzielę wracaliśmy do domu, do dzieci i naszych obowiązków, rozmawialiśmy już o świętach i o całym roku, który minął naprawdę szybko. Zauważyłem, że kiedy jest się szczęśliwym, ma się malutkie dzieci, czas leci o wiele szybciej niż zwykle.
- To był pracowity rok. - powiedziała Shanell. - Przez resztę grudnia nawet nie wychodzę z domu, tylko jestem z wami.
- Lecimy do Monachium na święta.
- Nie licząc świąt. W styczniu możemy już zacząć planować ślub.
- Myślałaś nad miejscem?
- Tak.
- Tylko nie Paryż... Mam już dosyć Paryża.
- Nie. Florencja albo Wenecja.
- Shanell, w Wenecji śmierdzi.
- Tylko jak się przechodzi obok tych kanałów. Tak to nic nie czuć.
- Jeszcze pomyślimy. - powiedziałem, obejmując ją ramieniem. Wtuliła się do mnie i nic już nie mówiła. Niedługo później zasnęła.

Shanell
Wracałam właśnie z Judy, Dianą i Abigail z zakupów świątecznych. Brakowało mi jeszcze trochę prezentów, a dziewczynom paru produktów spożywczych.
- Abigail, to będą twoje pierwsze święta z Martym. Może w końcu przyznasz się Kirkowi, że jesteście razem? - spytałam.
- Marty jedzie do rodziców, do San Francisco. Będę tylko z bratem. Zastanawiam się, czy w przyszłym roku nie poszukać sobie tu pracy i nie wynająć mieszkania.
- Pewnie, po co tyle kilometrów jechać na ruchanko do Marty'ego. - puściłam jej oczko.
- Dave prosił mnie żebym odebrała zdjęcia od tego fotografa dwie ulice dalej. Pójdziecie ze mną? - spytała Diana.
- Jasne.
Poszłyśmy do zakładu fotograficznego i czekałyśmy na zewnątrz na Dianę. Kiedy wyszła z papierową torebką z budynku, spojrzała się na nas dziwnie.
- Co?
- Co to za zdjęcia?
- Chłopaki robili w NY.
- Nie widziałam, żeby robili zdjęcia. - Abigail spojrzała na mnie, a ja na Dianę i Judith.
- Wiecie... Kupiłam wczoraj kawę, z czekoladą... A Nick i Milan wrócą dopiero wieczorem... - powiedziałam.
- Nie pierdol, po prostu powiedz, że chcesz obejrzeć te zdjęcia. - rzuciła do mnie Judy.
- A wy nie?
Dziewczyny popatrzyły na siebie.
- Idziemy! - powiedziały zgodnie. Zaśmiałyśmy się i pobiegłyśmy na stację metra. Kiedy byłyśmy już na miejscu, nasz pociąg akurat nadjeżdżał. Wskoczyłyśmy do środka i pojechałyśmy do mnie.
Gdy znalazłyśmy się już w moim mieszkaniu, zrobiłam kawę i od razu usiadłam razem z nimi w salonie.
- Pokazuj! - powiedziałam, stawiając ostatni kubek na stole. Usiadłam na kanapie obok dziewczyn, a Diana wyciągnęła zdjęcia z papierowej torby.


- Ooo! - zawołałam z rozczuleniem. - Jaki on jest uroczy...
Diana wzięła następną fotkę.


- Jezu Chryste... Diana, powiedz Dave'owi, że zabieram to zdjęcie... - wzięłam od niej fotografię.
- Jakie męskie spodenki. - zaśmiała się Judy.
- Wiesz jak mu się przyrodzenie w nich odznacza?
Diana uśmiechnęła się pod nosem i wzięła kolejną fotografię.


- Dziewczyny, czy on nie jest słodki? - rozczuliłam się po raz kolejny nad zdjęciem mojego narzeczonego.
- Dlaczego tu są same zdjęcia Nicka? Dave się w nim zakochał, czy jak? - spytała Abi, biorąc następną fotografię.


- No, teraz lepiej. - uśmiechnęła się pod nosem.
- Marty to słodziak. Taka małpka.
- Ale co z Davidem? - spytała Judy.


- Już wiem dlaczego nie chce mnie nosić na rękach. - mruknęłam.
- Marty pewnie mówi sobie w myślach: "ja też chcę". - Diana wzięła następne zdjęcie. Znowu był na nim Nick, więc momentalnie się uśmiechnęłam.


- Jest i Junior! - zawołała Judy.
- Ciekawe z czego się śmieją. - zastanawiała się Abi. 
- Pewnie Dave opowiada im historie o twoim bracie.
Di przerzuciła zdjęcie. Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.


- Boże, on się zawsze przy wszystkich rozbiera! Moja mama opowiadała, że jak była odwiedzić Kirka to Marty nawet przy niej chodził bez spodni! - krzyknęła lekko zażenowana Abigail.
- Mnie tam bardziej śmieszy morda Dave'a. - stwierdziła Judy.
- Pewnie jak zobaczy tę fotkę to będzie się darł: "Diana, wyrzuć je!"


- Wygląda na wkurwionego. - stwierdziła Diana.
- Nie. Raczej lekko zdziwionego. - powiedziała Judith.


- Miło znowu widzieć ich razem. - uśmiechnęła się Diana.
- Nick coś chyba mocno gestykuluje. - Abi przyjrzała się bardziej. Ja również.
- Pewnie opowiada komuś coś ekscytującego.


- Jaki skupiony. - oceniłam.
- Mistrz w swoim fachu. - powiedziała Abigail, patrząc maślanymi oczami na jego zdjęcie. Odłożyła je na bok.


- Jezu, jak Dave wygląda genialnie z zarostem. - powiedziałam.
- Nie znoszę, gdy ma zarost. - skrzywiła się Diana. - Postarza go i mnie kłuje.
- Wygląda bardzo męsko. Nickowi i Willowi też jej o wiele lepiej z brodą.
- Ale Juniorowi i Marty'emu już totalnie to nie pasuje. - stwierdziła Judy.
- To akurat prawda...


- Uwielbiam jego uśmiech. - Judith przyjrzała się fotografii.
- Faceci to takie duże dzieci. - pokręciłam głową i wzięłam następne zdjęcie.


- Ta biała koszula na scenie to genialny pomysł, a chłopaki mu tak odradzali. - oznajmiła Abi.
- Diana, znam Dave'a od jakichś dziesięciu lat, przez kilka lat naszej znajomości był zwykłym lumpem, chudym rudym ćpunem, a teraz w końcu wygląda jak prawdziwy przystojny facet. Kobieto, masz go chyba w najlepszym okresie jego życia, ciesz się! - zaśmiała się. 
- Ta trzydziestka chyba dobrze mu zrobiła, nie chce mnie z łóżka wypuszczać. - wybuchnęła śmiechem i wzięła kolejną fotografię, na której był William, Nick i Junior.


- Will! - krzyknęłam podekscytowana. - Boże, jak ja kocham tego kolesia. Wiecie, że jak miałam czternaście lat to zawarliśmy braterstwo krwi? Od tego mam tę małą bliznę na lewym kciuku. Judy nie chciała tego ze mną zrobić, miałyśmy tylko takie same bransoletki.
- Wiesz, że boję się krwi. Zresztą, to niebezpiecznie. Co byście zrobili jakby się okazało, że któreś z was miało HIV?
- Daj spokój, jesteśmy zdrowi.
- Ojj, wy się chyba w sobie podkochiwaliście. - Diana poruszyła brwiami.
Judith i ja wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Żartujesz chyba. Byliśmy u Shanell na jej szóstych lub siódmych urodzinach. William dał jej prezent i buziaka w policzek, a ona się rozpłakała. - zaśmiała się Judy.
- Tak było. Powiedział mi, że jestem fajną laską dopiero jak miałam z dwadzieścia lat, ale nie mam na co liczyć. Całe życie w friendzone.


- Słodziaki. - powiedziała Diana, patrząc na Juniora i Marty'ego leżących na łóżku.
- Nie mogę z tych jego kolarskich spodenek. - powiedziała Abigail.
- Nick ma takie nawet różowe...


- Zabroniłam mu chodzić w tych spodenkach, a on nadal je ubiera. - powiedziałam ze zdenerwowaniem i wzięłam następne zdjęcie.


- Zaraz... chyba struna mu pękła. - Abigail przyjrzała się fotografii. - Już myślałam, że krzyczy na niego bez powodu.
- Junior mi o tym opowiadał. To było w sumie parę minut przed koncertem. - uśmiechnęła się. - Ja bym się wkurzyła, ale oni się śmiali.
- Marty w ogóle na wszystkie nerwowe sytyacje reaguje śmiechem. - oznajmiła Abi. - Roxxi opowiadała, że śmiał się nawet na pogrzebie dziadka. Później się wszystkim ostro tłumaczył, że to z nerwów.
Wzięła kolejną fotografię.


- Wygląda grubo na tym zdjęciu. - zmarszczyłam brwi.
- Faktycznie. - poparła mnie Diana.
- Dajcie mu spokój, jest szczuplutki. - Judy stanęła w obronie Juniora. - Ktoś mu zrobił niekorzystne zdjęcie. Pewnie ty, Shanell.
- Ja? Nawet nie wiedziałam, że oni robią sobie zdjęcia. - zaśmialam się i wzięłam następną fotografię.


- O, narkotyki. - powiedziałam.
- Popijane wodą? - Di spojrzała na mnie.
- Witaminy. - oznajmiła Abi. - Te dla dzieci.
- Dlaczego dla dzieci? One są słabe. Wiem, bo przecież daję Milanowi.
- Marty mówi, że mają fajny kształt...
Spojrzałyśmy z dziewczynami na siebie i wybuchnęłyśmy śmiechem. Judy wzięła kolejne zdjęcie.


- Shan, powiedz Nickowi żeby się ogolił. - powiedziała Judy.
- O nie.
- Patrz Diana, za Nickiem stoi Dave bez koszulki. - Abigail wskazała na odwróconego tyłem Mustaine'a, który z kimś rozmawiał. - Chyba schudł ostatnio.
- Nie. Żre jak opętany. - skrzywiła się.


- Ciekawe co go tak rozbawiło.
- Pewnie ktoś krzyknął: "Kirk"! - zaśmiała się Judy i spojrzała na Abigail. - Przepraszam. Wiesz...
- Wiem, mój brat jest śmieszny. - Abi przerzuciła następne zdjęcie.


- Dziewczyny, chciałybyście być z rana takie radosne jak Junior.
- Nie mam pojęcia jak on to robi, ale on zawsze wstaje rano wypoczęty i w świetnym humorze. - skrzywiła się Judith.
- Pamiętam jak rano wychodziliśmy z hotelu. Już jak byłam na recepcji słyszałam jego śmiech z zewnątrz i miałam ochotę dać mu w pysk. Ja wyszłam z hotelu w klapkach, bez makijażu i w wałkach na głowie, musiałam się chować od razu w taksówce żeby nikt mi przypadkiem nie zrobił zdjęcia. - powiedziałam z lekkim zażenowaniem i zaśmiałam się nerwowo.
Tym razem ja wzięłam kolejną fotografię.


- Wygląda jak zdjęcie po ostrym numerku w łazience. - powiedziała Diana.
- Chyba właśnie tak było. Co ten facet ze mną robi. - wzięłam głęboki oddech.


- Ale byłoby miło, gdyby Nick był tego samego wzrostu co Will. - powiedziałam, patrząc na zdjęcie. Uśmiechnęłam się pod nosem. - Są kochani razem.
Diana spojrzała na zdjęcie, po czym wzięła następne.


- Mam rozumieć, że ktoś usiadł na podłodze tylko po to, żeby zrobić mu zdjęcie od dołu? - podniosłam brew.
- To reklama butów. - oznajmiła Diana. - Wydał na te Nike sto czterdzieści dolarów.


- Co to za koleś? - spytałam, patrząc na następną fotografię.
- Nie pamiętam imienia. Ale pracował w Pyramid Club i siedział na backstage'u z chłopakami. Fajny facet. - oceniła Judy, odkładając zdjęcie na bok.


- Will ma naprawdę jakiś fetysz na punkcie włosów. - zaśmiała się Diana. - Bez przerwy chciał mnie czesać.
- On każdego bez przerwy dotyka i głaszcze po włosach, wierz mi. - powiedziała Judy. - Dziwne, że Dave mu na to pozwolił. Ostatnio darł się na Roxxi, która chciała go uczesać, że ma zostawić w spokoju jego włosy.


- Dlaczego mnie to nie dziwi? - uśmiechnęłam się.
- Nick zawsze musi się wepchnąć do jakiegoś zdjęcia. - stwierdziła Abigail.
- Chyba zawsze musi coś odpierdolić na czyimś zdjęciu. Aż się boję naszej sesji ślubnej. - wybuchnęłam śmiechem.


- Wygląda jak bezdomny! - krzyknęłam, patrząc na następną fotografię.
- To zdjęcie było robione rano przed hotelem. Wtedy tylko Junior był pełny życia, wigoru i ubrał się jak na imprezę.


- Ładne zdjęcie. - oceniła Judy.
- Marty ma na nim ładną twarz. - stwierdziłam.
- Marty w ogóle jest cudowny. - uśmiechnęła się Abigail.


- Cholera, chyba nie tylko David wygląda perfekcyjnie o poranku. - powiedziała Diana.
- Ja codziennie rano mam ochotę go zabić, jak widzę ten uśmiech i słyszę: "dzień dobry, kochanie", przysięgam. - Judy wybuchnęła śmiechem, a ja wzięłam następne zdjęcie.


- Typowe. - Diana uśmiechnęła się ironicznie.
- To był pewnie jeden drink po udanym koncercie.
- To przed koncertem, nie jest spocony i ma na sobie koszulę. - Di pokręciła głową i przerzuciła kolejne zdjęcie.


- Styl Nicka daje mi życie, przysięgam! - zaśmiała się Judy.
- On powinien wziąć się za projektowanie, mówię serio! - powiedziałam całkiem poważnie. - Dziwaczne projekty Moschino przy jego stylu to nic! Nick ubiera sobie swoje kolarskie obcisłe spodenki, białe skarpetki, adidasy za kostkę, szlafrok, czapkę z daszkiem i uważa, że to nic złego. Jeremy Scott uznałby go za swoją muzę.


- Co on robi? - Judy przyjrzała się kolejnej fotografii.
- Chyba... chyba suszy spodnie. Albo koszulkę. - stwierdziła Diana. Judith pokręciła głową i odłożyła je na bok.


- Rust In Peace. - uśmiechnęła się pod nosem.
- Jaka ta dzielnica w której mieszka Will jest brzydka. - oceniłam. - Ale przynajmniej bezpieczna, nie ma tam tyle patologii.


- Co to za kobieta? - spytała od razu Diana. Zaczynała się denerwować, kiedy widziała przy Dave'ie jakąś obcą dziewczynę.
- Spokojnie, to koleżanka z pracy Willa. Kiedyś razem mieszkali. Jest spoko. - oznajmiła Judy. Di kiwnęła ruchem głowy i przyjrzała się jeszcze raz zdjęciu.
- Dave i Will ogolili się w tym samym czasie. - zauważyłam z uśmiechem.


- Już nawet fani czekają na nich pod hotelem. - powiedziała Abigail.
- Pewnie Will ich podstawił. - wybuchnęłam śmiechem.
- Oj, daj spokój. Junior naprawdę wygląda jak gwiazda. - uśmiechnęła się Diana.


- Pyramid Club, gra super solo w "Five Magic". - powiedziała Judy.
- Skąd wiesz?
Wzruszyła ramionami.
- Bo wygląda na skupionego. Zresztą, grali to na próbie.


- Ale Nick jest niski przy Dave'ie i Williamie. - zauważyła Abi i spojrzała na mnie. - Ile ma wzrostu?
- Metr siedemdziesiąt osiem. Tyle co ja. Tak, patrzę na niego z góry jak zakładam szpilki. - zaśmiałam się. - Na ślubie wszyscy się pewnie będą z nas śmiać, kiedy będziemy mogli się pocałować, a ja będę musiała się schylić.
- Marty jest naprawdę niewiele wyższy ode mnie. - Abi wzruszyła ramionami.
- Roxxi jest wyższa od Larsa nawet jak nie ma obcasów. - pocieszyła mnie Diana.
- Ale ja od wszystkich moich kolegów jestem wyższa jak zakładam szpilki, nie licząc Jamesa i Dave'a.
- Wolisz być takim kurduplem jak ja, który ma metr sześćdziesiąt wzrostu? - Diana zmarszczyła brwi. - Dave bez przerwy się ze mnie śmieje, że gdybym była jeszcze kilka centymetrów niższa to nawet nie musiałabym klękać, żeby zrobić mu dobrze.
Skrzywiła się, a ja wybuchnęłam śmiechem.


- Ooo, to chyba te nowe Nike za sto czterdzieści dolarów. - powiedziała Abi, patrząc na zdjęcie Dave'a wiążącego buty.
- A z tyłu jego rozciągnięte jeansy. - Diana pokręciła głową i wzięła następną fotografię.


- Frytki na śniadanie, bardzo pożywnie. - stwierdziłam, podając zdjęcie Judy.
- Pamiętam jak Roxxi była na diecie owocowo-warzywnej i w sobotę wieczorem stwierdziła, że przecież frytki to ziemniaki, warzywo, więc opierdoliła całą miskę frytek. - opowiedziała Diana.
- Z solą i sosem czosnkowym? Pamiętam to. Dwa lata temu, kilka dni przed pokazem Givenchy, zadzwoniła do mnie koło północy i spytała, czy idziemy do Taco Bell. - zaśmiałam się. - Ale zazdroszczę jej, ciągle je i dalej jest szczupła.
- Wszystko idzie jej w cycki. - westchnęła Abigail.


- Zaraz nie wytrzymam, znowu ma na sobie te okropne spodenki! - wybuchnęłam śmiechem.
- Co to za laska w środku? - spytała Diana.
- To Marty! - Judy wydarła się ze śmiechu.
- Kurwa, on wygląda jak dziewczyna! - krzyknęła Di.
- On ma lepszy tyłek i nogi ode mnie, Boże! - zaśmiała się Abigail. Odłożyła zdjęcie na bok i wzięła kolejne.


- Pamiętam tych chłopaków. - Judith wytarła oczy. - Po koncercie czekali rano pod hotelem. Pamiętali mnie z koncertu i spytali, czy mogę ich zawołać na zewnątrz, bo chcieli żeby im się podpisali. Naszym chłopakom było bardzo miło.


- Widziałam ich przez okno. Chłopaki trochę z nimi pogadali i pośmiali się. Marty był bardzo podekscytowany, że ktoś chciał jego podpis na kurtce. - uśmiechnęła się Abigail.


- Nick pewnie też się ucieszył, że dał komuś swój pierwszy autograf. - uśmiechnęła się Judith.
- Cicho, drugi autograf. Pierwszy wzięłam ja, po tym jak strzelił focha, że podpisałam się jakiejś obcej dziewczynie na swojej okładce. - zaśmiałam się.


- Dave im opowiadał coś o Kirku z tego co słyszałam. - wybuchnęła śmiechem Judy.
- Boże, on nawet obcym ludziom na drugim końcu kraju musi o nim powiedzieć. - jęknęła Abigail.
- Gdzie tam na drugim końcu kraju. On nawet mojemu ojcu w Kanadzie opowiadał o Kirku. - zaśmiała się Diana.


- David nie wyszedł do chłopaków? - spytałam.
- Wyszedł. To zdjęcie było chyba zrobione po spotkaniu, jak musieliśmy się wymeldować z hotelu. - myślała głośno Judy.


- Dostali darmowe żarcie przed koncertem. - zaśmiała się Abigail.
- Lepsze to niż catering na pokazach mody. Mamy tam jakieś drinki, koreczki, tartinki, wszystko drobniutkie i na jeden raz. Nick tyle tego nakłada, że aż mu się z talerza wysypuje. Chyba czas na lekcje savoir-vivre przed ślubem.


- Widzę te paskudne spodenki z boku, w końcu je ściągnął! - ucieszyłam się.


- Will jaki zaintersowany. - uśmiechnęła się Abi.
- Nick pewnie opowiada mu jakieś bzdury, więc znowu ciężko mu w cokolwiek uwierzyć. - uśmiechnęłam się.


- Urocze zdjęcie. Will i Junior dobrze się dogadują? - Diana spojrzała na Judy.
- Tak. Zawsze się bardzo lubili.
- Zastanawiam się jakie Dave miałby stosunki z moim straszym bratem, gdybym takiego miała. - uśmiechnęła się lekko. - Z moim tatą ma bardzo dobre. Nie spodziewałam się, że mogą się tak dogadać.
- Mój tata też uwielbia Davida.
- Czyli nie licząc Roxxi, wszyscy mamy super teściów? - spytałam.
- Ja jeszcze nie poznałam rodziców Marty'ego. On moich też nie. - powiedziała z zażenowaniem Abigail.
- Dlaczego? Można powiedzieć, że już żyjecie jak para, tylko w związku na odległość. I tak myślisz o tym, żeby się tu przeprowadzić. Dlaczego tak się chowacie przed Kirkiem i rodzicami?
- Różnie mogliby zareagować na mój związek z Martym. A jego rodzice podobno nie lubili żadnej z jego dziewczyn, więc pewnie byliby do mnie uprzedzeni. - wzruszyła ramionami.
- I tak niedługo się wszystko wyda, więc lepiej od razu powiedzieć niż żeby dowiedzieli się przez przypadek. - stwierdziła Judy i wzięła ostatnią fotografię.


- Te kurtki wyszły fantastycznie! - oceniłam. - Najlepsze do obcisłych jeansów i czarnych szpilek. Mam nadzieję, że wam też się podobają.
- Są świetne. Mamy z Martym zdjęcie, jak stoimi z boku sceny w naszych kurtkach i oglądamy koncert zespołu, który grał przed nimi. - powiedziała z uśmiechem Abigail. - Oprawiłam je sobie w ramkę i postawiłam na szafce przy łóżku.
- Ja wolę nosić kurtkę Davida. Jest luźniejsza i pachnie nim. - oznajmiła Judy.
- Ja swoją po koncercie od razu powiesiłam w szafie, bo nie lubię Megadeth, ale w ostatnią sobotę wieczorem założyłam dla Dave'a nową koronkową bieliznę, a on kazał mi założyć na nią tę kurtkę! Wyobrażacie to sobie? - zdenerwowała się Diana, a my wybuchnęłyśmy śmiechem. - Najgorsze jest to, że się zgodziłam!
- On naprawdę jest jakimś fetyszystą. - stwierdziłam. - Uprawialiście seks w tych kurtkach?
- Nie, pozwolił mi ją ściągnąć. Tylko mu o tym nie mów, bo jeszcze podłapie twój pomysł.
- Będę milczeć. - odchrząknęłam i schowałam wszystkie zdjęcia do papierowej torebki, po czym oddałam ją Dianie.
Bez słowa spojrzałyśmy z dziewczynami na siebie i znowu wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.

1 komentarz:

  1. Kocham ten rozdział <3
    Podziwiam cię za te zdjęcia, bo na pewno nie było łatwo się na nie zdecydować, pamiętam, jak ci pomagałam wybierać XD Fajnie jest patrzeć na te ich kochane mordy :> Ogólnie ja to sobie wyobrażam, jak tam musiało z nimi być. Niby bycie w trasie potrafi być wykończające, ciągłe granie, próby, przemieszczanie się, wywiady, wyjścia i inne duperele, ale jak ja patrzę na nich na tych zdjęciach, to widzę ogromne szczęście i zapał. Oni chcą to robić, kochają to. To jest niesamowite, że mimo takiego zabiegania i niedostateczności snu, oni wychodzą i są pełni energii, świeżości. Widać, że to im daje prawdziwą radość i satysfakcję. Poświęcają się, ale to są ich marzenia. Dla marzeń i dla miłości ponoć warto. Oni są niesamowici.
    Komentarze dziewczyn mnie rozpierdalały, tak samo jak zdjęcie Nicka w tych różowych gaciach XD Mam tego gifa na telefonie. Ale najbardziej mnie rozwalały wzdychania Abi do Marty'ego. To było słodkie <3 Czuć było prawdziwe uczucie, to, że ona go kocha. Ciekawa jestem tylko, kiedy Kirk się dowie, że są razem. Pewnie już niedługo, więc czekam na te inby, panno Poczwaro :>

    OdpowiedzUsuń