Strony

niedziela, 7 października 2012

Unnamed Feelings - rozdział 2.

dziękuję za komentarze i miłe słowa. :) odpowiedziałam na maila, ale odpowiem też tutaj, że sceny erotyczne pojawią się, ale dopiero później, no i w opowiadaniu wystąpią jeszcze Megan i Judy. reszta (czyli Roxxi, Melanie i Jamie) pojawią się dopiero w następnym. zapraszam na drugi rozdział, a kolejnego można się spodziewać w przyszłym tygodniu. :D

Po lunchu...
- W ogóle się dzisiaj nie wyspałem. Muszę się dzisiaj wcześniej położyć. - powiedział Lars do Jasona, który skinął głową i starał się zsynchronizować z resztą chłopaków. Do tej pory było dobrze.
Chłopcy szli wzdłuż zatłoczonego korytarza do swoich klas.
- Jase, co masz teraz?
Chłopak wyciągnął z książek, które niósł, papier z harmonogramem.
- Mam literaturę, sala 21. - odpowiedział, patrząc na Larsa.
- To oznacza, że mamy wspólną klasę. - ucieszył się. - Ty, ja... Dave... i Marty.
- Ugh... - zniesmaczył się Jason. Nie przepadał za dwoma ostatnimi imionami.
Kiedy szli wzdłuż korytarza, pewien chłopak przechodzący obok Jamesa popchnął go. James natychmiast się odwrócił i pobiegł za nim. Szarpnął go za koszulkę i pchnął na szafki.
- Chciałbym zobaczyć, jak robisz to ponownie. - wycedził przez zęby.
- To się więcej nie powtórzy. - odpowiedział przestraszony chłopak. James puścił go i wrócił do chłopaków.
- Dobrze jest mieć kogoś takiego jak Jaymz wokół siebie. - zwrócił się Lars do Jasona, a ten skinął głową. Patrzył się na chłopaków i nie zwracał uwagi na to gdzie idzie, aż wpadł na kogoś i wypadły mu książki z rąk. Tak samo jak dziewczynie, na którą wpadł.
- Przepraszam! Pomogę ci. - zaproponował, pochylając się, żeby podnieść jej książki. - Powinienem uważać jak chodzę, a nie słuchać Larsa i... - Jason spojrzał nagle na osobę, na którą wpadł. Jego serce przyśpieszyło swój rytm, kiedy zobaczył cheerleaderkę, która wcześniej się do niego uśmiechała. Uniosła spojrzenie na Jasona i wyciągnęła ręce, aby odebrać książki. Oddał je, tępo się w nią wpatrując.
- Dzięki. - odpowiedziała, poprawiając torebkę na ramieniu. - My się chyba nie znamy... - dodała, patrząc na niego.
Była dosyć wysoka. Miała długie brązowe włosy. Jej usta były pełne, a oczy duże i niebieskie. Szybko dostrzegł również jej kolczyk w nosie.
- Eee... Nazywam się Jason Newsted, jestem tutaj nowy. - powiedział, patrząc na jej nos.
Dziewczyna roześmiała się, a on po raz kolejny spojrzał na jej kolczyk.
- Miło cię poznać, Jase. Jestem Shanell Evans. - oznajmiła i podała mu rękę.
- Czy to boli? - spytał, ale spojrzał na jej łańcuszek na szyi.
- Boli? Co takiego?
- Twój piercing.
- Aaa, to. Tylko przy przebijaniu. - powiedziała i spojrzała na zegar. - Muszę iść na lekcję.
- O tak, ja też... Literatura. - przypomniał sobie i spojrzał w jej oczy.
- Do następnego razu, Jase. - uśmiechnęła się i odeszła.
Jason stał chwilę bez ruchu, ale kiedy zadzwonił dzwonek Lars pociągnął go za sobą.
- Mam nadzieję, że nie podobasz się Shanell Evans... - powiedział Kirk, unosząc brwi.
- To jest dziewczyna Sebastiana. Uwierz, nie chcesz konkurować z Sebastianem. - dodał James.
- Dlaczego?
- Uwierz mi. - powiedział Lars, wchodząc z nim do sali po pożegnaniu reszty.
Sala była już pełna. Lars poszedł do miejsca, które było w środkowym rzędzie. Dave i Marty siedzieli obok siebie, na samym początku. Jason poszedł na tył sali, gdzie było jedyne wolne miejsce. Kiedy usiadł, reszta klasy odwróciła się w jego stronę. Otworzył książkę do literatury na zdjęciu Szekspira.
Drzwi otworzyły się i nauczyciel wszedł do klasy. Od razu zauważył Jasona.
- Widzę, że mamy nowego ucznia...
Po prezentacji i rozmowie o zajęciach, nauczyciel rozpoczął lekcję.
- "Być albo nie być. Oto jest pytanie". Ktoś wie, jaka postać to powiedziała? - spytał nauczyciel, patrząc po klasie. Jason rozejrzał się. Nikt nawet nie raczył słuchać. Dave ciągle poprawiał swoją koszulkę, Marty patrzył w sufit i huśtał się na krzesełku, a Lars obgryzał paznokcie.
- Panie Ulrich, chcesz odpowiedzieć? - zapytał nauczyciel.
Lars zdezorientowany podniósł wzrok znad paznokci. Rozejrzał się i podrapał w głowę.
- Hmm... Abraham Lincoln?
- Nie. Ktoś jeszcze? Pan Mustaine?
- Nie mam pojęcia - powiedział Dave, wzruszając ramionami.
Potem Jason podniósł rękę.
- Tak, panie Newsted?
- To są słowa Hamleta. - odpowiedział, a klasa odwróciła się do niego.
- Tak. Bardzo dobrze. - pochwalił go nauczyciel i zapisał Hamlet na tablicy.
Jason uśmiechnął się, zadowolony z siebie. Rozejrzał się po klasie i zobaczył Dave'a posyłającego w jego stronę wrogie spojrzenie. Czy zrobił coś złego?

***

- To był męczący dzień. - powiedział Jason po opuszczeniu szkoły.
- Opowiedz mi o tym. - zaproponował Kirk. - Zaczynam robić się głodny.
- Nie jadłeś nic? - spytał Jason patrząc na Kirka, kiedy szli przez szkolną ścieżkę.
- Zapomniałem śniadania. Dobra, lecę, tam jest mój ojciec. Trzymajcie się chłopaki. - powiedział Kirk i skinął na nich ręką, zanim wsiadł do auta. Kiedy samochód odjechał, Jason spojrzał na chłopców.
- A wy nie idziecie? - spytał, widząc ich stojących w jednym punkcie.
- Nie, moja mama ma po nas przyjechać. Mieszkamy na tej samej ulicy. - oznajmił James. - Sorry...
- Nie ma problemu. Do zobaczenia jutro. - pożegnał się Jason i poszedł wzdłuż ulicy.
Po kilku minutach podjechał do niego samochód. Drzwiczki otworzyły się i zobaczył Dave'a.
- Cześć, Jeffrey. - przywitał się, wychodząc.
- Jestem Jason...
- Ups... - mruknął pod nosem, śmiejąc się. - Podrzucić cię do domu?
- Jeśli mógłbyś...
- Nie ma problemu. Wskakuj. - zachęcił go. Weszli do środka, odpalił silnik i ruszył. - Mieszkasz daleko?
- Jakieś trzy przecznice stąd, jeśli nie jestem w błędzie. - odparł niepewnie i spojrzał na Dave'a. Jego włosy były gęste, faliste i długie. To był dziwny kolor: jasny odcień pomarańczy. Miał piwne oczy i długie rzęsy. Podobnie jak James, był naprawdę wysoki.
- Co? - spytał Dave, widząc utkwione w siebie spojrzenie Jasona.
- Nie, nic... Tylko myślę o dzisiejszym dniu. - odpowiedział, patrząc w innym kierunku.
- Co sądzisz o tych chłopakach?
- Masz na myśli moją grupę? Cóż, są bardzo fajni i...
- Co sądzisz o Larsie? - przerwał mu.
- Lars? Jest słodki. I zabawny.
- Gdybyś wiedział o nim więcej...
- Na przykład?
- Żadna panienka go nie chce. Zaprosił połowę drużyny cheerleaderek na randki, ale żadna się z nim nie umówiła.
Jason zmarszczył brwi.
- I że James... sypia tylko ze swoimi dziewczynami, nie lubi przygód na jedną noc... - kontynuował Dave.
- Co z tego? - zadał sobie w myślach to pytanie Jason.
- I że Kirk... - rozpoczął Dave, ale chłopak przerwał mu.
- O, tutaj. To mój dom. - oznajmił
Dave zatrzymał się, a Jason wysiadł.
- Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść, jak będziesz się nudził z tymi frajerami. Trzymaj się. - pożegnał się i odjechał.
Chłopak przewrócił oczami. Wszedł do domu i położył plecak na podłogę.
- Jak było w szkole, Jase? - zaciekawiła się matka, odrywając wzrok od jeszcze nierozpakowanych rzeczy.
- Dziwnie. - odpowiedział i poszedł do swojego pokoju.

7 komentarzy:

  1. Szkoda, że w towarzystwo nie wjebała się jakaś dziewczyna. Zrobiłoby się ciekawiej.
    Agresywny James? Wyobrażałam go sobie jako miłego chłopaczka, który lata oczyma za panienkami xD Ale to chyba dobrze, że nie lubi przygód na jedną noc. Uczciwe to z jego strony :D
    Lars obgryza paznokcie, przecież to słodkie *_____* mocno słodkie :)
    Ogółem rozdział mi się podoba, ale brakuje mi trochę pikanterii. Może jak w następnym pojawią się dziewczyny, zrobi się ciekawiej? Któż wie? ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Omonomnmo<3 Jaram się twoim opowiadaniem chociaż masz dopiero 2 rozdziały i tak wiem że będzie super ;D...czekaj...STOP! JUŻ JEST super ;D
    Ojoj Ja chcę więcej Kirka *________* przeteleportuj mnie do niego<3
    *____* Marty huśtający się na Krzesełku ahah i Lars! chciałabym to zobaczyć!
    Pisz nowy szybciutko bo chcę się jeszcze bardziej pojarać "-"
    Podpis: Lizzy Page

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)

    Sory, że tak z opoźnieniem komentuje, ale wczesniej zwyczjenie nie miałam czasu. Wiesz, szkoła, szkoła, szkoła i te sprawy. To wszystko naprawedę wykańcza człowieka, ale dobra.. bo ma nie być o mnie, a o rozdziale.

    Co ten James takie nerowowy? No przecież ten chłpak mógł go poochnąc tak całkiem niechcac, a ten juz normalnie miałam wrażenie, że zaraz wywiezie go do lasu, da mu łopate i bedzie kazał kopac swój własnu grób.
    Hmm, nie jestem pewna, dlaczego Dave zaczął Jasonowi gadać te wszystkie rzeczy i chłopakach. Raczej domyslam sie, że chciał go do nich zrazic, bo jakos innego rozwiazania nie widze, tylko tak do konca nie wiem po co...

    Dobra, czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O jaaa *____* Przepraszam, że tak długo nie napisałam komentarza, ale teraz to naprawię, obiecuję! D:
    Po pierwsze, rozdział jest zajebisty, trochę te wypowiedzi Dave'a są naciągane, ale tylko trochę! xD No i ten przezajebisty dialog
    " - Co sądzisz o Larsie? - przerwał mu.
    - Lars? Jest słodki. I zabawny." hahaha, on jest gejem czy co? xD Nie no, ogółem to bardzo fajnie wyszło, po prostu tak jak lubię :D
    Na początku to myślałam, że Dave porwie Jasona, utopi w kałuży ukryje w worku na ziemniaki i dupa z tego będzie, ale na szczęście moje obawy zostały rozwiane i wszystko dobrze się skończyło. Ciekawi mnie jeszcze ten Sebastian i Shanell Evans (genialne imię! :D). Może będą się kłócić, kopać po jajach i wyrywać sobie włosy, żeby tylko być z tą lalą? xD
    Kurde, nie przedłużam, tylko idę czytać kolejny rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Mhmm i co ja mam powiedzieć... wiesz : *___________________________*
    Wystarczy? :O Nie. No to słuchaj widać że Jase się nam zakocha, ummmm interesujące. No i Jase i Lars w jednej klasie też kurwa tak chcę! Boże teleportuj mnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    No to by było na tyle. Buźka ;) Czekam na ciebie na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Yhym... Mimo, że sto pięćdziesiąt osób przerywało mi czytanie przeczytałam i się bardzo cieszę. Jak idiotka. Nawet nie wiem dlaczego. Agresywny James mnie zachwyca i to, że nie lubi przygód na jedną noc. Lekcja literatury i obgryzanie paznokci u Larsa mnie rozwaliło na łopatki. Kurcze, Jason jest małomówny i nie wiem dlaczego mnie to zastanawia...
    "-"Być albo nie być. Oto jest pytanie" Ktoś wie, jaka postać to powiedziała?
    - Panie Ulrich, chcesz odpowiedzieć?
    - Hmm... Abraham Lincoln?" - To dosłownie mnie tak rozśmieszyło, że spadłam z krzesła przed komputerem.
    Dobra koniec mojego wywodu, lecę do następnego. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Howdy! This post couldn't be written much better! Looking through this article reminds
    me of my previous roommate! He consantly kept talking about this.
    I most certainly will send this information to him.

    Fairly certain he'll have a good read. Thanks for sharing!


    Check out my web blog ... demenagement pas cher

    OdpowiedzUsuń