oprócz tego... dziękuję Wam za ponad 11 000 wyświetleń. dla niektórych może się wydawać, że to mało, ale dla mnie to jest bardzo dużo. miło mi, że ktoś to docenia, że niektórzy czekają na coś nowego, że niektórym się to podoba, chociaż nie jestem mistrzynią w tym co robię i są lepsi ode mnie. to jest naprawdę niesamowite, w szczególności dla kogoś, kto ma niską samoocenę i nie wierzy w siebie. kocham Was wszystkich :*
Ponieważ Dave miał cały weekend wolny i nie miał żadnych planów, cały piątkowy wieczór spędził sam w mieszkaniu. Kupił sobie wódkę, włączył koncert Iron Maiden i siedział prawie do rana. Zasnął około 5:00, kiedy na dworze zaczęło się już robić widno. Nie spał jednak długo, bo przed 8:00 obudziło go głośne pukanie do drzwi.
Przetarł ręką oczy i niechętnie podniósł się z łóżka. Wziął mały łyk zimnej herbaty, którą zrobił wczoraj wieczorem i ziewając, poszedł do przedpokoju. Otworzył drzwi i zobaczył stojącego na progu właściciela mieszkania.
- Zalegasz drugi miesiąc z czynszem. - oznajmił, wchodząc do środka.
- Taa, wiem. - mruknął Dave. - Postaram się niedługo to...
- Nie tak się umawialiśmy. - przerwał mu właściciel. - To była twoja ostatnia szansa.
- Wiem, ale nie miałem teraz pieniędzy, więc jak miałem zapłacić?!
- Ty nigdy nie masz pieniędzy! Spakuj swoje graty i jeszcze dzisiaj masz się wyprowadzić!
- Co?! - krzyknął zszokowany. - To gdzie ja mam mieszkać?!
- Idź sobie nawet pod most, w ogóle mnie to nie interesuje!
- Ale...
- Wynoś się! To moje ostatnie słowo! - zakończył rozmowę mężczyzna, jednak Dave tak łatwo się nie poddał.
- Nie możesz mnie wyrzucić! - postawił się i podszedł do szafki, po czym wyciągnął z niej kartkę papieru. - Patrz co mam. Umowa. Wynająłeś mi to mieszkanie na 2 lata!
- To jest wyrok sądowy. - poinformował go właściciel, czytając pismo. - Zakazujący zbliżać ci się na mniej niż 100 metrów do jakiejś Samanthy Smith...
- Ooo, to nie to. Już daję umowę.
Chłopak zaczął przeszukiwać wszystkie swoje dokumenty, aż w końcu podał mężczyźnie umowę. Ten tylko zerknął na nią i ją potargał. Dave popatrzył na niego zszokowany.
- A-ale... Nie możesz mnie tak po prostu wyrzucić!
- Mogę! Wypierdalaj z mojego mieszkania!
Dave nic już więcej nie powiedział. Wziął walizki i zaczął pakować swoje rzeczy. Nie zajęło mu to dużo czasu. Wziął na ramię swoją gitarę, bez słowa oddał właścicielowi klucze, chwycił swoje spakowane torby i wyszedł z mieszkania.
- Gdzie ja mam iść...? - mruknął sam do siebie, kiedy znalazł się na zewnątrz budynku. Zaczął przeszukiwać swoje kieszenie i z jednej z nich wyciągnął pognieciony dziesięciodolarowy banknot. - Najwyżej nie będę dzisiaj jadł. Idę do baru.
Tak też zrobił. Ledwo dźwigając swoje manatki, po kilkunastu minutach wszedł do jednego z klubów. Rozejrzał się po lokalu. Był całkowicie pusty. Może dlatego, że było dopiero kilka minut po 8:00 rano w sobotę, a o tej porze ludzie zazwyczaj jeszcze śpią. W dodatku nie przepadał za tym klubem. Ale był jednym z tych tańszych, w dodatku prawie w ogóle nie miał pieniędzy, więc nie miał co wybrzydzać. Ruszył w stronę baru i usiadł na krześle.
- Same babskie drinki... - Dave z niesmakiem na twarzy czytał menu. - Nie dość, że drogie, to w dodatku prawie w ogóle nie ma w nich alkoholu. Biorę wódkę!
Zawołał szybko kelnerkę, zapłacił, a ona postawiła przed nim kieliszek i butelkę z wódką. Wstał ze swojego miejsca i razem ze swoimi rzeczami poszedł do stolika w najmniej widocznym miejscu. Pił, palił i myślał nad swoim życiem. I tak aż do późnego wieczora, kiedy do klubu zaczęło się schodzić coraz więcej ludzi. Gdy był już kompletnie spłukany i zrozpaczony, parę osób się nad nim zlitowało i postawiło mu kilka kolejek, a nawet zaproponowali nocleg. Dave jednak tylko kręcił przecząco głową.
W pewnym momencie ledwo podniósł się ze swojego miejsca i wziął swoje manatki. Wyszedł z lokalu i rozejrzał się po ulicy. Zastanawiał się do kogo może iść. David i Judy odpadali. James i Melanie również. Lars i Roxxi tak samo. Marty i Kirk mieli za mało miejsca i na pewno nie zgodzili by się go przenocować. Zostali jedynie Shanell i Nick, którzy jako jedyni mieli w mieszkaniu więcej wolnego miejsca i nie byli parą, dlatego też nie potrzebowali dla siebie nie wiadomo ile wolnego czasu tylko we dwójkę.
Nie zastanawiając się dłużej, ruszył w stronę bloku Shanell. Był na miejscu już po kilkunastu minutach. Wszedł do windy, wjechał na 14. piętro i kiedy stanął pod jej drzwiami, nawet nie dał rady zapukać. Z hukiem oparł się o jej drzwi i osunął się na ziemię. Gdy już powoli zasypiał, drzwi otworzyły się, a on wpadł do środka mieszkania.
- O kurwa, Dave! - krzyknęła Shanell i pomogła mu wstać. - Co się stało?
- Mogę u ciebie trochę zostać? - spytał lekko przepitym głosem. - Wyrzucili mnie z mieszkania, jestem totalnie spłukany, nie mam gdzie iść. W dodatku od rana nic nie jadłem...
- Ale od rana piłeś...
- No to... przenocujesz mnie?
- Jasne, wchodź. - powiedziała, wpuszczając go do środka. Wzięła od niego jego gitarę, a on swoje walizki. Weszli do salonu, gdzie Nick siedział i na kanapie, pił sok pomarańczowy i słuchał Judas Priest. Odwrócił się w ich stronę i z niezadowoleniem patrzył na Dave'a, który usiadł obok niego.
- Nicky, będziesz dzisiaj spał ze mną, a Davie przekima się na kanapie. - oznajmiła Shan, odkładając gitarę Dave'a. - Zrób mu jakąś kolację, a ja pójdę pod prysznic.
Dziewczyna poszła do łazienki, a Nick razem z Dave'em do kuchni. Zjedli wspólnie kolację i zaraz po tym Dave poszedł do salonu się położyć. Nie potrzebował dużo czasu, żeby zasnąć. Nick zgasił mu światło i poszedł do sypialni Shanell. Rozebrał się i położył do łóżka, a po kilku minutach usłyszał wchodzącą do środka dziewczynę. Podeszła do szafki i zapaliła lampkę nocną, a Nick kątem oka patrzył, jak wiąże swoje swoje włosy. Zgasiła światło i położyła się obok niego.
- Sorry... - powiedział po jakimś czasie Nick, kiedy niechcący ją kopnął. Shan nawet nie odwracając się do niego, mruknęła cicho:
- Nic nie czułam.
Wtedy chłopak kopnął ją drugi raz, ale tym razem specjalnie.
- A teraz poczułaś?
- Nick, daj spokój...
- Pocałuj mnie.
- Co? - spytała zdezorientowana.
- Pocałuj mnie.
Dziewczyna popatrzyła na niego z wahaniem, ale po chwili przysunęła się do niego i cmoknęła go delikatnie w usta.
- Nic nie poczułem... - powiedział cicho, kiedy się od niego odsunęła. Shanell po raz kolejny nieśmiało przysunęła się do niego i pocałowała go drugi raz. Potem trzeci, potem czwarty. A potem pocałunek przerodził się w bardziej namiętny i zmysłowy. W momencie, kiedy Nick wsunął jej swoją dłoń pod koszulkę, Shanell odsunęła się od niego.
- Przestań... - wyszeptała i wstała z łóżka.
- Shan, daj spokój, chodź tutaj.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko wyszła z sypialni i skierowała się w stronę kuchni. Nick westchnął i położył się z powrotem na łóżku, po czym niedługo później zasnął.
***
Rano Dave obudził się dosyć szybko, bo już po 6:00 rano. Przetarł ręką oczy i poszedł do łazienki. Przemył twarz zimną wodą, uczesał się i ruszył w stronę kuchni. Shanell siedziała przy stole i piła kawę.
- Nie śpisz już? - spytał Dave, siadając obok niej. Dziewczyna bez słowa pokręciła głową. - Coś się stało?
- Nie, po prostu źle się czuję. - powiedziała cicho. - Upiekłam ciastka. Chcesz?
- Te moje ulubione?
- Tak. Są w pudełeczku.
- A mleko też jest?
- W lodówce.
- Jesteś niesamowita. - uśmiechnął się Dave i wziął pudełko z ciastkami leżące na blacie. Wyciągnął z szafki jedną szklankę, z lodówki mleko i usiadł obok Shan. - Naprawdę widzę, że coś jest nie tak. Powiedz mi co się stało.
- Jak myślisz, kiedy mogłabym już mieć innego faceta? - zapytała, patrząc na niego uważnie. Dave spojrzał na nią zdezorientowany.
- No w każdej chwili... Nie masz żadnych problemów z tym, żeby jakiegoś poderwać.
- Nie chodzi mi o to. Chodzi o to, że... ehh... mój chłopak zginął niedawno w wypadku samochodowym, a ja sobie tak szybko kogoś znajduję...
- No to co? Chcesz ułożyć sobie życie na nowo i znowu być szczęśliwa, co w tym dziwnego?
- Może dla ciebie to nie jest dziwne, a dla innych?
- Ty się innymi przejmujesz? - nie dowierzał Dave. - To jest twoje życie. Inni nie mają prawa ci go układać. Tak naprawdę to możesz się pieprzyć codziennie z kim popadnie, a ich to w ogóle nie powinno obchodzić.
- Cześć. - przywitał się Nick, wchodząc do kuchni. Shanell wstrzymała oddech, a Dave uśmiechnął się do niego i wziął jedno ciastko.
- Pójdę się ubrać. - oznajmiła dziewczyna i wyszła z kuchni. Ruszyła w stronę swojej sypialni i poczuła, jak ktoś ciągnie ją za rękę. Odwróciła się i zobaczyła Nicka. - Puść mnie.
- Nie. Pogadaj ze mną.
- Spóźnisz się do pracy.
- Mam to gdzieś. Powiedz mi, dlaczego tak wczoraj zareagowałaś?
- Ja po prostu... Chyba jeszcze nie chcę nikogo mieć...
- Chyba?
- No tak...
- To nie chodzi o to, że nie jesteś gotowa na związek... Ty się po prostu boisz opinii innych. - domyślił się.
- Nicky...
- Naprawdę tak bardzo by cię to obchodziło co inni ludzie będą gadać? Jak zaczęłaś spotykać się z Cliffem to pracowałaś jako striptizerka i wtedy jakoś nie przejmowałaś się opiniami innych.
- To było zupełnie co innego... - dziewczyna spuściła wzrok.
- Ja tylko chcę twojego szczęścia. - wykrztusił w końcu Nick. Shanell popatrzyła na niego ze zdziwieniem. - Jesteś naprawdę prześliczną, niesamowitą i wspaniałą dziewczyną. Znaczysz dla mnie coś więcej niż na przykład Judy czy Roxxi. Nie traktuję cię jak zwykłej przyjaciółki. Naprawdę chcę żebyś była szczęśliwa i ułożyła sobie życie na nowo. A ja chcę ci w tym pomóc. Doceń to w końcu.
Shanell nic nie odpowiedziała, tylko stała w miejscu i nie mogła się ruszyć. Nick poszedł do łazienki się ubrać, a chwilę później wyszedł do pracy. Kiedy usłyszała dźwięk zamykanych drzwi, poszła do swojej sypialni i zapłakana rzuciła się na łóżko. W końcu zmęczona płaczem usnęła.
Przeczytam najprawdopodobniej w niedzielę. No chyba, że dziś mi się uda jeszcze :)
OdpowiedzUsuńA tak przybywam, aby odpowiedzieć na Twój komentarz. No tak.. co do Joan masz po częsci racje. W sumie, to wystraczy cofnąć się do postu gdzie są opisani bohaterowie i tam jest pewna mała dziewczynka, która nazywa się Margi Joan Isbell i jest opisana jako córka Artka i Jo :D No to mowi samo za siebie, haha.. wieć na pewno Panna Black pomoże Arturowi. Ale myslę sobie, że własnie dlatego, bo ona jest poza tym wszystkim. Jest z boku. Nie znała Margaret.. nie cierpi po jej strcie i sama nie ma w sobie tego bolu na który Artek musi patrzeć w przypadku Slasha, czy Izzyego, albo Lily...
Powiem tak, że mieszkanie Artura będzie długo wyglądało, jak wygląda.. długo będa tam rzeczy Marg, długo.. jej sypialnia zostanie nie naruszona, a on nie wyjmie z pralki reszty jej ubrań, haha.. Ale w pewnym momencie życie po prostu.. powiedzmy, że zacznie mu brakować pokoi, bo się rodzinka powiększy, haha. No niestety będzie musiał wtedy to zrobić... co nie będzie dla niego łatwe.
Dziękuje za komentarz :)
Przeczytałam, ale skomentuje wieczorem, albo jutro, ok? i odpowiem na twój komentarz
OdpowiedzUsuńkurwa no nie mam czasu komentować ;c ale czytać to co innego słonko :*
OdpowiedzUsuńOjej. To się narobiło nie za ciekawie. Nie mam dzisiaj weny do pisania długich komentarzy :(. Ale strasznie mnie to ciekawi co będzie dalej. Co będzie z Davem. Co z Shan i Nickiem. Kurde nie wytrzymam, zżera mnie ciekawość. Ale dobrze, że po części sobie wytłumaczyli.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nowy rozdział :D.
Nie wiem co wy macie do Dave'a. Przecież on jest fajny... Znaczy się ja się z niego cały czas śmieję co nie zrobi .__. (tak wiem... Jestem psychiczna)
OdpowiedzUsuńNcky też fajny koleś, a Schanell się niech nie przejmuję. Ładna para będzie. :3
A po pierwsze to cześć i od dawna czytam twojego bloga.
Jak możesz to informuj tu:
- http://xxangryxxagain.blogspot.com/
albo tu:
- http://panna-rose-history.blogspot.com/
Dziękuję za miły komentarz w prologu. Jest pierwszy rozdział http://xxangryxxagain.blogspot.com/2013/03/rozdzia-1.html
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia kiedy będzie następny. Pewnie wymyślę go jakoś w nocy albo w szkole, w przeciągu 2-3 dni, a z wpisaniem to się zobaczy jak tam mój laptop żyje.
Czekam na Twój rozdział. :D
Hej :)
OdpowiedzUsuńJa tam nie wiem, w jaki jest Dave w innych opowiadaniach, nie jestem do niego uprzedzona, aczkolwiek czasem mnie tu denerwuje, ale cóż... teraz mi się zrobiło szkoda chłopaka. Tak po chamsku został wywalony z mieszkania. W sumie, to się nie dziwie włascicielowi, że ma facet dość, bo jednak wiadomo - jemu zależy na kasie, ale... mógł dac jakiś czas na znalezienie sobie czegoś nowego? Nie wiem.. dwa tygodnie i spadaj. Bo to by było moim zdaniem takie bardziej humanitarne, niz po prostu wykopanie z dnia na dzien. Ej, tak sie nie robi, nawet z najwiekszymi chujami i leniami.
No i Nick i Shan. Widzę, że sprawy idą jakoś do przodu, co mnie bardzo cieszy. Tylko, że dziewczyna się obawia tego, co ludzie powiedzą. To jest najgorsza. Zawsze się boimy tego co powiedzą o nas inni. Nie chcemy, aby mówili o nas zle, aby o nas nie mysleli zle. Jednak wiadomo, kazdy ma swoje zycie i kazdy o nim decyduje, prawda? Ludzi to wcale nie powinno obchodzić... i tu rozumiem Nicka, ze to moze go irytowac. Co innego, jakby Shan po prostu nie była jeszcze gotowa, a nie przejmowała sie zdaniem innych.
Dobra, Kochana, no więc tak..
OdpowiedzUsuńNajpierw, to muszę Cię opierdolic. Czytałam to na lekcji i mnie nauczyciel prawie wyrzucił za drzwi. A czemu.? Bo jak przeczytałam o zakazie zbliżania się, to tak brechtlam, że ojaciezpierdole.. Ale z tym opierdalaniem to żartuje, bo zawsze to jakieś oderwanie się od energii kinetycznej, która w jakiś magiczny sposób się zamienia na energię wewnętrzną, nie.?..xD
Wiesz co.? Właśnie sprawiłaś, że PRAWIE polubilam Dave'a. A to niezły wyczyn, bo ojciec mi mówi od urodzenia, jaki to on okropny i gdzieś mi to tam siedzi w mózgu (chwila, chwila.. Ja nie mam mózgu). Ale w tym rozdziale mi nie przeszkadzał. Nawet było mi go szkoda. I wydał ostatnie grosze na alkohol.. Nosz normalnie stawiam mu flaszkę i fajki przez tydzień, swój człowiek..;D Wiedziałam, że się wpieprzy Shanell na chatę, wiedziałam..;)
A ta akcja z Nickiem... Nick moim zdaniem wybrał dość dobry sposób, żeby wszystko ruszyło trochę do przodu. I pewnie wszystko by się udało... Tylko Shan się boi co ludzie powiedzą.. Ja pierdole.. Gdyby każdy miał się tak przejmować, to ja nie chcę wiedzieć, co by się stało z tym światem. Mam nadzieję, że Shanell jeszcze przemysli sprawę i da szansę sobie i Nickowi.:)
Taa.. Chyba tyle ode mnie.;) Pozdrawiam..;*
Witam was ciule! (mam faze na ten tekst.xd)
OdpowiedzUsuńWięc ja Margaret Mustaine przychodzę w pokoju. Jestem starym wędrowcem z garbem na plecach jak wielbłąd, a w garbie ,mam odpowiedź na komentarz.
Zacznę od końca (zawsze tak robię...):
Też kocham Saxon.
Dobra a teraz początek:
Oj będą z nich homoseksualiści. Wiesz, Lars jeszcze tam resztki mózgu posiada wiec nie chce tak na dzień dobry wystraszyć takiej przystojnej osóbki jaką jest Kirk. Jam i Cliff się pojawią, ale to jakoś 3-4 rozdział. Oczywiście nie od razu go wezmą do Metalliki czy coś bo musi być mega kłótnia z Davem, może jakaś bójka. Kto to wie... Hmm... Rozdział może jeszcze dziś. Wracając do początku to.. Łzy i cierpienie też będzie - głównie Kirka (ew. jakieś wspomnienia Hetfielda). Chcę z niego zrobić taką mega niezdarę i ciotę, ofiarę losu. Lars bedzie pomagać i być może (żadne być może tylko napewno) go wydziewiczy. ( ja i moje chore pomysły, ale okej..). No to resztę się dowiesz w rozdziałach :)
Te kody też mnie wkurwiają. Miałam rano zmienić, ale do szkoły trzeba było już iść. Zaraz to zrobię.
OdpowiedzUsuń(serki) Homo(genizowane.xd)seksualiści są fajni :3
Bo Kirky ma taką dziecęcą buźkę i wątłą posturę i te mega wielkie brązowe wystraszone paczątka. Tylko puciać za policzki po prostu :3 On jest taki taki, że o jeju, ale jest mój.xd (jak to mawiają psychofanki).
Mam już 2 zaraz wpiszę.
Nick jest uroczy. A Dave to naprawdę niezły skurwiel.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, dopiero zaczynam na http://live-and-die-for-metal-story.blogspot.com/
http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ zapraszam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńWczoraj nie miałąm dostępu do komputera, a rano nie było czasu i usnęłam na laptopie zanim zdążyłam Ci komentarz napisać.
OdpowiedzUsuńMartin = Marty (wszystko jedno)
TAK TO TEN MARTY FRIEDMAN Z MEGADETHU :3 Myślałam, że Ci mówiłam. Jedenak nie. Więc to jest opowiadanie o Metallice i Megadeth'cie.
Wiesz.. Zawsze w moich wszystkich opowiadaniach i blogach Kirk i Slash byli braćmi. Tym razem chciałam kogś innego o urodzie a`la Kirk.
Zobaczysz, zobaczysz co Lars wykombinuje.
Tak, tak, tak. Ja też mam ochotę kupić Kirciusiowi tego misia :D Pewnie by się mega cieszył. Taki słodziak.
Marty? Starszy brat jak to zawsze starszy brat - ma dość młodszego rodzeństwa nie dość, że niepełnoletnie to doją od niego kasę, a że Kirk to taka ciota (słodka ciota) to się na nim wyżywa bo mu nie odda, a nawet jeśli to nie zaboli.
Moze jeszcze dzisiaj rozdział. Kiedy 16?
Poprawa u Dave'a? Taki miły się wydawał. Dave mi się w tym rozdziale podoba :)
OdpowiedzUsuńCześć! Zapraszam na moje opowiadanie pt: "POOR TWISTED ME", myślę że o podobnej tematyce. Co prawda znajduje się na tumblr, ale zapraszam. :) http://carpe-diem-lars.tumblr.com/
OdpowiedzUsuń