piątek, 26 października 2012

Unnamed Feelings - rozdział 5.

hej wszystkim. siedzimy u mnie z A. i pijemy tymbarka jabłko-mięta. jestem padnięta po całym tygodniu, a w szczególności po dzisiejszym dniu. obleciałam z mamą całe miasto, nawet w jednym sklepie się popłakałam, ale kupiłam 2 pary spodni i buty! :D A. zazdrości butów, chociaż ich nie widziała, haha. nie wierzę, że to piszę, ale byłyśmy dzisiaj w kościele na różańcu. rozpierdoliłyśmy jej telefon, a wszystkie starsze panie głupio się na nas patrzyły. beka z ludzi. był to męczący dzień, ale podobał mi się. było pozytywnie. miłego czytania i weekendu. szczególne pozdrowienia dla Lizzy.
+ zapraszam do pytania :3 http://ask.fm/GwiazdaRocka

- Jaymz, co ty robiłeś ostatnio? - zapytał Lars. Był w gabinecie lekarskim, gdzie James leżał na łóżku.
- Nic...
- Co pielęgniarka powiedziała? - spytał Kirk.
- Że mam przepracowane ciało. - odpowiedział, zamykając oczy.
- Co? Dlaczego? - Lars zmarszczył brwi.
- Zostałem dodatkową godzinę na koszykówce ostatniej nocy. - James powiedział to takim tonem, jakby to było naturalne i nie było w tym nic złego.
- Musisz sobie zrobić przerwę. - powiedziała pielęgniarka, wchodząc do pomieszczenia.
- Ale muszę ćwiczyć! - krzyknął zdesperowany.
- Musisz wziąć wolne! - pielęgniarka podniosła ton głosu. - Przykro mi, ale musisz zrezygnować z niektórych zajęć. Jakie sporty uprawiasz?
- Futbol, piłka nożna, koszykówka, biegi, siatkówka. - powiedział James jednym tchem.
- Dlaczego nie możesz zostać tylko przy siatkówce? Jest bardziej lekka...
- Raczej porzucę siatkówkę i zostanę przy pozostałych.
- Dobrze. - pielęgniarka przewróciła oczami i wyszła z pomieszczenia.
- Powiedziała mi, że mam zrobić 3 dni przerwy! Nie mogę! Nie chcę! Za tydzień mam zawody z koszykówki! - James położył dłonie na swojej twarzy.
Chłopcy spojrzeli na siebie, unosząc brwi.
- Jaymz, możesz umrzeć z przepracowania. - powiedział spokojnie Jason.
- Musisz się rozluźnić. - dodał Kirk.
- Nieee... - jęknął James i w tym samym czasie zadzwonił dzwonek.
- Musisz iść, dbaj o siebie. - powiedział Lars, po czym zostawili go samego.
- On chce się zabić... - powiedział Jason, kiedy stali pod klasą. Razem z Kirkiem pożegnali się z Larsem i weszli do środka. Mieli historię.
Jason poszedł do swojej ławki. Wtedy także Shanell weszła do sali. Udała się do swojego miejsca, za Jasonem. Poklepała go po ramieniu. Jason odwrócił się.
- Co się stało z Jamesem? Widziałam jak Kirk prowadził go z jakimś chłopakiem. Wyglądał jak martwy...
- On żyje. Ma przepracowane ciało. Uprawia za dużo sportu...
- A teraz wszystko z nim w porządku? - spytała dziewczyna.
- Tak, wziął 3 dni przerwy. - odpowiedział i odwrócił się, ponieważ nauczyciel przyszedł.
Zaczął rozdawać uczniom ich ostatnie sprawdziany.
- Panie Newsted, brak mi słów. - powiedział i podał mu test. - 43 punkty. Katastrofa.
- Nieee... - szepnął Jason i uderzył głową o ławkę.
- Coś nie tak Jase? - zapytała cicho Shanell.
Jason podniósł głowę i odwrócił się do niej. Spojrzała na jego czoło, które było czerwone od trafienia.
- Nie rozumiem historii... - jęknął.
- Mogę ci pomóc, jeśli chcesz... Mam 94 punkty. - powiedziała, pokazując swój test.
- Oczywiście... To znaczy, naprawdę chciałabyś mi pomóc? - spytał pełen nadziei.
- Jasne, możesz przyjść do mnie. - powiedziała z uśmiechem. - Dzisiaj, jeśli chcesz...
- Ok. - odwzajemnił jej uśmiech. Spojrzał na Kirka, który siedział w środkowym rzędzie. Uśmiechnął się do niego.
Po lekcji historii...
- Shanell zaprosiła mnie do siebie. - oznajmił Jason Larsowi, kiedy szli wzdłuż korytarza.
- Wooooow. - Lars zagwizdał przez zęby.
- Nie, nie po to. Ma pomóc mi z historią. Ty już od razu myślisz o seksie!
- Nie moja wina, że wszystko mi się z nim kojarzy!
- Moja tym bardziej nie. - Jason mrugnął do niego. - Kirk, a tobie też się wszystko tak kojarzy?
Chłopak spojrzał na podłogę i przestał się uśmiechać.
- Nie...
- Coś się stało? Powiedziałem coś złego? - spytał zmartwiony.
- Nie należy mówić o jego życiu seksualnym. - odezwał się Lars.
- Dlaczego nie krzyczysz o tym w całej szkole?! - krzyknął Kirk do Larsa.
- Co jest z tobą? - Lars zmarszczył czoło.
- Wiedziałem, że nie powinienem ci tego mówić. Nie potrafisz niczego zachować w tajemnicy! - kontynuował Kirk.
- Kirky, Jase jest naszym przyjacielem! - zirytował się Lars. - Kurwa, to było kilka lat temu. Przestań w końcu robić z siebie ofiarę!
W ciemnych oczach Kirka pojawiły się łzy. Wtedy podeszła Judy i spojrzała uważnie na Kirka.
- Co się stało? - zapytała.
- Jesteś takim skurwielem Lars! - zawołał Kirk, pozwalając łzom spłynąć po swoich policzkach.
Jason spojrzał na nich zszokowany. Nigdy nie widział tak zdenerwowanego Kirka.
- Daj mi spokój. - rzucił Lars.
- Dosyć. - powiedziała Judy i wzięła Kirka za rękę.
- Nieważne. - mruknął Lars i pociągnął za sobą Jasona na zewnątrz.
- O co w tym wszystkim chodzi? - spytał zdezorientowany Jason. Lars zatrzymał się.
- Kirk powiedział nam, że był wykorzystywany seksualnie kiedy miał 12 lat... - powiedział obniżonym głosem. Szczęka Jasona opadła.
- Biedny... - udało mu się wykrztusić. Poczuł dłoń na ramieniu. Odwrócił się, myśląc, że po raz kolejny zobaczy Dave'a, ale to była Shanell.
- Idziemy? - zapytała. Shan spojrzała na Larsa, który ciągle jej się przyglądał.
- Tak. Lars, to jest Shanell. Shanell, to mój przyjaciel Lars. - przedstawił przyjaciela Jason.
- Miło cię poznać. - powiedziała Shan, podając mu rękę.
- Muszę iść. Do zobaczenia. - pożegnał się Jason i ruszył z Shanell wzdłuż drogi.
- Ej laska, stój! - usłyszeli. Odwrócili się i zobaczyli cheerleaderkę podchodzącą do nich. - Cześć kochana! - krzyknęła radośnie i pocałowała ją w policzek, a następnie zauważyła lekko skrępowanego Jasona. - Kim jest ten chłopak? I gdzie masz Sebastiana?
- Urwał się z 2 ostatnich lekcji, bo nie chciało mu się siedzieć, a teraz pewnie gra w Guitar Hero. To jest Jason, mój kolega. - powiedziała Shanell, patrząc na niego przelotnie.
Dziewczyny przez chwilę rozmawiały ze sobą, ale w końcu Shan pozbyła się przyjaciółki i razem z Jasonem ruszyła w stronę swojego domu.

***

- Mamo, jestem w domu! Przyprowadziłam znajomego, żeby pomóc mu z historią! - zawołała Shan, kiedy weszli do jej domu.
- Dobrze, ale przyjdź na sekundę do kuchni, muszę ci coś powiedzieć! - krzyknęła jej matka z kuchni.
- Możesz iść na górę, do mojego pokoju. Pierwsze drzwi po prawej. Ja muszę zobaczyć, co chce moja mama. - zwróciła się do Jasona i poszła do kuchni.
Jason spojrzał na schody. Zaczął wchodzić po nich. Na ścianach zauważył zdjęcia Shanell z dzieciństwa. Uśmiechnął się, patrząc na nie. W końcu stanął przed białymi drzwiami i od razu wszedł do pokoju.
Pokój był dość duży. Białe ściany były pełne różnych zdjęć i plakatów zespołów rockowych. Po lewej stronie było łóżko z białym baldachimem i śnieżnobiałą pościelą. W rogu leżał czarno-biały Fender Stratocaster wraz ze wzmacniaczem. Biurko stało w pobliżu okna, z którego rozlegał się widok na plażę Santa Monica.
Odwrócił się, żeby jeszcze trochę się rozejrzeć. Na łóżku coś czarnego i grubego. To był kot. Jason podszedł do niego. 
- Hej... - powiedział i położył na nim rękę, aby go pogłaskać. Kot natychmiast pokazał pazury i podrapał go w rękę. Jason syknął z bólu i cofnął krwawiącą dłoń. Drzwi otworzyły się i weszła Shanell.
- Co się stało? - zapytała, widząc jak ssie swoją rękę.
- Twój kot mnie podrapał. - powiedział, pokazując mu ranę. Shan podeszła do łózka i zrzuciła z niego kota, który od razu wyleciał na korytarz. Chłopak spojrzał na nią wielkimi oczami.
- Nienawidzę tego kota, ale moja mama go uwielbia. Mnie też zawsze drapie. - dziewczyna pokazała mu swoje ręce i ramiona. Jason uśmiechnął się delikatnie.
- Chodź, poćwiczymy trochę. - powiedziała i zaprosiła go do biurka. Usiadła obok niego i od razu zaczęli działać. Wyjaśniła mu kilka rzeczy, powtórzyła ostatnie lekcje i dała ćwiczenia, żeby wiedzieć czy zrozumiał. Kiedy Jason był zajęty ich rozwiązywaniem, Shanell zaczęła coś rysować.
- Proszę bardzo, rok 1778. - powiedział po zakończeniu.
- Świetnie! Wygląda na to, że coś zrozumiałeś. - ucieszyła się i odłożyła długopis.
- Nie zrozumiałbym tego, gdyby nie ty. - uśmiechnął się, a potem spojrzał na rysunek. - Czy to ja?
- Mhm... - mruknęła, poprawiając zarys jego górnej wargi. - Masz ładny profil.
- Dzięki... - powiedział nieśmiało.
- Wyglądasz uroczo, kiedy jesteś taki skoncentrowany. - zaśmiała się. Jason uśmiechnął się i spojrzał jeszcze raz na rysunek.
- Och... - Shanell podeszła do szuflady, wyciągnęła jakiś alkohol i kilka płatków kosmetycznych. - Zapomniałeś o swojej ranie.
- Nie, nie musisz... - powiedział, ale dziewczyna wzięła go za rękę. Położyła na ranę płatek z alkoholem. Jason syknął z bólu i chciał cofnąć dłoń, ale Shanell trzymała go mocno. Spojrzała na niego, a on spojrzał na nią.
- To boli... - powiedział, ciągle się jej przyglądając.
- Wiem... - szepnęła i zbliżyła się do niego. Ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów, aż w końcu Jason dotknął tych pełnych ust. Shanell wciąż trzymała go za rękę. Pocałunek trwał tylko chwilę, ale mimo wszystko bardzo go żałowała.
- Powinieneś już iść... - powiedziała, odsuwając się od niego i chowając do szuflady niewykorzystane płatki kosmetyczne.
- Tak... Dzięki za pomoc. - powiedział i zaczął pakować książki do plecaka.
- Nie ma problemu. No to... hmm... do historii...
Jason skinął głową i razem z nią wyszedł z pokoju.
- Na razie. - powiedział, wychodząc z domu. Shanell pomachała mu i zamknęła za nim drzwi. 
Jason uśmiechnął się sam do siebie i wrócił tanecznym krokiem do domu.

***

- Słuchaj, Jase to tylko mój przyjaciel, to wszystko. - tłumaczyła Shanell swojej przyjaciółce, kiedy siedziała w jej pokoju.
- Jase? - Megan spojrzała na nią z tajemniczym uśmiechem.
- Lubię tak do niego mówić, a jemu to nie przeszkadza.
- Od takich zdrobnień się zaczyna...
- Niby co? - zdziwiła się Shan.
- Nie widziałaś, jak on na ciebie patrzy? On cię wzrokiem rozbiera. Podobasz mu się.
- Wydaje ci się. A nawet jeśli mu się podobam, to i tak wie, że nie ma na co liczyć.
- Niby dlaczego? - Megan zmarszczyła brwi.
- Bo mam Sebastiana! - krzyknęła Shanell i wypiła do końca wino ze swojej lampki. - Jest jeszcze?
- Tak, tam stoi. - wskazała ruchem głowy biurko, na którym stała butelka z alkoholem. - Dlaczego jesteś z Sebastianem?
- Jak to dlaczego? Kocham go.
- Nie pamiętam, kiedy ostatnio was razem widziałam.
- Spotkałam się z nim wczoraj wieczorem i spędziliśmy miłą noc...
- Sebastian wie o twoich spotkaniach z Jasonem?
- Tak.
- Nie przeszkadza mu to?
- Trochę...
- Trochę?
- Jest trochę zazdrosny, ale wie, że Jase to tylko kolega, nic więcej. - Shan wzruszyła ramionami i nalała wina do kieliszka.
- Wiesz co, jesteś jak pies ogrodnika. Sama nie weźmiesz, ale drugiemu też nie dasz.
- O co ci chodzi?
- Sebastian mi się podoba odkąd go poznałam, ale oczywiście ty od początku go blokujesz! Bierzesz się za Jasona, ale w dalszym ciągu jesteś z Sebastianem! Nie możesz go w końcu zostawić?! - wykrzyczała Megan.
- Posłuchaj mnie kurwa. Sebastian jest mój, kocham go i nie mam zamiaru się nim z kimś dzielić, a już tym bardziej nie z tobą. Jason jest moim kolegą i nikim więcej nie będzie!
- Wszyscy wiedzą jaka jesteś łatwa. Wykręcasz się tym, że pomagasz mu się uczyć, a w rzeczywistości pieprzy cię w łóżku, w którym śpisz z Sebastianem!
- Ty suko... - powiedziała Shanell ze łzami w oczach.
- Wyjdź stąd. Nie mam ochoty na ciebie patrzeć.
Shan bez słowa wzięła swoją torebkę i wyszła, trzaskając drzwiami.

piątek, 19 października 2012

Unnamed Feelings - rozdział 4.

witam. zapraszam wszystkich na kolejny rozdział, których szczerze mówiąc już dużo nie zostało. :D może nawet trochę trudno będzie mi się z nim rozstać, bo wyobrażanie sobie chłopaków z Megadeth i Metalliki w jednej szkole jest bezcenne. PS: DWA KOLEJNE ROZDZIAŁY BĘDĄ GŁÓWNIE POŚWIĘCONE SHANELL, więc będzie więcej dziewczyn. :D 
a kolejne opowiadanie będzie przeciwieństwem Unnamed Feelings... smutne, straszne, dużo łez, alkoholu, śmierć jednego z bohaterów, uczucia, miłość... :) ale nie przedłużam więcej, miłego czytania i weekendu.

- No chodź Jase, zrobisz to szybko i nikt nie zauważy. - James próbował zaciągnąć Jasona do szatni.
- Nie, nie, nie! - jęknął Jason i wyrwał mu się.
- Mamy jeszcze 5 minut. Chodź! - krzyknął James, a kilku chłopaków odwróciło się w ich stronę.
- Co się stało? - zapytał Lars i rozpiął swoje obcisłe dżinsy, po czym ściągnął je z siebie.
- Jase jest zbyt nieśmiały, żeby przebrać się na oczach innych. - oznajmił James, akceptując ostatnie słowo.
- Idź do łazienki. - polecił Lars i wciągnął na siebie czarne spodenki.
- Ok. - Jason zabrał swoje rzeczy i poszedł do toalety. James już zdążył się przebrać i teraz wiązał swoje włosy.
Dave, David, Marty i Nick siedzieli w rogu i rozmawiali.
- Ciekawe, co Jason ma przed nami do ukrycia. - myślał głośno Dave i przebrał koszulkę.
- Może ma krzywe nogi... - powiedział Nick i zaczął się śmiać. James spojrzał na nich zdegustowany. Nie słyszał jednak, co mówią.
- Nienawidzę Jamesa. - odezwał się David. - On jest popierdolony.
- Myślę, że jest dziewczyną. - powiedział Nick. - Spójrzcie na jego ciało.
Chłopcy rozpoczęli analizę ciała Jamesa od stóp do głów.
- Patrzcie na jego brzuch i ręce, żadnych mięśni ani nic... - powiedział Marty, marszcząc brwi. - Do tego długie chude nogi.
- Możesz się zamknąć? - odezwał się Lars, kiedy podsłuchał przez przypadek ich rozmowę.
- Zraniłem uczucia twojego chłopaka? - zapytał ironicznie Marty.
W tym samym momencie Jason wyszedł z łazienki.
- Chodźmy. - powiedział, a James i Lars poszli za nim. Reszta chłopaków wyszła po nich.
Boisko było ogromne. Miało trybuny do oglądania meczy i dwa pola. Jedno do futbolu i jedno do zwykłych zajęć WF.
Nauczyciel już tam był.
- Nadszedł czas, panowie. - powiedział, a potem zagwizdał. - Piłka nożna! Dobierzcie się w dwa zespoły i grajcie. James, załóż swój kask. Grasz z inną grupą w futbol.
James uśmiechnął się i poszedł z nauczycielem na drugie boisko.
- Chłopcy, James będzie was szkolił. - powiedział nauczyciel, po czym dał chłopakowi kask i kilka ochraniaczy.
Na pierwszym boisku...
Dave wziął piłkę i swój zespół. Lars był w drugiej drużynie. Jason razem z nim.
Kapitanowie stanęli naprzeciwko siebie.
- I znowu będę musiał skopać ci dupę. - Dave uśmiechnął się ironicznie do Larsa, który kopnął piłkę, gdy Dave był zajęty ostrzeganiem go. Gra się zaczęła. Jason był bramkarzem w drużynie Larsa. Ponieważ nic nie działo się wokół niego, przyjrzał się trybunom, na których siedzieli uczniowie, którzy nie ćwiczyli. Był tam Kirk i dwie cheerleaderki, które rozmawiały, patrząc na Jasona. Odwrócił się i wrócił do gry. Kopnął piłkę, która poleciała w jego stronę.
Na drugim boisku...
James biegł z piłką pod pachą, popychając wszystkich chłopaków wokół siebie. Był kilka metrów od końca pola, zwanego dalej "Zdobywającym miejscem", gdzie miał rzucić piłkę. Pewien chłopak pojawił się przed nim. Myślał, że może uda mu się obok przebiec, ale zamiast tego wpadł na niego i uderzył o jego klatkę piersiową. Upadł na plecy, ale nie puścił piłki. Chłopcy skoczyli na niego, próbując odebrać mu piłkę. Udawał, że coś go boli. Chłopaki zaczęli się obawiać, że coś mu złamali. Kiedy tak się przejmowali, James natychmiast wstał, pobiegł do końca pola i rzucił piłkę.
- Świetnie James. Powinna to być dla was lekcja. Uczcie się od niego. - zwrócił się nauczyciel do reszty chłopaków.
Na pierwszym boisku...
Lars i Dave coraz bardziej sobie bluzgali, ale oprócz tego nic interesującego się nie działo. Jasonowi znudziło się to, że nic nie robi. Spojrzał ponownie w lewą stronę, na trybuny. Tym razem zobaczył Shanell siadającą w pobliżu Kirka. Jason poczuł, że jego dłonie zaczynają się pocić.
- Cześć Jase. - powiedziała Shan z uśmiechem. Kiedy chciał odpowiedzieć, usłyszał kogoś krzyczącego jego imię. Odwrócił głowę i poczuł straszny ból na swojej twarzy, po czym upadł na ziemię.
- Jason! - krzyknęła Shanell i wstała.

***

- Jason...? Jason...?
Chłopak otworzył oczy. Kilka osób było zgromadzonych wokół niego.
- Obudził się. - powiedział Lars i uśmiechnął się.
- Panie Newsted, wszystko w porządku? - zapytał nauczyciel.
- Moja twarz... - wyjęczał Jason, ledwo otwierając usta.
- Dostałeś z piłki.
- Wszystko z nim ok? - Jason usłyszał czyiś głos.
- Pani Evans, proszę wrócić na boisko.
- Za chwilę - powiedziała Shanell i podeszła do Jasona - Wszystko w porządku?
- Nie... - odpowiedział i wziął ją za rękę, którą mu podała, po czym podniósł się.
- Ktoś musi zabrać go do lekarza, a potem zawieść do domu. - odezwał się nauczyciel.
- Ja mogę go zawieść. - zaoferowała się Shan.
- Nie ma mowy, za chwilę masz trening. Idź się przebrać w swój strój - rozkazał nauczyciel - Panie Hammett, proszę pomóc iść koledze do lekarza!
Kirk posłusznie przytaknął i wyszedł, podtrzymując Jasona.
- Wygląda to źle? - Jason zapytał Kirka.
- Jesteś cały czerwony i masz obrzęk. - powiedział Kirk, marszcząc brwi.
- Zajebiście... - mruknął Jason.

***

Po 3 dniach pobytu w domu, czekając aż obrzęk zniknie, Jason wrócił do szkoły. 
Po kilku nieprzyjemnych godzinach, nadeszła w końcu przerwa na lunch. Jason powiedział kolegom, że idzie zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Tak zrobił, ale nie spodziewał się, że zastanie na zewnątrz Shanell, która siedziała pod drzewem i rysowała. Czy powinien do niej podejść...? Zrobił krok do przodu, ale zatrzymał się. Jego umysł powiedział "nie", ale nogi ruszyły ponownie w stronę Shan. Poklepał ją delikatnie po plecach, ponieważ siedziała odwrócona tyłem do niego. Odwróciła głowę i zobaczyła go.
- Cześć. - powiedział.
- Hej. - odpowiedziała, patrząc na niego. - Usiądź.
- Dzięki. - uśmiechnął się i usiadł obok niej na trawie. - Jak leci? - zapytał, spoglądając na jej rysunek.
- Bywało lepiej... - mruknęła i spojrzała na niego. Zauważyła, że przygląda się jej rysunkowi. - Nie zwracaj uwagi na to. To zwykła abstrakcja. Zawsze tak robię, kiedy się z kimś pokłócę i nie mam humoru...
- To przez Sebastiana? - domyślił się.
- Powiedzmy... - powiedziała cicho. Spojrzała na jego rękę i poprawiła jego bransoletkę, która się przekręciła. - Każdego dnia nosisz inną bransoletkę?
- No... tak... - powiedział i wyobraził sobie szufladę w swoim pokoju wypełnioną różnymi bransoletkami.
- Ta jest ładna. - uśmiechnęła się i spojrzała na niego, żeby zobaczyć jego reakcję.
Instynktownie, powoli zbliżył się do niej. 15 centymetrów, 10 centymetrów od tych pełnych warg, 5 centymetrów...
- Shanell!
Dziewczyna natychmiast odsunęła się, żeby zobaczyć kto ją woła. Był to Sebastian. Jason wstał z trawy zakłopotany, widząc chłopaka Shanell.
- Zobaczymy się później. - powiedział lekko rozczarowany i odszedł.
Zadzwonił dzwonek na lekcje. Jason zaklął pod nosem, bo nawet nie zdążył nic zjeść. Pobiegł do szkoły, żeby wziąć książki na następną lekcję, geografię. James i Lars mieli tę samą klasę. Podszedł do swojej szafki i otworzył ją.
- Hej, Jaymz. Nie widzisz mnie? - spytał Jason Jamesa, który miał szafkę po jego lewej stronie.
- Cześć. - odpowiedział i zmarszczył brwi, oddychając ciężko. 
- Dobrze się czujesz? - Jason spojrzał uważnie na Jamesa, który położył rękę na czole.
- Jestem zmęczony. - powiedział. Następną rzeczą było to, że Jason zobaczył jak James przewraca oczami i upada na podłogę. Chłopak krzyknął i uklęknął obok niego. Ludzie zaczęli gromadzić się wokół nich. Kirk i Judy natychmiast do nich podeszli. 
- Nic dziwnego, poczułem drżenie ziemi. - powiedział Dave, kiedy przecisnął się przez tłum.
- Co się stało? - spytał Kirk Jasona. Judy pochyliła się i zaczęła delikatnie uderzać Jamesa po policzkach.
- Powiedział, że jest zmęczony, a potem przewrócił oczami i upadł. - mówił zszokowany.
- Trzeba zabrać go do lekarza. - odezwał się ktoś z tłumu.
- Waży tonę, nikt go nie uniesie. - powiedział Nick.
- Przestań... - mruknął Kirk, przewracając oczami. Razem z chłopakiem z tłumu podnieśli Jamesa i podtrzymując go zaprowadzili do pielęgniarki.
- Co się stało? - spytał Lars, kiedy zbliżył się do Jasona.
- Jaymz zemdlał.
- Dlaczego?
- Być może jest w ciąży... - powiedział David z plotkarskim tonem.
- David, proszę... Faceci nie mogą mieć... Aaa, no tak, zapomniałem. Przecież to laska. - powiedział Dave i zaczął się śmiać.
Lars jęknął i skoczył na niego, ciągnąc go za włosy i koszulkę.
- Och, chodź Lars. - Jason podszedł do niego i z pomocą Davida rozdzielili ich przed przyjściem dyrektora.
Uczniowie rozeszli się do swoich klas po kilku chwilach.

piątek, 12 października 2012

Unnamed Feelings - rozdział 3.

właśnie siedzę w pizzerii z A. i dodajemy nowy rozdział "Unnamed Feelings" :D życzymy przyjemnego czytania, mamy nadzieję, że będzie Wam się podobać, a fanki Kirka mnie nie zabiją. :D udanego weekendu. :)

- O tak, prawie zapomniałem. Jase, co robiłeś wczoraj w samochodzie Dave'a? - zapytał Lars po obiedzie, kiedy zatrzymali się w kolejce, gdzie oddawali puste talerze.
- Zaproponował, że podwiezie mnie do domu i... - zaczął Jason, ale Lars mu przerwał.
- Co powiedział?
- Nie sądzę, żeby ci się to spodobało...
- No teraz to mów. - odezwał się nagle James.
- Powiedział, że nie lubisz przygód na jedną noc i sypiasz tylko ze swoimi dziewczynami... - odpowiedział nieśmiało Jason.
- I co z tego? - James zmarszczył brwi. - Przynajmniej nie posuwam wszystkiego co się rusza, tak jak on.
- Mówił coś jeszcze? - spytał Kirk. Nie miał przy sobie talerza, bo nie jadł.
- Powiedział, że... że Lars... zaprosił połowę drużyny cheerleaderek na randki, ale żadna się nie zgodziła, bo nie podoba się dziewczynom... - odpowiedział jednym tchem.
Szczęka Larsa opadła. Potem zaczął coraz szybciej oddychać.
- No to będzie wpierdol... - mruknął Kirk z uśmiechem.
- Trzymaj! - krzyknął Lars, rzucił w Jasona swoim talerzem i wybiegł ze stołówki. James pobiegł za nim. Kirk i Jason spojrzeli na siebie przestraszeni. Zostawili talerze i pobiegli za nimi.
- Dave, skurwielu! - wrzasnął Lars na korytarzu, odpychając wszystkich, którzy stali na jego drodze. Podszedł od razu do Dave'a, który stał przy swojej szafce. Patrzył spokojnie, ale dość ironicznie.
- Tak? - zapytał.
- Żadnego "tak" kurwa! - krzyknął i popchnął go. Dave już zaczął się denerwować.
- Uważaj, mały.
- Zaprosiłem połowę drużyny cheerleaderek na randki, tak? I żadna mnie nie chce?!
- Dokładnie. - potwierdził.
- Ciebie druga połowa nie chce. - powiedział Lars z chytrym uśmiechem. Dave spojrzał na jego ze wściekłością w oczach i popchnął go. Ludzie zaczęli gromadzić się wokół nich, żeby zobaczyć bójkę.
- Uważaj kogo popychasz, jesteś zdesperowanym skurwielem! - krzyknął James do rudowłosego chłopaka.
- Nie wpierdalaj się! To, że żadna nie chce ci dać, to nie znaczy, że musisz się na mnie wyżywać! - odparował Dave, a James szarpnął go za włosy. David podszedł do nich i odepchnął Jamesa od swojego przyjaciela. Ten jednak złapał Davida i pchnął go na otwartą szafkę, zamknął go w środku i przekręcił kod. Chłopak krzyczał i uderzał w drzwi szafki, ale nikt nie zwracał na to uwagi. Dave skoczył na Larsa i zaczęli się bić na podłodze. James próbował ich rozdzielić, ale Marty i Nick zatrzymali go.
Jason ledwo wyszedł na korytarz i doznał szoku widząc Dave'a duszącego Larsa na podłodze, a obok nich Jamesa szarpiącego się za włosy za Martym i Nickiem. Jason i Kirk zesztywnieli ze strachu. Lars zdołał zrzucić Dave'a z siebie. Pchnął go na podłogę, żeby mógł być na górze.
W końcu Jamesowi i Jasonowi udało się ich rozdzielić. Obaj mieli rozczochrane i poplątane włosy, a na twarzy i szyi pełno zadrapań. Po chwili przyszedł dyrektor i od razu wysłał Dave'a, Larsa i Jamesa do swojego gabinetu, a resztę uczniów do swoich klas. Wszyscy szybko się ulotnili. Jason już chciał odejść, ale usłyszał ciche "pomocy" dochodzące z szafki. Podszedł do niej, żeby otworzyć. David wyszedł potykając się i wziął kilka głębokich wdechów, po czym szybko udał się do swojej klasy. Jason odwrócił się i zobaczył Kirka szukającego czegoś w swoim plecaku.
- Kirky, musimy iść na historię.
- Aha, tak, chodźmy. - polecił i obaj pobiegli do sali.
- Przepraszam za spóźnienie. - powiedział Jason, kiedy weszli do środka. Rozejrzał się po klasie i zobaczył Shanell. Kolana mu zmiękły i usiadł w ławce przed nią, czując się całkowicie rozproszony.

***

- Dobrze, że ten dzień się skończył. - odetchnął z ulgą Jason, kiedy wyszli ze szkoły. - Chłopcy, co dyrektor powiedział?
- Że zawiadomi naszych rodziców aby przyszli i omówią nasze problemy szkolne. - mruknął James, przewracając oczami.
- Ale przynajmniej pokonałem tego rudego chuja. - powiedział dumny z siebie Lars.
- On też ci skopał dupę. - podłapał James.
- Tak, ale ja wygrałem.
- Gdzie jest Kirk? - James zignorował odpowiedź przyjaciela i zaczął się rozglądać.
- Tam jest. - Lars wskazał ruchem głowy na ławkę niedaleko nich. Kirk siedział z jakąś dziewczyną i trzymali się za ręce.
- Kto to jest? - spytał James.
- Judy. - oznajmił Jason. - Przypadkowo wpadli na siebie, kiedy wy biliście się z Dave'em i resztą.
- Ładna... - ocenił Lars, patrząc na dziewczynę.
Jason poczuł, jak ktoś kładzie mu dłoń na ramieniu. Odwrócił się i zobaczył Dave'a. Spodziewał się, że dostanie w twarz, ale Dave pociągnął go z dala od dwóch pozostałych chłopaków.
- Cześć... - odezwał się nieśmiało Jason.
- Dlaczego im powiedziałeś?
- Powiedziałem komu, co?
- Wiesz dobrze, o czym mówię. Mówiłem ci te rzeczy wczoraj bo myślałem, że będziemy się przyjaźnić. A ty co zrobiłeś? Wszystko im powiedziałeś! - krzyknął zdenerwowany Dave.
- Posłuchaj mnie, kurwa. Nie podoba mi się twój charakter, a powiedziałem im, bo są moimi przyjaciółmi. A z tobą nie mam zamiaru się przyjaźnić. - powiedział Jason, zdumiony z własnej odwagi.
- Myślisz, że nie pieprzą jakiegoś gówna na twój temat?
- Nie, tak nie jest.
- Tak, naiwny. - roześmiał się Dave. - Powodzenia w przyszłości, mały! Ale nie przychodź do mnie z prośbą o pomoc, kiedy kopną cię w dupę.
- Tak na pewno nie będzie. - Jason był pewny swoich słów.
- Ok. - powiedział Dave z uśmiechem. Odwrócił się i uderzył Jasona włosami, a ten wrócił do chłopaków.
- Jesteś dobry. - powiedział Lars z uznaniem.
- Zajebisty właściwie... - dodał James. - Muszę iść, zadzwońcie do mnie! - krzyknął i pobiegł do samochodu ojca.
- Ty nie jedziesz z nim? - Jason spojrzał na Larsa.
- Nie, mój ojciec powinien przyjechać w każdej chwili.
- Dlaczego Jaymz tak szybko zwiał? 
- Ma dużo treningów. Tak, dzisiaj jest środa, idzie na kosza i siatkówkę.
Jason w tym samym momencie zobaczył Shanell, Sebastiana i jego grupę w ich pobliżu. Shan pomachała mu i uśmiechnęła się. Jason wyciągnął rękę i też jej pomachał. Sebastian objął mocniej swoją dziewczynę i posłał w stronę Jasona wrogie spojrzenie. 
- Więc powiedz mi... - zaczął Lars. - Naprawdę lubisz Shan?
Chłopak zaczerwienił się i kiwnął głową.
- Ale nigdy nie będę miał odwagi jej tego powiedzieć. Chodzi z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole. Jestem pewien, że nie czuje tego samego do mnie...
- Jase, miłości trzeba dać szansę. - powiedział Lars z uśmiechem.

***

Tydzień później...
- Nie mogę uwierzyć, że dostałem jedynkę z historii. - mruknął Jason, podczas przerwy na lunch.
- Nie martw się, ja też jestem słaby z historii. - pocieszył go Lars, stawiając talerz na stole.
- Nie jestem taki zły z historii, po prostu nie mogę się skupić tak jak kiedyś. - odparł, podnosząc kanapkę i biorąc kęs.
Reszta chłopaków spojrzała na siebie z uśmiechem.
- Shanell to zła dziewczyna. - zaśmiał się James. - Nie pozwala ci się skoncentrować na historii.
- Mhm... - mruknął z uśmiechem Jason i zmarszczył brwi widząc Sebastiana kładącego dłoń na dłoni Shanell. Shan wzięła go za rękę. Sebastian zaczął jej coś mówić, wyglądał na zdenerwowanego. Shanell tylko przewróciła oczami i założyła słuchawki na uszy. Chłopak ściągnął jej słuchawki i zaczął na nią krzyczeć.
- Daj mi w końcu spokój! - krzyknęła Shanell, a kilka osób odwróciło się w jej stronę. - Mogę uśmiechać się i rozmawiać z kimkolwiek chcę! Nie jestem twoją własnością!
Sebastian wziął swoje rzeczy i wyszedł ze stołówki.
Jason był pewien, że chodziło o niego. On i Shanell zaczęli coraz częściej rozmawiać i uśmiechać się do siebie.
- Podoba mi się twoja bransoletka. - odezwał się do niego James.
- Ooo, dzięki, mówiłeś to już wcześniej.
- Tamta była z koralików, a ta jest srebrna.
Jason wyciągnął z plecaka harmonogram i rozłożył go na stole.
- Mam WF. - mruknął.
- Tak jak my. - ucieszył się Lars.
- Kirky, twoja miłość nadchodzi. - powiedział Jason, widząc zbliżającą się Judy. Kirk odwrócił się do niej.
- Cześć Judie. 
- Cześć Kirky. - uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek. - Wybacz, ale śpieszę się na hiszpański.
- Jasne, do zobaczenia później.
Jason ponownie spojrzał na Shanell, która najwyraźniej patrzyła na niego od dłuższego czasu. Powiedział "cześć" i uśmiechnął się do niej. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko jeszcze przez chwilę patrzyła na niego, wzięła swoją torebkę i wyszła ze stołówki.
- Chodźmy na WF. - powiedział James i wstał. Chłopcy przytaknęli i wzięli swoje plecaki.

niedziela, 7 października 2012

Unnamed Feelings - rozdział 2.

dziękuję za komentarze i miłe słowa. :) odpowiedziałam na maila, ale odpowiem też tutaj, że sceny erotyczne pojawią się, ale dopiero później, no i w opowiadaniu wystąpią jeszcze Megan i Judy. reszta (czyli Roxxi, Melanie i Jamie) pojawią się dopiero w następnym. zapraszam na drugi rozdział, a kolejnego można się spodziewać w przyszłym tygodniu. :D

Po lunchu...
- W ogóle się dzisiaj nie wyspałem. Muszę się dzisiaj wcześniej położyć. - powiedział Lars do Jasona, który skinął głową i starał się zsynchronizować z resztą chłopaków. Do tej pory było dobrze.
Chłopcy szli wzdłuż zatłoczonego korytarza do swoich klas.
- Jase, co masz teraz?
Chłopak wyciągnął z książek, które niósł, papier z harmonogramem.
- Mam literaturę, sala 21. - odpowiedział, patrząc na Larsa.
- To oznacza, że mamy wspólną klasę. - ucieszył się. - Ty, ja... Dave... i Marty.
- Ugh... - zniesmaczył się Jason. Nie przepadał za dwoma ostatnimi imionami.
Kiedy szli wzdłuż korytarza, pewien chłopak przechodzący obok Jamesa popchnął go. James natychmiast się odwrócił i pobiegł za nim. Szarpnął go za koszulkę i pchnął na szafki.
- Chciałbym zobaczyć, jak robisz to ponownie. - wycedził przez zęby.
- To się więcej nie powtórzy. - odpowiedział przestraszony chłopak. James puścił go i wrócił do chłopaków.
- Dobrze jest mieć kogoś takiego jak Jaymz wokół siebie. - zwrócił się Lars do Jasona, a ten skinął głową. Patrzył się na chłopaków i nie zwracał uwagi na to gdzie idzie, aż wpadł na kogoś i wypadły mu książki z rąk. Tak samo jak dziewczynie, na którą wpadł.
- Przepraszam! Pomogę ci. - zaproponował, pochylając się, żeby podnieść jej książki. - Powinienem uważać jak chodzę, a nie słuchać Larsa i... - Jason spojrzał nagle na osobę, na którą wpadł. Jego serce przyśpieszyło swój rytm, kiedy zobaczył cheerleaderkę, która wcześniej się do niego uśmiechała. Uniosła spojrzenie na Jasona i wyciągnęła ręce, aby odebrać książki. Oddał je, tępo się w nią wpatrując.
- Dzięki. - odpowiedziała, poprawiając torebkę na ramieniu. - My się chyba nie znamy... - dodała, patrząc na niego.
Była dosyć wysoka. Miała długie brązowe włosy. Jej usta były pełne, a oczy duże i niebieskie. Szybko dostrzegł również jej kolczyk w nosie.
- Eee... Nazywam się Jason Newsted, jestem tutaj nowy. - powiedział, patrząc na jej nos.
Dziewczyna roześmiała się, a on po raz kolejny spojrzał na jej kolczyk.
- Miło cię poznać, Jase. Jestem Shanell Evans. - oznajmiła i podała mu rękę.
- Czy to boli? - spytał, ale spojrzał na jej łańcuszek na szyi.
- Boli? Co takiego?
- Twój piercing.
- Aaa, to. Tylko przy przebijaniu. - powiedziała i spojrzała na zegar. - Muszę iść na lekcję.
- O tak, ja też... Literatura. - przypomniał sobie i spojrzał w jej oczy.
- Do następnego razu, Jase. - uśmiechnęła się i odeszła.
Jason stał chwilę bez ruchu, ale kiedy zadzwonił dzwonek Lars pociągnął go za sobą.
- Mam nadzieję, że nie podobasz się Shanell Evans... - powiedział Kirk, unosząc brwi.
- To jest dziewczyna Sebastiana. Uwierz, nie chcesz konkurować z Sebastianem. - dodał James.
- Dlaczego?
- Uwierz mi. - powiedział Lars, wchodząc z nim do sali po pożegnaniu reszty.
Sala była już pełna. Lars poszedł do miejsca, które było w środkowym rzędzie. Dave i Marty siedzieli obok siebie, na samym początku. Jason poszedł na tył sali, gdzie było jedyne wolne miejsce. Kiedy usiadł, reszta klasy odwróciła się w jego stronę. Otworzył książkę do literatury na zdjęciu Szekspira.
Drzwi otworzyły się i nauczyciel wszedł do klasy. Od razu zauważył Jasona.
- Widzę, że mamy nowego ucznia...
Po prezentacji i rozmowie o zajęciach, nauczyciel rozpoczął lekcję.
- "Być albo nie być. Oto jest pytanie". Ktoś wie, jaka postać to powiedziała? - spytał nauczyciel, patrząc po klasie. Jason rozejrzał się. Nikt nawet nie raczył słuchać. Dave ciągle poprawiał swoją koszulkę, Marty patrzył w sufit i huśtał się na krzesełku, a Lars obgryzał paznokcie.
- Panie Ulrich, chcesz odpowiedzieć? - zapytał nauczyciel.
Lars zdezorientowany podniósł wzrok znad paznokci. Rozejrzał się i podrapał w głowę.
- Hmm... Abraham Lincoln?
- Nie. Ktoś jeszcze? Pan Mustaine?
- Nie mam pojęcia - powiedział Dave, wzruszając ramionami.
Potem Jason podniósł rękę.
- Tak, panie Newsted?
- To są słowa Hamleta. - odpowiedział, a klasa odwróciła się do niego.
- Tak. Bardzo dobrze. - pochwalił go nauczyciel i zapisał Hamlet na tablicy.
Jason uśmiechnął się, zadowolony z siebie. Rozejrzał się po klasie i zobaczył Dave'a posyłającego w jego stronę wrogie spojrzenie. Czy zrobił coś złego?

***

- To był męczący dzień. - powiedział Jason po opuszczeniu szkoły.
- Opowiedz mi o tym. - zaproponował Kirk. - Zaczynam robić się głodny.
- Nie jadłeś nic? - spytał Jason patrząc na Kirka, kiedy szli przez szkolną ścieżkę.
- Zapomniałem śniadania. Dobra, lecę, tam jest mój ojciec. Trzymajcie się chłopaki. - powiedział Kirk i skinął na nich ręką, zanim wsiadł do auta. Kiedy samochód odjechał, Jason spojrzał na chłopców.
- A wy nie idziecie? - spytał, widząc ich stojących w jednym punkcie.
- Nie, moja mama ma po nas przyjechać. Mieszkamy na tej samej ulicy. - oznajmił James. - Sorry...
- Nie ma problemu. Do zobaczenia jutro. - pożegnał się Jason i poszedł wzdłuż ulicy.
Po kilku minutach podjechał do niego samochód. Drzwiczki otworzyły się i zobaczył Dave'a.
- Cześć, Jeffrey. - przywitał się, wychodząc.
- Jestem Jason...
- Ups... - mruknął pod nosem, śmiejąc się. - Podrzucić cię do domu?
- Jeśli mógłbyś...
- Nie ma problemu. Wskakuj. - zachęcił go. Weszli do środka, odpalił silnik i ruszył. - Mieszkasz daleko?
- Jakieś trzy przecznice stąd, jeśli nie jestem w błędzie. - odparł niepewnie i spojrzał na Dave'a. Jego włosy były gęste, faliste i długie. To był dziwny kolor: jasny odcień pomarańczy. Miał piwne oczy i długie rzęsy. Podobnie jak James, był naprawdę wysoki.
- Co? - spytał Dave, widząc utkwione w siebie spojrzenie Jasona.
- Nie, nic... Tylko myślę o dzisiejszym dniu. - odpowiedział, patrząc w innym kierunku.
- Co sądzisz o tych chłopakach?
- Masz na myśli moją grupę? Cóż, są bardzo fajni i...
- Co sądzisz o Larsie? - przerwał mu.
- Lars? Jest słodki. I zabawny.
- Gdybyś wiedział o nim więcej...
- Na przykład?
- Żadna panienka go nie chce. Zaprosił połowę drużyny cheerleaderek na randki, ale żadna się z nim nie umówiła.
Jason zmarszczył brwi.
- I że James... sypia tylko ze swoimi dziewczynami, nie lubi przygód na jedną noc... - kontynuował Dave.
- Co z tego? - zadał sobie w myślach to pytanie Jason.
- I że Kirk... - rozpoczął Dave, ale chłopak przerwał mu.
- O, tutaj. To mój dom. - oznajmił
Dave zatrzymał się, a Jason wysiadł.
- Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść, jak będziesz się nudził z tymi frajerami. Trzymaj się. - pożegnał się i odjechał.
Chłopak przewrócił oczami. Wszedł do domu i położył plecak na podłogę.
- Jak było w szkole, Jase? - zaciekawiła się matka, odrywając wzrok od jeszcze nierozpakowanych rzeczy.
- Dziwnie. - odpowiedział i poszedł do swojego pokoju.

sobota, 6 października 2012

Unnamed Fellings - rozdział 1.

Na początek wrzucam coś takiego. To jest dosyć zwariowane opowiadanie, o szkole. :D będzie miało kilka rozdziałów. następne opowiadanie będzie miało w sobie zdecydowanie więcej pikanterii i będzie w typowo rock n' rollowych klimatach.

- Kto to jest? - zapytał Lars widząc chłopaka, którego nie znał.
- Nowy uczeń - odpowiedział James i wziął łyk swojej coli.
- Jason, prawda? - upewnił się Kirk.
- Nie wiem - mruknął Lars, przyglądając się nowemu uczniowi.
Chłopak był szczupły i wysoki. Miał kręcone brązowe włosy i przenikliwe lazurowe oczy. Ponieważ trzymał tackę w obu rękach, szukał miejsca żeby usiąść i zjeść. Spojrzał w lewą stronę i zobaczył wolne krzesło. Zrobił krok w stronę stołu, ale jakiś chłopak położył swój plecak na pustym miejscu. To był swego rodzaju sposób na powiedzenie: "Spierdalaj stąd".
Jason dostał wiadomość i spojrzał w swoją prawą stronę. Zobaczył wolne miejsce przy stole pełnym dziewczyn, które ciągle na niego mrugały i bez przerwy się uśmiechały. Zdegustowany zmarszczył czoło. Kiedy zaczął tracić nadzieję zobaczył chłopaka z dalekiego stołu pokazującego ręką gest, żeby podszedł. Jason spojrzał za siebie, ale nikogo nie widział. Odwrócił się do tego chłopaka i wskazał na siebie palcem. Ten tylko skinął głową, a Jason ruszył w kierunku jego stolika. Kiedy stanął bliżej stołu chłopców, zapach drogich perfum wypełnił jego nos.
- Cześć, usiądź z nami - zaproponował chłopak, który wcześniej go tutaj wołał. Miał falowane brązowe włosy do ramion i duże zielone oczy. Był całkiem przystojny, pomyślał Jason.
- Dzięki, miałem bardzo ciężki... - zaczął Jason, ale chłopak przerwał mu.
- Jestem Lars - powiedział i wyciągnął rękę. Jason uścisnął jego dłoń i spojrzał na jedzenie - To są moi przyjaciele, James... - kontynuował Lars, wskazując wysokiego niebieskookiego blondyna, który siedział po jego lewej stronie. James nie przywitał się, tylko przyglądał się koszulce Jasona z logiem zespołu Black Sabbath - A to jest Kirk - Lars odwrócił się w prawą stronę, do chłopaka z ciemnymi kręconymi włosami. Jego kolor skóry też był ciemniejszy niż reszty chłopaków. Jason zaczął przyglądać się jego twarzy i dostrzegł na jego prawym policzku niewielkiego pieprzyka - A ty jesteś? - zwrócił się Lars do Jasona, unosząc brwi.
- O, przepraszam, jestem Jason Newsted. Trafiłem do tego liceum, bo ja i moja ro...
- Jak miło - powiedział Lars, nie pozwalając mu dokończyć.
Jason przełknął swoje słowa i pomyślał, że nie zaprzyjaźni się z nimi zbyt szybko.
- Kocham twoją bransoletkę - odezwał się nagle James, popijając swoją colę.
- Dziękuję - powiedział nieśmiało Jason.
- Skąd ją masz? - zaciekawił się Kirk.
- Um... nie pamiętam, moja mama kupiła mi ją jakiś czas temu - odpowiedział i spojrzał na swoją kanapkę. Mógł teraz jeść? Był głodny i nic nie jadł przez cały dzień, a chłopcy patrzyli na niego jak na kosmitę - Jakie jest JF Kennedy? - spytał, biorąc mały łyk swojego mleka.
- To jest ok liceum - zaczął Lars - Pokażę ci, z kim masz tutaj do czynienia.
Jason odwrócił się i zobaczył resztę pomieszczenia. Lars wskazał najpierw stolik, przy którym siedziało kilka grubych dziewczyn.
- Nigdy tam nie idź, to są dziewczyny, które jedzą swoje uczucia.
Jason bez słowa skinął głową i wrócił wzrokiem do chłopaków.
- Tam są najgorętsze dziewczyny w szkole. Cheerleaderki. Niektóre są strasznie tępe, ale wyglądają jak boginie - zaśmiał się Lars, wskazując na przedni stolik pełny ładnych szczupłych dziewczyn ubranych w stroje cheerleaderek, pokazujących swoje śnieżnobiałe uśmiechy.
- A to... hej, Jase... - powiedział Lars, widząc, że Jason nie zwraca na niego uwagi. Zaczął machać dłonią przed jego twarzą. Jason spojrzał na niego jak wybudzony z transu - Jak już mówiłem, tam siedzą napalone kurewki z liceum - Lars wskazał na stół, który znajdował się na zewnątrz.
- Nie miej nic wspólnego z tymi facetami - James wskazał stolik - To są maniacy komputerowi, kujony, frajerzy, przegrani... Nazywaj ich jak chcesz - Jason spojrzał na chłopaków w okularach, z przetłuszczonymi włosami, pryszczami na twarzy i koszulami włożonymi głęboko w ich spodnie.
- Jeśli nie chcesz mieć problemów, nie zadzieraj z nimi - powiedział Kirk, wskazując pobliski stół szkolnej drużyny futbolowej. Jason skinął głową, patrząc na chłopaków i ich baseballowe kurtki.
- A co z wami chłopcy? - spytał Jason, biorąc do ręki kanapkę. Chłopaki uśmiechnęli się.
- Zaraz po drużynie piłkarskiej jesteśmy najpopularniejszymi chłopakami w szkole.
- Dużo dziewczyn nas kocha - powiedział James, poprawiając swoje długie blond włosy.
- Szkoda, że my większości nie kochamy - wybuchnął śmiechem Kirk. Jason próbował się śmiać, ale nie znalazł nic śmiesznego - Podoba mi się twoja koszulka.
- Dzięki, ona jest...
- Ale lepiej by wyglądała, gdyby miała inny kolor.
Chłopak zamrugał zdezorientowany i wziął kęs swojej kanapki.
- Chciałbym schudnąć ze 3 kilo - odezwał się Lars.
- Masz rację, jesteś za gruby - poparł go James.
- Zamknij się!
- Pocałuj mnie w dupę.
- Kurwa, po co oni tu idą? - zirytował się Kirk. Jason podniósł wzrok znad kanapki i zobaczył, że Kirk patrzy gdzieś za niego. Odwrócił się i zobaczył grupkę czterech chłopaków podchodzących do ich stolika. Jason próbował przełknąć jedzenie przed ich podejściem, ale tylko udało mu się nim zakrztusić. Czterech chłopaków zatrzymało się przed nim.
- Nie gorszcie tego biednego chłopaka - powiedział wysoki rudowłosy chłopak.
- Odpierdol się, Dave - odpowiedział Lars z pogardą.
- To ty jesteś ten nowy? - zwrócił się Dave do Jasona.
- Mhm, Jason New...
- Nie mów z pełnymi ustami - przerwał mu.
- Ja... - zaczął bronić się Jason, ale Dave przerwał mu po raz kolejny.
- Chodź do nas, nie siedź z nimi. Oni są z miasta przegranych.
- Odpierdol się - odpowiedział Kirk, przewracając oczami.
- Jestem Dave - przedstawił się - To jest David, Marty i Nick - powiedział, pokazując przyjaciół.
- Wspaniale...
- Tak więc, jeśli nie chcesz się nudzić, chodź do nas - zaproponował Dave, odwrócił się i odszedł ze swoją paczką.
- Zapomniałem o nich... - mruknął Lars.
- Ta grupa to chuj, rywal, wróg... - zaczął wymieniać James.
- Są prawie tak popularni jak my - dodał Kirk.
- Kopiują nas - przyłączył się Lars.
- Ten rudy chuj ukradł mi dziewczynę! - oburzył się Kirk.
- Przykro mi... - powiedział Jason.
Nastąpiła chwila ciszy.
- Chcesz dołączyć do naszej grupy? - zapytał James.
- Tak, potrzebujemy kogoś nowego - przytaknął Kirk - Cliff odszedł, bo przeniósł się do innej szkoły i została tylko nasza trójka.
Jason chwilę się zastanawiał.
- Pewnie, dlaczego nie? - odpowiedział, rozkładając się na krześle.
Chłopcy odetchnęli z ulgą. Jason odwrócił głowę i zobaczył jedną z cheerleaderek posyłającą w jego stronę szybkie tajemnicze spojrzenie i delikatny uśmiech.
Chłopak odwzajemnił jej uśmiech i zarumieniony odwrócił się.