Gdy Melanie wróciła do
domu, Jamesa jeszcze nie było. Wrócił niecałą godzinę później. W tym czasie
Sophia była w łazience i się kąpała, a Nathan oglądał w salonie telewizję. Mel
była w kuchni. Stała oparta o blat i piła drinka.
- Możemy pogadać? -
zapytała, kiedy jej chłopak wszedł do kuchni.
- O czym? - spytał,
rozwiązując swoje włosy.
- O tym. - rzuciła w niego
bilingiem telefonicznym. - Właścicielka numeru pod który najczęściej dzwonisz
ma na imię Lisa i ma 18 lat. Wyjaśnisz mi to?
- Przecież... przecież to
jest naruszanie cudzej własności! - oburzył się James. - Nie masz prawa
kontrolować tego, z kim rozmawiam przez telefon!
- Mam prawo! Kim kurwa
jest ta dziewczyna?!
- Moją koleżanką!
- Więc dlaczego jej nie
znam?! Dlaczego wcześniej mi o niej nie mówiłeś?! Dlaczego rozmawiasz z nią
tylko w nocy lub wtedy, kiedy jestem w pracy?!
- Daj mi kurwa spokój! To
nie jest twoja sprawa!
- Zdradzasz mnie, prawda?
- spytała ze łzami w oczach.
- Nie zdradzam.
- Skoro już tak bardzo nie
chcesz ze mną być to po prostu powiedz, że chcesz się rozstać, a nie spotykasz
się na boku z jakąś inną dziewczyną!
James rzucił kartkę na
stół, podszedł dwa kroki i uderzył ją prosto w twarz. Melanie stała przed nim,
zaskoczona, zmieszana i wystraszona, dotykając ręką obolałej twarzy.
Powstrzymywała łzy. James niedowierzając patrzył to na swoją dłoń, to na swoją
dziewczynę, a gdy ta wyszła z kuchni, od razu poszedł za nią.
- Mel, ja... Poczekaj! -
zawołał, kiedy wzięła swoją kurtkę i zmierzała do wyjścia. - Poczekaj,
proszę...
- Zostaw mnie! - krzyknęła
i wyszła z domu, trzaskając drzwiami. James oparł się o ścianę i westchnął
głośno. Melanie w tym samym czasie zbiegła po schodach i wyszła z budynku.
Uszła parę kroków, ale po chwili zapłakana usiadła na najbliższej ławce i
ukryła twarz w dłoniach. Po kilku minutach wstała i chciała już wracać do domu,
jednak rozmyśliła się. Ruszyła w stronę bloku Shanell. Ona jako jedyna
wiedziała o jej podejrzeniach i tylko z nią mogła o tym porozmawiać.
Kiedy była już na miejscu,
weszła do windy, wjechała na 14. piętro i gdy stanęła pod jej drzwiami,
zapukała cicho.
- Mel...? - zdziwiła się
Shanell. - Co się stało? Dlaczego płaczesz? I co ci się stało w policzek?
- James... - wyjaśniła
łamiącym się głosem i weszła do środka.
- Nie mów, że on cię... -
powiedziała cicho, a Melanie przytaknęła. Shanell pokręciła głową i przytuliła
ją do siebie. - Wydaje mi się, że to już kompletnie nie ma sensu. Powinnaś się
z nim rozstać.
- Nie mogę. - oznajmiła,
wchodząc do salonu. Shan weszła za nią.
- Dlaczego? Słuchaj, masz
pracę, masz mieszkanie, a jeśli chodzi o dzieci... będzie musiał płacić na ich
utrzymanie, my zawsze możemy się nimi zająć...
- To nie chodzi o to.
Chodzi o to, że ja chcę, żeby moje dzieci wychowywały się w pełnej rodzinie. Z
mamą i tatą. Ja tego nie miałam. James tak samo. I przede wszystkim chcę jemu
pomóc. Jak on dalej będzie tak chlał to nie dożyje trzydziestki.
- On cię tak traktuje, a
ty chcesz mu pomagać?
- Ja... ehh... ja dzisiaj
zasłużyłam. Nie dziwię się, że tak się zachował...
- Co ty pierdolisz? -
nie dowierzała Shanell. - Jeśli będziesz mu na to pozwalała, takie rzeczy będą
zdarzały się częściej. I to nie dlatego, że "ja zasłużyłam".
- Jakbym mu oddała, to
przypierdoliłby mi 2 razy mocniej.
- Mnie jakoś Dave nie
miał odwagi oddać.
Melanie spojrzała na nią
pytająco, a ona wzięła głęboki oddech.
- To było kilka lat temu, jak jeszcze razem chodziliśmy. Dave wtedy ostro ćpał. Pokłóciliśmy się i sama poszłam na jakąś
imprezę. Jak wróciłam, on mnie uderzył w twarz, a ja mu oddałam. Butelką po
piwie. I od tamtej pory nie podniósł na mnie ręki, a za tamten incydent
przepraszał mnie chyba przez miesiąc.
- Więc może u niego też to
było jednorazowe? W końcu jak chciałam wyjść z domu to pobiegł za mną i chciał
mnie przeprosić...
- Nie wiem, ale nie możesz
mu pozwolić na takie traktowanie. Jeśli takie coś zdarzy się po raz kolejny,
oddaj mu albo powiedz, że to już koniec. W moim przypadku byłaby to opcja numer
2. Bo który facet bije swoją kobietę? Jeszcze w dodatku taką, która pomogła mu
kiedy był na dnie i urodziła mu dwójkę dzieci?
- Shanell, kto przyszedł?
- Nick wyszedł z jej sypialni i dosyć się zmieszał, gdy zobaczył utkwiony w
sobie wzrok Melanie. - Eee... Hej Mel...
- Cześć Nick.
- Siadasz z nami? -
spytała Shan, przyglądając mu się.
- Nie, zaczekam na ciebie.
- powiedział i zniknął za drzwiami sypialni. Melanie spojrzała uważnie na swoją
przyjaciółkę.
- "Zaczekam na ciebie"?
- No tak.
- Śpicie w twojej
sypialni?
- Tak...
- Masz tam jedno łóżko.
- Wiem...
- Coś jest na rzeczy? -
Mel lustrowała Shanell wzrokiem.
- Ehh, no dobra. - poddała
się Shan. - Dałam nam szansę. Jakiś czas temu Nick powiedział mi, że mu na mnie
zależy i chciałby ze mną być. Dużo nad tym myślałam i doszłam do wniosku, że on
nie szuka przelotnego romansu. Dlatego chcę z nim spróbować.
- To dobrze. Nick jest
świetnym chłopakiem, pasujecie do siebie.
- Nie uważasz, że za
szybko sobie kogoś znalazłam?
- Nie. Z Cliffem już nie
będziesz, chociaż nie wiem jak bardzo byś tego chciała. Nie szukasz
jednorazowej przygody tylko poważnego związku, a Nick jest dobrym kandydatem.
Spróbuj teraz, bo potem może być za późno i może już nigdy nie spotkasz takiego
faceta jak on.
- Dzięki. - uśmiechnęła
się Shanell i przytuliła się do przyjaciółki. - Ale na razie nie mów o tym
nikomu, ok?
- Dobrze, jak chcesz.
Słuchaj, ja już mu... - nie dokończyła, ponieważ przerwał jej dźwięk telefonu.
- Poczekaj, pójdę odebrać.
- Shan wstała ze swojego miejsca i podeszła do telefonu. - Słucham...?
- Cześć Shan, tu James...
- Co chcesz?
- Jest u ciebie Melanie?
Obdzwoniłem już chyba wszystkich i u nikogo jej nie ma...
- Jest u mnie.
- A dałabyś mi ją do
telefonu?
- Mel, Jaymz chce...
- Nie chcę z nim
rozmawiać. - przerwała jej.
- Ona nie chce z tobą
rozmawiać. - oznajmiła Shanell Jamesowi.
- Rozumiem... Przekaż jej,
że ją przepraszam za to co się stało i czekam na nią w domu. Na razie. -
powiedział na koniec i rozłączył się. Shan odłożyła słuchawkę i spojrzała na
Melanie.
- Jaymz powiedział, że cię
przeprasza i czeka na ciebie w domu.
- Mhm. No to ja już idę. -
dziewczyna podniosła się z sofy i uśmiechnęła do swojej przyjaciółki. - Dzięki
za rozmowę. Z tobą o wszystkim mogę porozmawiać. Judy nie umiem o wszystkim
powiedzieć, a Roxxi... wiesz jaka jest Roxxi. Tak samo z chłopakami.
- Miło mi to słyszeć.
Trzymaj się. - Shan przytuliła ją przelotnie, kiedy wychodziła z jej
mieszkania. Gdy zamknęła drzwi, przez chwilę stała bez ruchu w przedpokoju. W
końcu uśmiechnęła się sama do siebie i poszła do swojej sypialni.
***
- Fajnie, że w końcu
zaprosiłeś mnie do siebie. - ucieszyła się Lisa, przytulając się do Jamesa.
Melanie była w pracy, Sophia i Nathan z Shanell, a on pracował teraz na nocki,
więc postanowił spędzić romantyczny dzień w swoim mieszkaniu ze swoją kochanką.
Zapowiadał się miły i przyjemny czas, jednak ktoś postanowił pokrzyżować im
plany...
Siedzieli razem w salonie
i rozmawiali na różne tematy. W pewnym momencie James przysunął się do niej i
musnął lekko jej usta. Lisa uśmiechnęła się i przygryzła jego dolną wargę, a
zaraz po tym pocałowali się namiętnie. Dziewczyna położyła się na kanapie i
przyciągnęła go do siebie. Gdy chłopak wsunął swoją dłoń pod jej koszulkę,
dobiegł ich dźwięk otwieranych drzwi. James natychmiast odsunął się od Lisy, a
ta popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Tatoooooo! - krzyknęła
Sophia, wbiegając do pokoju i rzucając się na Jamesa. Za nią wszedł Nathan i
Shan.
- Jaymz, wybacz, ale
musiałam przyjść wcześniej... - powiedziała zdyszana Shanell szukając czegoś w
swojej torebce, ale kiedy oderwała od niej wzrok i spojrzała na Lisę,
zaniemówiła. - Hmm... Chyba ci przeszkodziłam.
- Miałaś przyjść o
16:00... - wykrztusił w końcu James, odsuwając od siebie Sofi.
- Tak, ale dzwonili do
mnie z agencji, że muszę przyjechać i... odwiozłam Masona do domu, a teraz...
Sophię i Nathana... Melanie mówiła mi, że jesteś w domu... Sam...
- James, wytłumaczysz mi
to? - odezwała się nagle Lisa, przyglądając mu się uważnie.
- Shanell, pozwól na
chwilę. - chłopak pociągnął ją w stronę swojej sypialni. Gdy weszli do pokoju,
zamknął za nimi drzwi i wziął głęboki oddech. - Posłuchaj... Mel nie może
dowiedzieć się o Lisie.
- Prędzej czy później i
tak się dowie.
- Obiecaj mi, że jej o tym
nie powiesz...
- Czy ty jesteś normalny?
- zirytowała się Shanell. - Właśnie dowiedziałam się, facet mojej przyjaciółki
zdradza ją z jakąś gówniarą! Mam siedzieć cicho i udawać, że nic nie wiem?
- Myślałem, że ja też
jestem twoim przyjacielem... - powiedział cicho.
- Jesteś, ale nie myśl, że
będę cię kryła. Gdyby mnie mój chłopak zdradzał, a ona by o tym wiedziała, na
pewno by mi powiedziała.
- Myślałem, że naprawdę
mogę na ciebie liczyć...
- Jaymz, ja i Mel
przyjaźnimy się od lat. Jak ja mam jej patrzeć w twarz, kiedy wiem, że jej
facet ma kochankę?
- Sam jej o tym powiem.
- Na pewno? - upewniła
się.
- Tak...
- Wiesz, że jeśli nie, to
sama będę musiała to zrobić?
- Tak, wiem. - powiedział
podniesionym głosem. - Ale ja sam to załatwię.
- Dobrze.
James wyszedł z sypialni i
od razu skierował się do salonu. Lisa siedziała zniecierpliwiona na kanapie i
gdy tylko go zobaczyła, podniosła się ze swojego miejsca.
- Powiesz mi o co tutaj
chodzi?
- To ja nie będę wam
przeszkadzać. A dzieciaki są w swoich pokojach. - usłyszeli głos Shanell, która
przeszła obok nich i wyszła z mieszkania. Lisa spojrzała po raz kolejny na
Jamesa i ponowiła swoje pytanie.
- Posłuchaj... Kiedy cię
poznałem, miałem dosyć trudny okres w moim związku... I w sumie nadal mam...
Nie myśl sobie, że traktowałem cię jak jakąś zabawkę, bo wiesz, że to
nieprawda. Jesteś naprawdę niesamowitą dziewczyną...
- Po co ty mi mówisz, co o
mnie sądzisz? - przerwała mu. - Chcę żebyś mi to wszystko wyjaśnił. Traktowałam
poważnie naszą znajomość, a teraz dowiaduję się, że ty masz dzieci i
dziewczynę...
- Ja też to wszystko
traktuję poważnie...
- Jak możesz mnie
traktować poważnie, skoro ukrywałeś przede mną coś takiego? Przecież... ja
pomagam ci w rozbijaniu twojej rodziny...
- Nie mów tak... to
wszystko wisiało już na włosku jeszcze zanim poznałem ciebie.
- Ale nadal jesteś z tą
dziewczyną. Mieszkasz z nią, śpisz w jednym łóżku!
- Lisa... - powiedział
cicho, podchodząc do niej. - Daj nam jeszcze jedną szansę...
- Wiesz dobrze o tym, że
nie da się zbudować szczęścia na cudzym nieszczęściu. - oznajmiła ze łzami w
oczach i wzięła swoją torebkę, która leżała na sofie. Szybko wyszła z jego
mieszkania, a James zrezygnowany usiadł na kanapie i ukrył twarz w dłoniach.
Przeczytałam, ale nie mam siły komentować,
OdpowiedzUsuńjestem zdruzgotana. Z chęcią bym Jamesa za jaja powiesiła. Jak on może?!?
Jeest! Shan dała szanse Nickowi. Jest! Jeju, ale się cieszę, ale tylko w duszy. Za bardzo przejęłam się Mel. Nawet na angielskim były dwie dziewczyny Mel i Lisa. Po prostu myślałam, ze ten podręcznik wyjebie przez okno, z drugiego piętra.
Coś tam napisałam, ale szału nie ma.
O yeyu... Biedny kompjiuterek [R.I.P]
OdpowiedzUsuńJames ma przejebane taralalalala! Czekam az dostanie w twarz albo po jajach :3
U hu hu.. Shanell - Nick ... zaczyna się robić gorąco. Czekam na jakąś taką mega scenkę Shan - Nick. Niech jej troche jakiś miłosnych pierdół nawciska.xd
Kiedy będę się lać z rudego? Co on się nie pojawia to jest banan na twarzy i "hahahahahahahaha!!"... No cóż taka moja reakcja na tą rudą kapucynkę.
W końcu komputer <3
Zapraszam na kolejny rozdział "Niebo jest Wszędzie" O tym, jak wytłumaczyć dziecku, że prawda nie zawsze musi być prawdą? I jakie decyzje chciała podjąć Anna Rose kilka lat temu. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPs: Przeczytam jak znajdę chwile
^^
OdpowiedzUsuńDobra, w pierwszej kolejności...nie wiem zasadniczo co mam powiedzieć. Przepraszam bardzo, że tak długo się nie odzywałam, ale szkoła mnie ogranicza. Kończy mi się trymestr, klasyfikacja, poprawianie ocen itd. Mam nadzieję, że rozumiesz, przepraszam raz jeszcze, głupio mi trochę, ale nie moja wina teoretycznie.
OdpowiedzUsuńNo to tak. Nadrobiłam wszystko. Pierwszy plus. Mam wrażenie, że przeczytałam jeden rozdział. Wciągające to, cały czas jakieś komplikacje, ale nie w taki sposób, że już zaczyna się robić monotonnie, skąd. Wręcz przeciwnie.
James coś tutaj kręci. Czyżby? A może to jakiś zamierzony cel? Nie wiem czemu, ale ostatnio wszędzie doszukuję się drugiego dna. Jestem jednak ciekawa kim naprawdę jest rzekoma koleżanka, w dodatku osiemnastoletnia koleżanka. Jak się to wszystko rozwiąże.
No mamy nowy związek Shan i Nicka. Teraz nic tylko czekać i czekać co będzie dalej i czym się uda. Uda albo nie, może Shanell nie ma szczęścia do szczęśliwych związków? (Masło maślane). Boże, drugie dno wszędzie. Wkurza mnie to, ale chyba przejściowe. Oby.
W każdym bądź razie jestem zaskoczona zachowaniem James'a wobec swojej ukochanej i wyczekuję kolejnego rozdziału, który postaram się przeczytać w miarę szybko. Ech, edukacja zjada nam cały czas wolny.
Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam ;*
I jakżeby inaczej, zapraszam na XV rozdział na http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ :)
Ja pierniczę, James to chuj. Mel to taka fajna dziewczyna, w dodatku jeszcze mają dzieci. Wątpię, żeby się przyznał i o jej wszystkim powiedział, ale zobaczymy.
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział, co prawda brakuje kilku zdań na końcu, bo coś internet nie działa, a na telefonie niestety nie mogę tego edytować.
Ale cóż, zapraszam.
Ufff, jest już internet :)
OdpowiedzUsuńDokończyłam rozdział : http://live-and-die-for-metal-story.blogspot.com/
Hej :)
OdpowiedzUsuńZdawało mi się, że Lisa wie, że James ma rodzinę, a tu wyszło, że jednak nie wie. W sumie, to jak nie wiedziała, to się też zastanawiam, dlaczego nie zaczęła wyptywać Jamsesa o ten dziwny telefon, bo przecież Mel do niej dzwoniła i mówiła tam słowa, że "wydzwaniasz do mojego chłopaka" a potem powiedziała imię tego faceta, a Lisa się rozłączyła. No chyba, że rozmowa o tym była, a narracja tego nie obojęła. W sumie, to miałam złe zdanie o Lisie, bo własnie miałam świadomość, że on wie, że rozwala komuś życie, i się w to pcha, ale teraz zmieniłam to zdanie, bo wyszło na to, iż biedna została tak samo oszukana, jak Mel jest oszukiwana. Eh, no nie wiem, co ten James wyprawia. Chyba się trochę pogubił facet i sam już nie wie czego chce. Oczywiście, to najbardziej jest szkoda dzieci, bo one nie są niczemu winne, a widzą co sie dzieje :( A to nie jest nic przyjemnego.
Mel oberwała od Jamesa. No tak, takie coś nie powinno się zdarzyć. Nie ważne, co by Mel nie powiedziała, to James nie miał prawa jej tknąć. To prawda to się zdarzyło pierwszy raz, ale ... w głowie Mel już powinna zapalić się pewna lampka, że jednak coś tu jest nie halo. Do tego wie, że jest Lisa, a Jamesowi nie uda się tego ukryć. Nawet teraz, jak dziewczyna niby to z nim zerwała. Chyba, bo nie wiem. Może tylko się chwilowo wkurzyła, ale zaraz wróci.
No i cieszę się, że Shan dała szansę Nickowi. Teraz mam tylko nadzieję, że tam niewyniknie jakaś głupia sprawa, która pokarze, ze jednak Shan podejęła złą decyzję. Agr, wtedy chyba wyrzucę laptopa przez okno, haha.
Czekam na kolejny :*
Leżę chora w łóżku i nie mam za bardzo co robić, więc jest już nowy rozdział, zapraszam http://live-and-die-for-metal-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie kminię Jamesa. No ja poprostu kuzwa gościa nie kminię! Mel się dowiedziała o Lisie, prawie stracił przez nią Melanie, bo ją uderzył jakby z jego powodu i wydaje się, że już wszystko jest ok. Że zrezygnował ze spotkań z Lisą. Aż tu nagle zaprasza ją kurwa do domu! Nie no, Jaymz, świetny plan. Na pewno nikt się nie dowie, nie? Geniusz kuzwa.. -,- Ja mam nadzieję, że on się przyzna Mel, bo jak nie, to go powieszę za jaja na płocie. I ja nie żartuję! xD Podobnie jak Rose, myślałam, że Lisa wie o jego rodzinie i dlatego jej nie lubiłam. A tu się okazało, że jednak nie... No w sumie nie było rozmowy, w której jej to mówił, a pewnie napisałabyś o tym.. Tak czy inaczej, lubię ją bardziej..;P Co nie zmienia faktu, że ma wypierdalać z życia Mel i Jamesa teraz, zaraz, już..x) A że ją uderzył.. Niby raz mu się mogło zdarzyć, ale Melanie powinna teraz uważać i nie myśleć 'to moja wina', bo inaczej ją też powieszę za jaja na płocie obok Jamesa (Jakie jaja, WTF?..o.O)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i pozdrawiam..;*
Hej o, hej ho. Przychodzę z odpowiedzią.
OdpowiedzUsuńNie jesteś zboczeńcem skąąąąąąd żeee... I ty i ja czasem piszemy dziwne rzeczy.
Rękopis jest na 5-tkę. Być może dzisiaj.
Ja jak pisałam to co mówił to miałam łzy w oczach... Nie płaczę nigdy, ale jak to sobie wyobraziłam... masakra.
Nowy rozdział na http://jackdanielsbrownstonemuzykagunsi.blogspot.com/ . Zapraszam..;*
OdpowiedzUsuńhttp://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ Zapraszam na parę słowek ode mnie.
OdpowiedzUsuńAkurat tu nie chodziło mi o Twój komentarz :) Mogę Cię zapewnić, iż Axl na pewno będzie miał przy sobie jakaś kobietkę i sam do końca nie będzie :)
OdpowiedzUsuńMam dzisiaj mega zapierdol. Odpowiem jutro. :*
OdpowiedzUsuńNowy
http://xxangryxxagain.blogspot.com/2013/03/rozdzia-5.html
Hej zapraszam na rozdział http://thestorytakesitsturn.blogspot.com :D
OdpowiedzUsuńhttp://xxangryxxagain.blogspot.com/2013/03/rozdzia-6.html dokończyłam bitwe
OdpowiedzUsuńZadziwiasz mnie prędkością odczytywania moich komentarzy ;o
OdpowiedzUsuńHmmm.... TO nie ostatnia bójka Davmesa.
Jeszcze się zastanawiam co zrobi Dave Kirkowi... Myślę o czymś o którym wspominalam przy rozdziale 4. Zobaczy się jeszcze. Może jutro coś napiszę na matmie.
Ciekawe to z tymi ciasteczkami. Nie wiem czy ci mówiłam, ale Kirk grać nie potrafi za bardzo. Może zna 3 chwyty podstawowe. No będzie się na lekcje patatajtać.xd
Hmm... A ten.. ymm... Skończyłam Gunsowisko. Tamte opowiadanie kiedyś wsadzę na angry, ale to jeszcze jeszcze. :D
A Cliff będzie w następnym.. Raczej. A dodałam bohatera.
UsuńZapraszam na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńhttp://live-and-die-for-metal-story.blogspot.com/