piątek, 6 czerwca 2014

The Unforgiven - rozdział 10.

nie informuję, bo szczerze mówiąc nie wiem kogo. każdy kto będzie chciał przeczytać przecież zajrzy :) mam już napisany kolejny rozdział, jej!
ktoś może mieć wrażenie, że narracja Susie i narracja Devona są ze sobą sprzeczne, mówią o tym samym, ale obydwoje przedstawiają to w zupełnie innym świetle. ale to jest zamierzone, o to chodzi. 
miłego czytania, mile widziane komentarze :)

Susie
Z samego rana ja i Devon nie odzywaliśmy się do siebie. Siedzieliśmy bez słowa przy śniadaniu.
- Wyskoczymy gdzieś dzisiaj? - spytał Dev. Oderwałam wzrok od kubka z kawą.
- Gdzie?
- Nie wiem, gdzie chcesz. I tak nie mamy co robić.
- Ja wychodzę.
- Dokąd? - spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Do Tiffany.
- Podobno się nie odzywacie.
- Pogodziłyśmy się.
- Serio?
- Tak. - zaczynałam się lekko irytować. Wstałam i odstawiłam pusty talerz do zlewu.
- Nie musisz się denerwować. - Devon starał się być spokojny.
- Ale bez przerwy o wszystko mnie wypytujesz. Mam już dosyć. Potrzebuję trochę prywatności. Nie mogę przebywać z tobą 24 godziny na dobę.
- Nie wiem czy zauważyłaś, ale mało ze sobą przebywamy.
- Przestań już. Mam dosyć. - wyszłam z kuchni i zamknęłam się w naszej sypialni. Podeszłam do okna i spojrzałam na bezchmurne niebo. Naprawdę kochałam Devona i był dla mnie wszystkim. A teraz jak na niego patrzyłam wcale tego nie czułam. Całe uczucie się wypaliło? Znudził mi się? Była to moja wina czy Devona, że nasz związek wisiał na włosku? Może to wina nas obu? A może to wina Jamesa? Pojawił się tak nagle i strasznie namieszał. James mi się nie podobał, ale od wczorajszego spotkania w nocy i pocałunku myślę o nim zupełnie inaczej. Nie jak o natrętnym kolesiu czy tam wokaliście Metalliki, tylko jak o mężczyźnie, w tym fizycznym sensie. Dziwne, ale nagle zaczął mnie pociągać, chciałam spędzić z nim noc... Nie pamiętam kiedy ostatnio czułam coś takiego do Devona. Jakby na to nie patrzeć... teraz łączyła nas głównie nasza "praca". Nie wiem czy był sens dalej to ciągnąć. Gdybym zakończyła związek z Devonem uwolniłabym się z toksycznego związku, mogłabym związać się z Jamesem i miałabym większe szanse na wyrwanie się z tego biznesu...
Same zalety, co nie?

Devon
Kolejny poranek, kolejna kłótnia. Tak jak terapeuta kazał, byłem spokojny i nie krzyczałem na Susie. Pomagały mi w tym leki uspokajające, które łykałem już garściami. Wiedziałem jednak, że długo tak nie pociągnę. Że albo sam się wykończę faszerując się tabletkami, albo stracę w końcu cierpliwość i zrobię Susan krzywdę. Ubrałem się i bez słowa wyszedłem z domu. Nie miałem zamiaru znowu się kłócić. Przeszedłem się po mieście, rozejrzałem się, usiadłem na ławce przy jakiejś fontannie. Bawiło się tam parę dzieci. Gdyby Susie nie poroniła, mój synek albo córeczka miałby lub miałaby teraz kilka miesięcy... Mógłbym wozić je w wózku, może uczyłoby się siadać, próbowałoby mówić pierwsze pojedyncze słówka... może usłyszałbym, jak ktoś po raz pierwszy w życiu mówi do mnie "tato".
Westchnąłem cicho. Miałem 29 lat, zbliżałem się do trzydziestki. Myślałem już poważnie o ślubie, o dzieciach... Chciałem w końcu założyć własną rodzinę, której sam nigdy nie miałem. Chciałem wyrwać się z tego biznesu, pomóc w tym Susie... sam tkwiłem w tym bagnie, z tą różnicą, że trochę dłużej, miałem większe doświadczenie, pozycję i po prostu silniejszą psychikę. Szybko skończyłem grać w tych syfiastych produkcjach. Nigdy nie dałem sobą poniewierać ani się poniżać. Teraz ja mogłem to robić. Byłem tym, którzy traktowali wszystkie początkujące aktorki jak gówno. A Susan... charakterami się bardzo różniliśmy. Ona pozwalała sobie na wszystko. Bała się odezwać, komukolwiek przeciwstawić. Strasznie ją to wykańczało. Ciężko było jej sobie poradzić z tym upokorzeniem, które czuła. Czasami podczas przerw między zdjęciami znajdowałem ją całą zapłakaną w łazience albo w swojej garderobie. Nie mogłem dłużej na to patrzeć. Najgorsze było to, że nie chciała od nikogo pomocy. Nawet ode mnie.

James
Odkąd tylko się obudziłem, siedziałem w swoim mieszkaniu i czekałem na Susie. Wziąłem szybko prysznic, ubrałem się i nawet ogarnąłem mieszkanie. Jakiś czas później usłyszałem dzwonek do drzwi i poszedłem otworzyć. Na progu stała Su. Uśmiechnęła się i weszła do środka.
- Cześć.
- Cześć. - zamknąłem drzwi i spojrzałem na nią. Jak zawsze wyglądała cholernie seksownie, dżinsowe szorty, czarna obcisła bluzka, długie czerwone paznokcie, idealnie ułożone blond włosy.
- Napijesz się czegoś? Śniadania nie proponuję, bo nie umiem nic robić i zresztą mam pustą lodówkę...
- Nie, dziękuję. Jadłam śniadanie, do wieczora mi pewnie wystarczy.
Spojrzałem jeszcze na jej wychudzone nogi i zaprosiłem ją do salonu. Usiadła i rozejrzała się.
- Pamiętasz coś z wczorajszej nocy?
- Tak. Wszystko idealnie.
Uśmiechnęła się lekko i przysunęła się do mnie.
- To było miłe. Podobało mi się.
Patrzyłem na nią uważnie, a ona kontynuowała.
- Od dawna nie czułam się tak dobrze...
Zbliżyłem się do niej i pocałowałem ją. Nie odepchnęła mnie ani nic w tym stylu, tylko wplotła palce w moje włosy i położyliśmy się, ciągle się całując. Po chwili nasze ubrania wylądowały na podłodze.
Nago prezentowała się jeszcze lepiej. Jej ciało było idealne. Blada i delikatna skóra, ładnie zarysowane kształty, szczupła talia... wystające żebra i kości biodrowe dodawały jej uroku. Wcale nie miałem wrażenia, że uprawiam seks z aktorką porno. Nie było tutaj tej dziewczyny, którą widziałem na filmach...
Po wszystkim leżeliśmy pod kocem na kanapie w salonie, przytuleni do siebie.
- Kocham cię, Su.
Nie odpowiedziała. Ale nie przeszkadzało mi to. Cieszyłem się z tego, co było teraz.

7 komentarzy:

  1. To jest zaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaajebiste!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oho. Zdradził Devona. Ciekawi mnie, czy teraz będzie z Jamesem... Mam cichą nadzieję, że tak.
    Ych, jakoś nie mam weny do komentarzy, wybacz...
    Podobało mi się i czekam na więcej.
    Pozdrawiam :)
    PS.: Zastanawiam się, czy w ogóle czytasz nasze komentarze. Wiem, głupie przemyślenia, ale jakoś rzadko widuję, abyś komuś odpowiadała, więc... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czytam wszystkie komentarze, zawsze :) ale po prostu nie dziękuję za każdy komentarz każdemu osobno, bo według mnie to nie ma sensu. każdy wie, że jestem wdzięczna za kilka słów, które ktoś mi napisze :)
      odpowiadam tylko, jak ktoś zada mi jakieś pytanie w komentarzu lub chce się czegoś dowiedzieć :3

      Usuń
  3. Nowy, alleluja!
    Nadszedł ten moment, w którym się zniechęciłam do Devona. Niby tak kocha Susan itd, ale jakoś się nie wysila, żeby skończyła z pornolami i całą resztą. Ale za to James (*____*) jak najbardziej. Na rzęsach by dla niej stanął. Susan nie ma fajnego życia, ale Jamesa jej zazdroszczę.
    Dobra, takie tam pierdu pierdu - super rozdział i jak zwykle mam apetyt na nowy.
    I czekam na list :*

    OdpowiedzUsuń
  4. HAHAHA "Nowy alleluja!"
    XD co?!
    No nie ładnie...
    Znaczy ładnie, ale nie! :c
    Nie wolno zdradzać ludzi!
    Czizas debilioza nieuleczalna. Mój przypadek jest beznadziejny!
    Chodzi o to, że Su powinna skończyć na dobre z Davonem, a potem się miziać z Jamesem.
    Kuźwa, jak ja nie lubię zdrad!
    :c
    Czekam, pa!
    PS: ;_; Ta wypowiedź o dzieciątku jest wzruszająca. Zwłaszcza, że mam teraz w domu szkraba takiego. :c Uczulenie jakieś ma i płacże bidulek :c
    ~Jagda <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale jest prawie 3 w nocy, a ja siedzę i nic nie robię - w dodatku mam komputer, a nie telefon, na którym nie da się komentować. Przeczytałam tylko twoje ostatnie opowiadanie. Jednym słowem - zajekurwabiste. A drugim trzecim i następnym... Kurwa, kocham Cię! Piszesz wspaniale, czasem jak widzę jakiś błąd to zazwyczaj nie razi w oczy, bo całość jest tak niesamowita, że no kurwa. Tyle przeklinania. Jedną z rzeczy, która mnie wciąga i wciąga coraz bardziej to wrażenie - że cały czas siedzę w prologu i wpadam w świat twojej wyobraźni. Masz talent, ewentualnie po prostu się wyćwiczyłaś w pisaniu. Ewentualnie jedno i drugie. Teraz gdy będę na bieżąco, to pod każdym przeczytanym przeze mnie rozdziałem pojawi się komentarz, może nie taki obszerny jak ten (jeśli w ogóle obszerny), ale będzie kilka zdań na temat rozdziału, ewentualnie, kolejne kilka moich fantazji na temat kolejnej części lub po prostu głupich wywodów. Całość oceniam 10/10, właśnie poleciłam ciebie i czekoladową xD
    Dobra, kończę to, bo pieprzę od rzeczy, mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybciej. Wybacz za błędy, nie chce mi się sprawdzać tego badziewia. Pozdrawiam, nieuprzejma Vi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże boże boże <3
    Jak miło wrócić na stare śmieci. Tęskniłam za Twoim opowiadaniem.
    U mnie kilka słów sprostowania: http://imagine-rock-n-roll.blogspot.com/2014/06/wszystko-w-jednym.html

    OdpowiedzUsuń