piątek, 7 czerwca 2013

Carpe Diem Baby - rozdział 31.

to jest jakiś cud, że nie zasnęłam na jakiejś lekcji w szkole. ledwo zwlekłam się dzisiaj o tej 7:00 z łóżka. ten tydzień był straszny... kolejny niestety też jeszcze taki będzie, bo ostatnie poprawianie ocen etc. a później będzie już spoko i w końcu zacznę sobie pisać spokojnie "Carpe Diem Baby 2" ;3

Dave zaczyna się zmieniać... w następnym już dowiecie się trochę o tym jego zakochaniu, kilku rzeczy o Dianie, pojawi się nawet epizodycznie na klatce schodowej ;dd

miłego weekendu! dzięki wszystkim za czytanie i proszę o komentarze!

- Który z nas się pierwszy ożeni? - zapytał James, patrząc uważnie na przyjaciela. Cliff oderwał wzrok  od przejeżdżających obok samochodów i spojrzał na niego.
- Chyba ja.
- Dlaczego ty?
- Nie wiem. Takie mam przeczucie.
- Poważnie traktujesz Shanell? - dopytywał Jam. Cliff głośno westchnął. Nie był aż tak bardzo zaangażowany w ten nowy związek. Nadal lubił oglądać się za innymi dziewczynami i flirtować z nimi, ale coraz częściej dochodził do wniosku, że to właśnie Shan jest tą jedyną.
- Ja... wiesz... Ona jest inna niż reszta dziewczyn, z którymi się wcześniej spotykałem. Uwielbiam spędzać z nią czas i naprawdę jest dla mnie bardzo ważna. - opowiedział, patrząc na swoje przybrudzone trampki. - A ty z Mel to też tak na poważnie?
James spojrzał na niego ze zdziwieniem, a po chwili głośno westchnął.
- Przecież my się nie spotykamy...
- Ale widzę, jak na nią patrzysz. - uśmiechnął się Cliff. - Nie potrafisz oderwać od niej oczu.
Blondyn spuścił wzrok. To była prawda. Na żadną dziewczynę nigdy nie reagował tak jak na Mel. Wystarczyło, że ktoś wypowiedział przy nim jej imię, a zaczynało robić mu się gorąco i serce waliło mu jak szalone.
- Pokaż jej w końcu, że ci na niej zależy albo ktoś ci ją podpierdoli sprzed nosa. - powiedział całkiem poważnie Cliff. James kiwnął głową i ze smutną miną rozejrzał się wokół siebie.


***

2 tygodnie minęły bardzo szybko. Mel była zajęta ostatnimi przymiarkami sukni ślubnej, próbnymi makijażami i fryzurami oraz załatwianiem ostatnich spraw związanych ze ślubem.
Jam pracował, starał się nie kłócić z Janet i bez przerwy krzyczał na Dave'a i Larsa, żeby się tylko odstresować.
Ostatni dzień przed ślubem Melanie spędziła na przeróżnych zabiegach kosmetycznych i masażach.
James starał się myśleć o samych przyjemnych rzeczach, czyli o swojej pięknej narzeczonej i nocy poślubnej. Grał również na gitarze i w ciągu kilku godzin udało mu się napisać balladę dla swojej przyszłej żony.
Wieczorem obydwoje spakowali kilka swoich najpotrzebniejszych rzeczy, pożegnali się z dzieciakami i pojechali do hotelu, żeby spędzić miłą i spokojną noc. Wzięli wspólną gorącą kąpiel przy świecach, a później położyli się do łóżka i w pełni się sobie oddali...
- Mel...? - spytał cicho James, gładząc ją po jeszcze mokrych włosach.
- Tak?
- Kochasz mnie?
- Nie, nie kocham cię. - rzuciła ironicznie.
- Po prostu chcę mieć pewność, że żenię się z kobietą, która jest ze mną z miłości, a nie ze względu na...
- Na co? - Melanie oparła się dłońmi o jego nagą klatkę piersiową i spojrzała mu prosto w oczy. - Wygląd i pieniądze? No chyba nie.
- Ze względu na dzieci...
- Jam, gdybym cię nie kochała, to na pewno nie wybaczyłabym ci tych wszystkich rzeczy, które zrobiłeś przez te 7 lat... Nie patrzyłabym na to, że jest Sophia i Nathan. Już dawno bym się z tobą rozstała...
- Przepraszam cię...
- Daj już spokój. Nie chcę do tego wracać.
- Ja też. Wybacz, że poruszyłem ten temat... - powiedział, patrząc na nią nieśmiało. Dziewczyna przejechała palcem po jego dolnej wardze, a następnie zbliżyła się do niego i pocałowała go.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. Pani Hetfield. - uśmiechnął się i przytulił kobietę, która za kilkanaście godzin miała zostać jego żoną.

***

- Nie wytrzymam... nie mogę... - panikował James przed kościołem. - Co będzie, jak zwymiotuję na księdza albo potknę się przed ołtarzem?
- Ty się martwisz, że się przewrócisz albo porzygasz. A co ja mam powiedzieć? Jestem jedynym gościem, który przyszedł bez osoby towarzyszącej! - powiedział Dave. - Co za kurwa wstyd!
- No a ja i Marty? - spytał Kirk, patrząc na przyjaciela. Rudy chłopak zlustrował ich z góry na dół spojrzeniem.
- A to wy nie przyszliście razem?
- Co?! - oburzył się Martin, momentalnie odsuwając się od Kirka. - Nigdy kurwa w życiu! Nie jestem pedałem!
- Jak ty się odzywasz? - obok chłopaków pojawiła się Janet, mama Mel. Marty spuścił wzrok.
- Przepraszam. Poniosło mnie. - mruknął zdenerwowany i spojrzał na Dave'a, który patrzył na niego z ironicznym uśmiechem.
- Nie szkodzi. James, masz obrączki?
- Obrączki! - krzyknął i nerwowo rozglądał się wokół siebie. - Nie mam!
- Ja mam. Ja wziąłem. - odezwał się Nick i zaczął przeszukiwać kieszenie. Po chwili spoważniał. - O ja pierdolę... nie mam...
James zrobił się blady. Wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć. Zanim wybuchnął, Shan uśmiechnęła się i wyciągnęła ze swojej torebki małe pudełeczko, które wręczyła przyjacielowi.
- Proszę. Nicky wrzucił mi to do torebki, bo bał się, że zgubi. - oznajmiła spokojnie. Jam wziął kilka głębokich oddechów. Janet pokręciła głową i wzięła obrączki, po czym oddaliła się.
- A gdzie jest Mel?
- Nie wiem. Jej ojczym ma ją poprowadzić do ołtarza. - powiedziała Judy. Oparła głowę na ramieniu Davida, a Mason domagał się wzięcia na ręce.
- Tato, podnieś mnie!
- Ty chyba żartujesz. Masz 6 lat i myślisz, że będę cię nosił.
- Ale nogi mnie bolą!
- Mnie też!
- No tato, no! - Mase tupnął nogą. - Mamo, powiedz mu coś!
- David... - zaczęła Judith.
- Kochanie...
- Dav, proszę...
Chłopak spojrzał na swoją dziewczynę, która miała wyprostowane i luźno rozpuszczone jasne blond włosy oraz prostą czerwoną sukienkę na szerokich ramiączkach, która podkreślała jej delikatnie zaokrąglony brzuszek. Wyglądała ślicznie. Uśmiechnął się do niej delikatnie i pocałował ją, a po chwili wziął Masona na ręce.
Spojrzał też na Roxxi, która bez przerwy poprawiała swoje długie brązowe loki. Miała na sobie obcisłą sukienkę w czarno-białe wzory z rękawami do łokci i wysokie czarne szpilki. Wyglądała niesamowicie. Chłopcy mieli się z czego śmiać, ponieważ Lars sięgał jej do ramion.
Shanell jak zawsze wszystkich zachwyciła. Czarna obcisła sukienka poszerzana od pasa w dół, na szerokich ramiączkach i z głębokim dekoltem idealnie pokreśliła jej biust i szczupłą talię. Miała również beżowe szpilki na wysokiej platformie i wyprostowane włosy. Wyglądała jak zawsze nieziemsko, a Nick nie odstępował jej na krok.
Jednak absolutną gwiazdą tego dnia była Melanie. Gdy ceremonia ślubna się zaczynała James nie miał pojęcia jak wszystko się potoczy. Ale jego narzeczona zjawiła się na czas. Jej ojczym prowadził ją do ołtarza. Mel wyglądała absolutnie zjawiskowo. James nigdy nie widział jej tak pięknej. Byli ze sobą już od siedmiu lat, widział ją ubraną, widział ją nagą, ale nigdy takiej jak wtedy. Wyglądała jak anioł.
Przez chwilę chłopak miał moment zawahania. Ale gdy wzięła go za rękę i spojrzała mu głęboko w oczy, wszystkie obawy zniknęły. Usłyszał głos, jakby swój: "To ten moment. To najlepsza kobieta na świecie dla kogoś takiego jak ty".
Po ceremonii, gdy w końcu wyszli z kościoła i zostali obrzuceni ryżem, a każdy podchodził do nich i składał im życzenia, Nick zauważył, że Dave stoi ze smutną miną gdzieś z boku. Podszedł do niego.
- Ej, co jest? - poklepał go po ramieniu. - Jakiś smutny jesteś...
- Wydaje ci się.
- Nie wydaje mi się. Znam cię od lat. Dave, co się dzieje?
- Ja... po prostu... brakuje mi...
- Czego...?
- Porządnej kobiety. Bliskości. Miłości... Odrobiny czułości... - wyliczał. - Bez przerwy śni mi się, że nikogo nie mam, żadnej żony, rodziny i dzieci. Że sam spędzam wszystkie święta i nie mam nawet kogo odwiedzić... - Dave spojrzał na Nicka ze łzami w oczach. Chłopak przez chwilę miał ochotę wybuchnąć śmiechem. Nigdy nie słyszał takich słów z ust Dave'a. Ale widząc jego minę i spojrzenie, od razu spoważniał.
- Tak... nagle?
- Wszyscy macie już dzieci, stałych partnerów, tylko nie ja. Myślisz, że przyjemnie patrzy mi się na to wszystko? Jak wszyscy moi bliscy biorą śluby, dziewczyny moich kumpli zachodzą w ciąże, a ja...? A ja wracam z pracy do pustego mieszkania i gadam ze ścianami, a później kładę się sam spać do zimnego łóżka.
- Davie... Jeszcze 2 tygodnie temu na wieczorze kawalerskim rżnąłeś się w kiblu z dwiema blondynkami i waliłeś konia na Alei Sław, a teraz... brakuje ci miłości? Chcesz mieć dzieci? Chcesz być w stałym związku? - Nick uniósł brwi. - Coś się stało przez te 2 tygodnie? Zakochałeś się?
Dave zadrżał. Mrugał szybko oczami, ale to nic nie dało. Po jego policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy. Żeby nikt przypadkiem tego nie zauważył, ukrył twarz w dłoniach i oddalił się w mało widoczne miejsce. Nick nie mógł uwierzyć w to co zobaczył. Myślał, że Dave za chwilę przyjdzie i ze śmiechem zacznie krzyczeć: "żartowałem", jednak tak się nie stało. Chłopak nadal stał w ustronnym miejscu i płakał. Po chwili Nicky poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwrócił się i zobaczył swoją dziewczynę.
- Co się stało? Co z Dave'em?
- On... płacze...
- Co? Co ty mu zrobiłeś?
- Nic mu nie zrobiłem! Zaczął opowiadać, że ma dosyć samotności, chciałby mieć kobietę i dziecko, a kiedy spytałem, czy się zakochał, zaczął się dziwnie zachowywać i rozpłakał się.
- Idę do niego. - oznajmiła i już ruszyła w stronę przyjaciela, jednak jej chłopak pociągnął ją za rękę. - Zostaw go. Niech się wypłacze. Na weselu spróbujemy z nim porozmawiać, ok?
- Dobrze. - powiedziała cicho, po czym złapała swojego chłopaka za rękę i jeszcze raz spojrzała na Dave'a, który wracał już do towarzystwa.
Kilkanaście minut później wszyscy byli już na przyjęciu weselnym w restauracji. James i Mel nie potrafili się od siebie oderwać. Siedzieli przytuleni przy stole, rozmawiali cicho i co chwilę uśmiechali się do siebie. Dzieciaki biegały po całej sali, Kirk i Lars podbijali parkiet (http://www.youtube.com/watch?v=TgI63OopwIw), Roxxi rozmawiała z Martym i Davidem na wszystkie możliwe tematy, Judy spełniała swoje ciążowe zachcianki, a Nick pomagał jej w opróżnianiu wszystkich półmisków z jedzeniem, Shan śmiała się i rozmawiała z kuzynką Jamesa. Jedynie Dave siedział i obserwował wszystkich ze smutną miną. Po chwili wstał ze swojego miejsca i podszedł do Melanie i Jamesa. Dotknął ramienia chłopaka, a ten odwrócił się do niego.
- Nie obrazisz się, jeśli już pójdę do pokoju?
- Dlaczego? - zdziwiła się Mel. - Stało się coś?
- Źle się czuję.
- Może chcesz jakieś tabletki? Moja mama zawsze nosi w torebce kilka opa...
- Nie, dzięki. - przerwał jej słabym głosem. - Chcę się tylko położyć i odpocząć.
- Dobra, nie ma sprawy. - powiedział James. - Ale wrócisz jak będzie już lepiej?
- Taa... wrócę. - mruknął ledwo słyszalnie i poszedł do hotelu, który był połączony z restauracją. Recepcjonistka podała mu numer pokoju oraz klucze. Dave otworzył drzwi i rozejrzał się po pomieszczeniu. Podszedł do okna i zasłonił żaluzje, a następnie rozebrał się i położył do zimnego pustego łóżka. Leżał tak skulony przez kilkanaście minut i powoli przysypiał, aż w końcu usłyszał, że ktoś wchodzi do środka. Stukot obcasów. Kobieta.
- Dave... - szepnęła cicho. Chłopak głośno westchnął.
- Wiedziałem, że to ty.
- Skąd?
- Nikt inny by nie przyszedł. Tylko ty musisz wszystkim pomagać.
- Taka już jestem. - powiedziała cicho i usiadła na łóżku obok niego. Pogłaskała go po jego nagim ramieniu. - Powiedz mi co się dzieje. Martwię się.
- Nic się nie dzieje.
- Davie, widzę przecież... Nick powiedział mi też o waszej rozmowie...
- Shanell... Nie chcę o tym rozmawiać...
- Przecież cię wysłucham. Jestem twoją przyjaciółką...
- Ale ja nie chcę o tym mówić. Uszanuj to...
Dziewczyna głośno westchnęła i odgarnęła mu włosy z twarzy.
- Dobrze, jak chcesz... A mogę chociaż położyć się obok ciebie? Nie chcę zostawiać cię samego.
- A mogłabyś...?
- Jasne. - uśmiechnęła się i ściągnęła swoje wysokie szpilki, a zaraz po tym położyła się obok swojego przyjaciela i przykryła się po szyję kołdrą. - Ułożysz sobie życie... Dla ciebie też niedługo znajdzie się odpowiednia kobieta...
Odpowiednia kobieta się już znalazła. Tylko bał się, że on nie był odpowiednim mężczyzną dla niej.

10 komentarzy:

  1. Super rozdział..
    Wzruszyłam się, popłakałam... Mel i James biorą ślub. To takie piękne! A Dave mi jest szkoda, biedny Dave. Ta dziewczyna to Diana?

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj...biedny Dejf. Niech mnie weźmie ;) Jestę Wolna.
    Ślub i Kirk and Lars miszcze parkieta..hyahya.
    Jak kiedyś z przyjaciółką znalazłysmy to video to przez 2 dni się z tego śmiałyśmy xD
    Dobry rozdział. Bardzo dobry....ale oczekuje w następnym więcej opisu ślubu, mimo, że sama nic opisać nie umiem haha.
    Nodz boźlubna...boję się.
    Aaaa! Ok, a teraz życzenia: Życzę Mel i Jamesowi żeby maluchy były grzeczne, żeby Dejf wrócił na imprezę xD, dużo miłości, a zero kłótni, szczęścia wraz z kasą, udanej nocy poślubnej...jana i wszystkiego naj, naj! Ach chyba jeszcze nie płaczę... I strasznie szkoda mi Dejwa. No...sirjes.
    Jesteś geniuszem <3<3<3
    Czekam ja na nocem poslubnom i na miesionc miodowy :P

    OdpowiedzUsuń
  3. No! Nareszcie!
    Rozdział jest super :) Kurde, rudy chyba myślał, że Kirk i Marty są parą xD Lars kurdupel :D
    W życiu bym nie pomyślała, że nadejdzie taka chwila, że Dave będzie chodził smutny i będzie chciał mieć kobietę na poważnie, a po wszystkim się rozpłacze. W życiu. Przecież ten koleś się masturbował na Alei Sław! Ale jakby co - ja jestem chętna :D
    Kirk i Lars rzecz jasna rozjebali system. Zamówię ich sobie na swoje wesele :D Co do młodej pary - strasznie się cieszę, że wzięli ślub i jest wszystko ok. Mam nadzieję, że żadne z nich tego nie spapra.
    Shan jest strasznie kochana. Myślę, że każdy chciałby mieć taką przyjaciółkę.

    Jeśli chodzi o moje opowiadanie - James związał sobie włosy, założył rurki, jakąś koszulę i krawat. Będą spali razem, trzeba się poświęcić ;)
    Co do felietonu - był o dzisiejszych gimnazjalistach. O ich paleniu papierosów i piciu, dla szpanu między innymi, o ściąganiu, o ocenianiu innych po wyglądzie, o tym że słuchają mało ambitnej muzyki. Wyszedł naprawdę nieźle, dostałam 4+, a nasza polonistka jest wymagająca. Gdyby nie Ty, nigdy nie wpadłabym na ten temat :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na 34 rozdział :) O tym, jak to Lily szczerze pogadała sobie ze Slashem :) W końcu! http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten, ten, ten filmik to ja przynajmniej 3 razy w tygodniu oglądam <3
    Dave, biedny Dave. Mój braciszek... Aż chcę mi się go przytulić. Ciekawe kim jest ta kobieta. Wymagania Dave'a (które znam bom jego siostra bliźniaczka):
    -karmi
    -całuje
    -tuli
    -sprząta
    -pierze
    -codzienny seks
    -pozwala się lenić
    -nie pyskuje.
    No, no braciszku :3
    Wiesz, cieszę się, że Jam wziął ślub. A on w końcu był na tym odwyku?
    Trochę brakuje mi tu akcji Marty - Kirk. (Tak nacisk na loczki.xd)
    Kiedy kończysz część 1?
    Emm.. ten no... Rozdział 16 u mnie. (w końcu :E)

    OdpowiedzUsuń
  6. To było zajebiste. Najbardziej wzruszający rozdział w historii Twojego opowiadania. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ Sama w to nie wierzę, ale można przeczytać nowy rozdział Niebo jest Wszędzie. Coś o tym, jak to było z Axlem zaraz po śmierci Annie...

    OdpowiedzUsuń
  8. BOZIULKUU *______________*
    PRZEPRASZAM ŻE TAK DŁUGO. ROZDZIAŁ PRZECZYTAŁAM OD RAZU JAK WSTAWIŁAŚ, ALE NIE MIAŁAM KOMPA BY SKOMENTOWAC A TELEFON MI SIĘ ZJEBAŁ..Z RESZTA TO NIE WAZNE JEZUJEZUJSDHGFGDFJDGHJsfBsdijVBsVKbsvKxcvxcjVxbm *__________*

    Przedewszytkim NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE JEBŁAM NA FILMIKU Z YOUTUBA HAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHA <33
    Kiedyś już to oglądałam, ale jakoś wypadło mi to z głowy JEZU PRAWIE SPADŁAM Z KRZESŁA JAK ZOBACZYŁAM PLĄSAJĄCYCH LARA I KIRKA *____*
    No i potem wyobraziłam sobie to na weselu i już w ogóle padłam :D
    Nareszcie ślub i moja ukochana para Mel I James są już razem 4ewa2geda <3
    Jej...biedny Dave...tak mi się go żal zrobiło :c

    Kurwa...więcej ci tu nie napiszę, bo nie wiem co. Ten rozdział rozjebał system i tyle.
    Najlepszy ever ! <3

    Kocham cię i pisz nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaaaaaaaaaaaaaaaa! Jest ślub, jest małżeństwo! Ależ ja uwielbiam takie rozdziały, które decydują o dalszych losach bohaterów lub opowiadania w jakimś stopniu, naprawdę! - JEJ!
    Ale po kolei...
    Ballada dla żony, ja pierdzielę. Nie wiesz jak mnie to rozczuliło, aż miałam wizję jak w przyszłości mój piękny i długowłosy mąż gra czy śpiewa coś, co powstało dla mnie, z myślą o mnie...mhm.
    ,,- Nie wytrzymam... nie mogę... - panikował James przed kościołem. - Co będzie, jak zwymiotuję na księdza albo potknę się przed ołtarzem?''
    Nie wiem jak ty wymyślasz te wszystkie teksty, ale za każdym razem jak się na taki napotkam, to automatycznie poprawia mi się humor. I to jest cudowne, zawsze Ci poza tym cytuję takie fragmenciki :D
    A to nagranie z tańczącym Kirkiem i Larsem to już w ogóle mnie rozłożyło, nie wiem jak to wyszukałaś, ale jest epickie, nie mogłam przestać oglądać. Takie strasznie naturalne.
    Ale byłoby za wesoło gdybym na tym przystanęła, więc wspomnę jeszcze o Dave'ie. Szkoda mi go. Jak tak się zaczęłam zastanawiać, to on rzeczywiście ma prawo czuć się samotny i inny. Wszyscy przyjaciele dookoła kogoś mają, a on? On jest sam i to jest przykre. Chociaż po przeczytaniu końcówki zadzwonił mi w głowie dzwonek i zapaliło się czerwone światełko. Shanell...Nick...Dave? Czy ja dobrze zrozumiałam? Dave stwierdził, że Shan jest odpowiednią kobietą dla niego?
    Wyczuwam kolejny intrygujący wątek :D!
    W ogóle to przepraszam, że tak długo nie komentowałam, ale nie miałam najzwyczajniej jak tego zrobić...co nie zmienia faktu, że czuję się trochę winna. No, ale co zrobić.
    Okej, zatem ja czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na kolejny rozdział - http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń