piątek, 28 czerwca 2013

Carpe Diem Baby - rozdział 34.

nie wierzę, to już dzisiaj! skończyłam gimnazjum! mam wakacje!
ten tydzień był bardzo... ekscytujący. w szczególności ten dzień. rozdanie świadectw, pożegnanie, wspominanie 3 ostatnich lat spędzonych w tej szkole...

przedostatni rozdział. sprawa z Dianą, Shan i Nickiem wyjaśniona. w sumie to wszystko wróciło do normy.

miłych wakacji wszystkim życzę!

- Nick, proszę. Wróć do domu. - Shan od prawie godziny próbowała namówić go na powrót. Chłopak był jednak nieugięty. - Dalej jesteś zły na te zdjęcia?
- Tak.
- Nicky... ile razy mam cię jeszcze przepraszać? Przecież to kilka zdjęć z tysięcy innych, które miałam zrobione.
- Shan, tutaj już nie chodzi o te zdjęcia. Chodzi o to, że kompletnie nie liczysz się z moim zdaniem.
- Nick...
- Od początku nie podobała mi się twoja praca, ale jakoś to znosiłem, bo pytałaś mnie czy możesz wziąć udział w którejś kampanii reklamowej, czy zgadzam się na jakąś sesję, czy możesz pozować w bieliźnie. Najczęściej się godziłem, bo byłaś ze mną szczera i wiem, że twoja praca polega zarabianiu pieniędzy swoim ciałem. - opowiedział, nawet na nią nie patrząc. Zrobił krótką przerwę, a po chwili spojrzał jej w oczy. - Ale teraz w ogóle o nic mnie nie pytasz. Lecisz sobie ze swoim menadżerem na jakiś pokaz mody do Nowego Jorku czy Londynu na kilka dni, a ja nawet nie mam o tym pojęcia. Masz nagie sesje zdjęciowe, o których też nic nie wiem. Nie pytasz mnie o to, czy zgadzam się na coś takiego. Jak ja według ciebie mogę się czuć kiedy wiem, że obcy faceci na całym świecie mogą oglądać cię nagą?
- Kochanie, ja po prostu nie zawsze chcę cię denerwować, dlatego nie mówię ci o wielu rzeczach... Wiem, że ty masz też swoje sprawy i problemy związane z pracą i zespołem.
- Przecież zawsze znajdę czas na rozmowę o twojej pracy. I nie mów, że nie chcesz mnie denerwować, bo wiesz doskonale, że od samego początku irytuje mnie twoja praca modelki. Twój menadżer, projektanci, fotografowie, pełno zdjęć, ubrań i kosmetyków w domu...
- Też mam czasami tego dosyć... - powiedziała cicho, wlepiając wzrok w podłogę.
Nick bez słowa przytulił swoją dziewczynę. Shanell pociągnęła nosem i wtuliła się w jego koszulkę. Odsunął ją od siebie i spojrzał jej w twarz. Otarł jej łzy i pocałował ją delikatnie.
- Daj mi jeszcze kilka miesięcy... - szepnęła Shan, a po jej policzku spłynęła kolejna łza. - Jeżeli przez ten czas nic się nie zmieni... Jeżeli nie będę więcej zarabiać, jeśli lepsza agencja nie będzie chciała podpisać ze mną kontraktu... Jeśli nie będę dostawać lepszych propozycji... To rzucę to. Znajdę sobie inną pracę, pójdę na studia, cokolwiek...
Chłopak głośno westchnął. Praca modelki od zawsze była jej marzeniem. Zrezygnowała z tylu rzeczy, poświęciła tyle czasu i wylała morze łez aby stać się tym, kim jest dzisiaj, a teraz chciała to wszystko rzucić. Dla niego.
- Shanell... Nie musisz rezygnować ze swoich marzeń ze względu na mnie...
- Ale ja chcę. Posłuchaj, ja już nie jestem małym dzieckiem. Jestem dorosła. Powinnam zacząć myśleć o życiu, o założeniu rodziny, zarabiać... A ja nadal wierzę w to, że będę jedną z najlepszych supermodelek na świecie.
- Bo będziesz. Shan, zobacz ilu ludzi chce z tobą pracować. Ile gazet chce cię na okładce. Ludzie zaczepiają cię na ulicach. Masz fanów. Masz przepiękną twarz, idealne ciało... Może chociaż tobie uda się spełnić marzenia... - oznajmił Nick, patrząc na nią uważnie. - Masz jeszcze kilka miesięcy. Wierzę w ciebie.
Dziewczyna kiwnęła niepewnie głową. Zamknęła oczy, a po chwili syknęła z bólu i złapała się za brzuch. Nick spojrzał na nią przestraszony.
- Co się dzieje?
- Nic, źle się czuję od jakiegoś czasu... To pewnie od stresu...
- Taa. Możliwe.
- Wrócisz ze mną do domu? - spytała z nadzieją w oczach.
- Jasne. - Nick uśmiechnął się do niej i przytulił swoją dziewczynę.

***

- Umieram... - szepnęła rozpaczliwym tonem młoda dziewczyna, związując włosy w kok. Usiadła na parapecie i oparła czoło o zimną szybę, głośno wzdychając. Zaczęła masować swoje bose stopy. Spędziła kilkanaście godzin w szpilkach i dopiero teraz mogła je zdjąć.
- Mam coś dla ciebie. - usłyszała głos swojego menadżera. Wysoki brunet podszedł do niej i położył obok kilka fiolek z tabletkami.
- Nie biorę prochów. - powiedziała poważnie. Ryan zaśmiał się i odgarnął swoje czarne dłuższe włosy za ucho.
- To nie są narkotyki. - oznajmił spokojnie i zaczął wrzucać tabletki do małego pudełeczka. - Te na odchudzanie, te na uspokojenie, a te na sen.
Shan popatrzyła na niego niepewnie. Ryan uśmiechnął się i dotknął jej policzka. Dziewczyna wzięła do ręki pudełeczko i zeskoczyła z parapetu.
- Dzięki. - rzuciła, po czym ruszyła w stronę toalety. Chłopak głośno westchnął i patrzył na jej szczupłą sylwetkę znikającą za drzwiami łazienki.

***

Minęło kilka dni od incydentu z Kelly. Diana w ogóle nie wychodziła ze swojego mieszkania. Robieniem zakupów i załatwianiem jej spraw zajmowali się jej znajomi. Kiedy Dave był w pracy i nie miała możliwości żeby spotkać go na dworze lub klatce schodowej, sama się tym zajmowała.
Którejś soboty, kiedy Dave nie miał żadnych prób i nie musiał iść do pracy, postanowił spędzić cały dzień pod drzwiami Diany. Był pewny, że dziewczyna wyjdzie z domu i w końcu będzie mógł z nią spokojnie porozmawiać. Z samego rana wziął szybki prysznic, ubrał się i wypił mocną kawę, po czym wyszedł z mieszkania i zamknął je na klucz. Pobiegł na 4. piętro i kiedy stanął pod właściwymi drzwiami, zapukał. Nikt mu nie otworzył, ale usłyszał cichy płacz dziecka, który powoli zaczął się uspokajać. Zaraz po tym dobiegł go dźwięk zabawek i damski śmiech, w którym kilka dni temu się zakochał...
Dave oparł się o ścianę i osunął się na podłogę. Siedział tak przez kilka godzin. Przez ten czas mijali go sąsiedzi, którzy tylko uśmiechali się do niego ze współczuciem. Niektórym z nich zrobiło się go autentycznie żal.
Po jakimś czasie Dave usłyszał w końcu dźwięk klucza wkładanego do zamka i otwieranych drzwi. Od razu wstał z ziemi. Z mieszkania wyszła Di. Bez makijażu, w czarnych legginsach, szarej szerokiej bluzie i trampkach. Swoje długie blond loki związała w kok. Nadal wyglądała pięknie.
- Diana, nareszcie...
- Nie wyszłam do ciebie. - przerwała mu chłodno. - Muszę iść do sklepu, nie mam soczków dla dziecka.
- Proszę, porozmawiaj ze mną. Błagam...
- Nie mam z tobą o czym rozmawiać. Zostaw mnie.
- Diana, proszę... Pozwól mi to wyjaśnić. - powiedział, łapiąc ją za rękę.
- Zaraz zacznę krzyczeć...
- Słucham?
- To już jest nękanie. Mam zgłosić to na policję?
- Di... błagam cię... Chcę tylko porozmawiać... - rudy chłopak ścisnął mocniej jej drobną dłoń.
- Nie chcę z tobą rozmawiać, rozumiesz to?! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! Jesteś zwykłym skurwielem! - krzyknęła ze łzami w oczach. Sprawiła tym ból nie tylko jemu, ale również sobie.
- Ok, masz rację... Jestem nikim, jestem zwykłym śmieciem... Wszyscy mi to mówią. Ale chcę tylko z tobą szczerze porozmawiać, wszystko ci wyjaśnić. Jeśli po tej rozmowie nie będziesz chciała mieć ze mną nic wspólnego, to dam ci spokój... - powiedział łamiącym się głosem. Diana spojrzała w jego zaszklone oczy. Po chwili spuściła wzrok i utkwiła go w podłodze.
- Dobrze. Porozmawiamy. Ale muszę iść najpierw do sklepu.
- Jasne. Poczekam na ciebie.
Dziewczyna kiwnęła głową i zbiegła po schodach. Wróciła po kilku minutach. Otworzyła drzwi do mieszkania i powoli weszła do środka. Dave wszedł za nią i od razu skierował się do salonu. Di poszła do kuchni położyć butelki z soczkami na stole, a po chwili poszła do pokoju. Rudy chłopak siedział na sofie i patrzył tępo przed siebie. Diana usiadła obok niego.
- Więc...?
- Diana... Mnie nic nie łączy z tą dziewczyną...
Pokręciła głową i uśmiechnęła się ironicznie.
- Więc dlaczego do ciebie przyszła? Dlaczego zdenerwowała się na mój widok? Dlaczego za nią pobiegłeś? - zasypała go pytaniami.
- Poznałem ją na wieczorze kawalerskim mojego przyjaciela... Spędziłem z nią kilka nocy, ale nic poza tym... Poza sypialnią nie mieliśmy o czym rozmawiać. Kiedy zacząłem się z tobą spotykać nie spałem się ani z nią ani z żadną inną kobietą, przysięgam. - zapewnił ją.
- Dave, ja nie jestem taka jak ona... Nie jestem dziewczyną do przelecenia...
- Gdybym chciał się z tobą tylko przespać, już dawno bym sobie odpuścił i wziął się za inną. Nie wiem co ty w sobie masz, ale odkąd cię poznałem dla mnie przestały liczyć się inne kobiety. Liczysz się tylko ty.
- Dave, ja... - zaczęła cicho, nie patrząc na niego. - Boję się związku z kimś takim jak ty... Znam twoją przeszłość, wiem jaki byłeś... Boję się, że mnie zranisz, zostawisz... Tak jak ojciec mojego dziecka. Nie chcę być znowu tak potraktowana przez faceta, wiesz?
- Rozumiem cię... Ale uwierz mi, chcę się zmienić. Nie biorę już narkotyków, nie imprezuję dużo... Nie interesują mnie inne dziewczyny. Wiesz, nie mam już 18 lat... Czas najwyższy osiągnąć w końcu jakąś równowagę w życiu.
- A co z moim synem...? Chciałbyś wychowywać czyjeś dziecko?
- Diana... przecież ten czas który razem spędziliśmy zdążyłem go pokochać jak moje własne dziecko. Byłbym gotowy wychować go razem z tobą. Jak  mojego własnego syna, wiesz...?
Dziewczyna popatrzyła mu głęboko w oczy. Dave przysunął się do niej i dotknął delikatnie jej dłoni.
- Spróbujmy jeszcze raz... Pomału...
Di wzięła głęboki oddech. Chciała już odpowiedzieć, ale w tym samym momencie zaczął płakać jej synek.
- Wybacz, muszę iść do Travisa.
Chłopak westchnął i kiwnął głową, a Diana wstała ze swojego miejsca i pobiegła do pokoju małego. Zobaczyła, że Travis siedzi i trzyma się szczebelek swojego łóżeczka. Wzięła go na ręce i pocałowała w czoło.
- Nie płacz kochanie. Jestem tutaj. - szepnęła, całując delikatnie jego policzek. Chodziła z nim przez kilka minut po pokoju, jednak mały w ogóle nie chciał się uspokoić. - Może chcesz się napić? Zaraz ci przyniosę.
Dziewczyna położyła go do łóżeczka, a następnie pobiegła do kuchni po jego sok. Po chwili była z powrotem. Uklękła obok swojego synka i podała mu butelkę, jednak on zrzucił ją na podłogę. Diana podniosła ją i głośno westchnęła. Popatrzyła na zapłakanego Travisa, a po jej policzku spłynęła łza. Momentami miała wszystkiego dosyć. Była sama z małym dzieckiem. Nikt jej w niczym nie pomagał. Nie mogła pracować, ponieważ nie miałby kto zająć się małym. Nie mogła wychodzić wieczorem ze znajomymi, bo nie miała nikogo, kto mógłby przypilnować jej synka.
Diana ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać jak mała dziewczynka. Po jakimś czasie poczuła jak ktoś dotyka jej ramię. Odwróciła się przestraszona i zobaczyła obok siebie Dave'a.
- Co się dzieje?
- Ja... nic. - mruknęła i pociągnęła nosem. - Mały nie chce przestać płakać.
- Mogę spróbować? - spytał, wskazując na niego wzrokiem. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Wątpię, że ci się uda. Ale spróbuj. - powiedziała słabym głosem i poszła do toalety. Przemyła twarz zimną wodą i wytarła ją ręcznikiem. Wyszła z łazienki i ruszyła z powrotem do pokoju Travisa. Kiedy weszła do pomieszczenia, stanęła jak wryta. Nie mogła się ruszyć, a jej serce zaczęło szybciej bić. Mały przestał płakać, a Dave trzymał go na rękach i śpiewał mu "All My Love" Led Zeppelin.
- For many hours and days that pass ever soon, the tides have caused the flame to dim. - zanucił i uśmiechnął się, kiedy Travis dotknął jego włosów. - At last the arm is straight the hand to the loom, is this to end or just begin?
Odłożył go z powrotem do łóżeczka i pogłaskał po policzku. Di nie potrafiła być już obojętna. Podeszła do Dave'a i wtuliła się w jego plecy. Chłopak wstrzymał oddech i powoli odwrócił się do niej. Dotknął delikatnie jej twarzy i musnął jej wargi. Diana zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu, a Dave zaczął całować jej szyję.
- Chodź do drugiego pokoju. - szepnęła. Zaraz po tym pociągnęła go za rękę i ruszyli w stronę jej sypialni. Kiedy weszli do środka, chłopak zamknął za nimi drzwi. Podszedł do stojącej tyłem do niego Diany i zaczął całować ją po karku. Po jej plecach przeszedł dreszcz. Odwróciła się do niego i popatrzyła mu głęboko w oczy. Wplotła palce w jego rude włosy i zaczęła go namiętnie całować. Dave położył ją na łóżku, a po chwili zaczęli się rozbierać. Kiedy zostali już w samej bieliźnie, chłopak mocno ją objął, czując każdy kawałek jej ciała. Zaczął pieścić jej ciało, całował każdy centymetr jej delikatnej skóry, sprawiając jej tym niesamowitą przyjemność. Czuła się przy nim tak bezpiecznie, mając go tak blisko siebie, czując jego zapach i ciepłe ciało. 
Dave zsunął swoje bokserki, a następnie ściągnął jej majtki i wszedł w nią delikatnym ruchem. Diana wygięła się w łuk i głośno jęknęła. Owinęła nogi wokół jego bioder i ciężko oddychała.
Kiedy zalała ją fala rozkoszy, krzyknęła i wbiła mu paznokcie w plecy. Dave wtulił się w nią, wsłuchując się w przyśpieszony rytm jej serca. Di głaskała go po włosach, próbując uspokoić oddech.
- Kocham cię. - szepnął, głaskając ją po nagim brzuchu.
- Ja... ja ciebie też... - powiedziała i mocniej się do niego przytuliła.

11 komentarzy:

  1. Aaa! Jezu nie uspokoję się teraz! No. Jej.
    Nick i Shan się dogadali i super. Ja bym chciała, żeby Shan została przy modelingu, bo nadaje się do tego. Tyle cierpiała, że należy jej się to. Zwłaszcza, ze to jej marzenie.

    Dave to mnie TOTAL rozczulił trzymając maluszka na rękach i jak mu do tego śpiewał!! Awww..
    No i mam nadzieję, że będzie dobrym tatusiem.
    A ta scenka miłosna...piękne! A poza tym to ona bardzo przypominała mi tę scenke z Shan i Cluffem w drugim rozdziale...ach.
    Skoda że to koniec...będę płakać. No to ja czekam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, wiem. Ty również powinnaś mnie porządnie trzasnąć, za ten ostatni brak aktywności. Ale...ale już koniec roku, więc się poprawię.
    W ogóle, to chciałabym Cię z góry przeprosić za krótkość komentarza, ale muszę ponadrabiać wszystko, dosłownie - WSZYSTKO.
    No to po kolei. Nick i Shanell, hm, no co ja tu mogę myśleć. Z jednej strony, to ja jak najbardziej rozumiem Nica, bo chyba rzeczą normalną jest to, że denerwuje go fakt, iż cały świat może sobie zobaczyć JEGO dziewczyną nago, prawda? No tak. Ale z drugiej strony, to wie o marzeniach swojej dziewczyny. A te marzenia wiążą się z pewnymi wyzwaniami i dla niej i dla niego. Ale na szczęście jest już okej. I dobrze, bo lubię tą parkę <3
    ,,Di zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu, a Dave zaczął całować jej szyję.''
    Diana i Dave, no ładnie! Lubię takie romantyczne ekscesy i wszystko. Sama rozumiesz chyba, najpierw kłótnie, spory, skakanie sobie do oczu i wszystko...a potem nagły upadek. Przepraszania i cała ta reszta, aż w końcu...ta miłość!
    Jej, no fajnie. Zajebiście nawet. Ale...ale to...to już kończyć będziemy? Nie wierzę. Czuję, że się wzruszę, ponieważ Twoje wypociny należą do jednych z moich ulubionych, hah.
    Jednak nie taki krótki ten komentarz!
    W każdym bądź razie - pozdrawiam i czekam na wielki finał ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No to ja już nie mam słów. Ty wiesz, że ja się cieszę, że między Nickiem, a Shanell wszystko już dobrze i między Dave'm a Dianą też i wgl, wszystko się wszystkim układa...
    Czekam na wielki finał i na Carpe Diem 2 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. http://gunsnroses-just-a-little-patience.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. O jejku, Dave ! *_____*
    Ale się wzruszyłam na końcu...jak dobre, że ona mu jednak zaufała.
    Kurwa, a jak mu spiewał Zeppelinów...o matko *_____*
    Wyobraziłam go sobie, takiego wiecznie złego i zbuntowanego Dave'a, który trzyma w ramionach małego chłopca i śpiewa mu do uszka All my love BOZEBOZEBOZE *___*

    Nie wiem czy czytałaś "Enter night" tą biografie Metallici i tam było właśnie dużo o charaterze Mustaine'a więc miałam o wiele więcej wrażeń ! Bo mogłam sobie to wszystko wyobrazić <3

    No i Shan i Nick się pogodzili, jak dobrze :)
    I KURWA CZY MI SIĘ DOBRZE ZDAJE ŻE SHAN ZASZŁA W CIĄŻE?! O TAK !!!! CHYBA DOBRZE MI SIĘ ZDAJĘ !
    KUEWAKRWAKURWAJSBDJdbVKSVJB <33333333333

    KOCHAM CIĘ !!!!

    Takie małe shanikątko oooooo *___* aż mi się fajnie połączyło ! Shan i Nick i mały bobasek *__*
    A co jeśli tak naprawdę ona nie jest w ciązy? To znaczy że jestem głupia...o tak -.-
    kc i czekam na nowy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mylisz się co do Shan :) ale nie będzie shanikątka, będzie nickątko ;dd

      co do Twojego bloga to na pewno zajrzę, bo w końcu jest wolne, dużo czasu... od dawna się zbierałam, żeby wziąć się za Twój blog, ale wcześniej nie miałam jak, szkoła odbierała mi chęć życia i wszystkiego, więc dopiero teraz mogę :)

      Usuń
  6. a tak btw, to jeśli masz czas i chciałabyś jakoś tam coś tam nie wiem, o zapraszam na mojego bloga, bo jest nowe opowiadanie, jeśli ci się spodoba to skomentuj, jeśli chcesz i masz czas :)

    http://isjustalittlepatience.blogspot.com/

    PS. To nie miał być spam, ale trochę ta wyszło...z resztą whatever.

    OdpowiedzUsuń
  7. http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ - zapraszam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ Zapraszam na nowy rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cholera, tydzień się zbieram żeby dodać Ci komentarz :D Przepraszam.
    Po przeczytaniu rozdziału stwierdzam, że jestem szczęśliwa. Shan i Nick się w końcu pogodzili. No nareszcie. Zastanawiam się teraz, czy Shan rzeczywiście porzuci pracę modelki dla "normalnego życia" i związku z Nickiem.
    No i Diana i Dave. Jak przeczytałam o tym, jak Dave trzyma dziecko Diany na rękach i śpiewa mu "All my love" to mnie normalnie ścięło. Na miejscu Diany bym się pewnie popłakała. I ta scenka miłosna <3
    Też Ci życzę miłych wakacji i postaram się żeby Blacky do końca wakacji była z Zacharym ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowy rozdział na jackdanielsbrownstonemuzykagunsi.blogspot.com :D
    Jeśli czegoś nie nadrobiłam, to przepraszam, postaram się w najbliższym czasie..;*

    OdpowiedzUsuń