niedziela, 20 lipca 2014

The Unforgiven - rozdział 12.

jak widać, związek Susie i Jamesa trochę staje się już telenowelą :D niestety. wielbicieli związku Jaymza i Su trochę muszę postresować :c
w końcu spotkałam się z Margi, z którą już od roku czekałyśmy na spotkanie :c jeju, tak miło było ją zobaczyć i się przytulić. wszystkie bloggerki w rzeczywistości są jeszcze wspanialsze niż w sieci.
chyba jutro zacznę czytać jakieś nowe blogi, w komentarzach pojawia się u mnie pewna Michelle z linkiem do swojego bloga :)
mile widziane komentarze i opinie :) 

Susie
Po kolejnej kłótni z Jamesem wróciłam do domu. Devona nie było, nie miałam pojęcia gdzie poszedł. Poszłam do łazienki i wzięłam zimny prysznic. Owinęłam się ręcznikiem i poszłam do sypialni. Wyciągnęłam z torebki łyżkę, strzykawkę i woreczek z heroiną. Zamknęłam jeszcze drzwi na klucz, na wypadek gdyby Dev niespodziewanie przyszedł i usiadłam na łóżku. Wsypałam proszek na łyżkę, podgrzałam zapalniczką i wciągnęłam płyn do strzykawki, znalazłam żyłę na przedramieniu, wkłułam się i wstrzyknęłam narkotyk. Przymknęłam oczy i wyciągnęłam igłę z żyły. Serce zaczęło mi szybciej bić. Posiedziałam chwilę na łóżku, a po chwili schowałam strzykawkę do torebki i otworzyłam drzwi. Nie miałam co robić, nie chciałam widzieć się z Jamesem, więc usiadłam w salonie i włączyłam telewizor. Trafiłam na jakiś program, który mnie zaciekawił, więc zaczęłam oglądać.
Jakiś czas później wrócił Devon. Spojrzał na mnie, ale nic nie powiedział.
- Cześć... - odezwałam się nieśmiało.
- Cześć.
- Gdzie byłeś?
- W wytwórni, musiałem trochę dłużej zostać.
Kiwnęłam głową, a on bez słowa usiadł obok mnie i ściągnął swoją dżinsową kurtkę.
- Miałeś na sobie tę samą kurtkę, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy...
Uśmiechnął się lekko.
- Możliwe.
- Dev, ja... - westchnęłam. - Przepraszam, że zniszczyłam ci życie...
Devon nic nie mówił. Utkwił wzrok w podłodze.
- Zmarnowałam ci 2 lata życia... najlepiej by było, gdybyś w ogóle mnie nie spotkał, byłbyś szczęśliwy...
- Nie wiem dlaczego przedstawiasz nasz związek tylko w tym złym świetle. Przecież przeżyliśmy dużo fajnych chwil.
Uśmiechnęłam się.
- Pierścionek zaręczynowy w kubku z kawą...
- Pierwsze wspólne wakacje...
- Na Hawajach. - dodałam z uśmiechem.
- Wtedy właśnie zaszłaś w ciążę. - powiedział cicho i spojrzeliśmy na siebie.
- Chciałbyś mieć dziecko?
- Wiesz, że tak. Bardzo.
Spojrzałam na niego, a on przysunął się do mnie.
- Susie, postarajmy się o dziecko...
- Ktoś taki jak ja nie nadaje się na matkę. Gwiazda porno z dzieckiem?
- To czym się zajmujesz nie ma przecież wpływu na to, czy będziesz dobrą matką czy nie. Skończylibyśmy z tym, wyprowadzilibyśmy się. Mam dosyć LA, nie chcę tu mieszkać.
- A gdzie byśmy zamieszkali?
- Nie wiem. Może w Arizonie? Albo w Colorado?
Zaśmiałam się cicho.
- Na jakimś ranczu?
- Czemu nie?
- Tak. To dobry pomysł. - uśmiechnęłam się do niego, a on mnie przytulił.

James
Przez kilka dni Su w ogóle nie dawała znaku życia. Nie dzwoniła do mnie ani mnie nie odwiedzała. Martwiłem się trochę o nią, ale nie byłem u niej i nie dzwoniłem, bo na samym początku naszej znajomości zabroniła mi.
Któregoś sobotniego wieczoru wróciłem z wytwórni. Za kilka dni mieliśmy jechać w trasę promującą "Master of Puppets". Chciałem wziąć ze sobą Su, ale skoro się do mnie nie odzywała, musiałem jechać sam.
Nie miałem ochoty nigdzie wychodzić, więc otworzyłem sobie piwo, wziąłem gitarę i zacząłem grać. Jakiś czas później usłyszałem dzwonek do drzwi i poszedłem otworzyć. Na progu stała Susie.
- O, kto mnie odwiedził. Wejdź. - wpuściłem ją do środka. - Zostajesz na noc?
- Nie.
- Stało się coś?
- James, nie możemy tego dłużej ciągnąć.
- Czego?
- No... wiesz... - westchnęła cicho. - Naszej znajomości...
- Naszego romansu, tak?
Nie odpowiedziała. Rozejrzała się, a po chwili spuściła wzrok.
- Nie możemy się dłużej spotykać. Przepraszam...
- Dlaczego?
- Wiesz, że jestem zaręczona. Już zbyt dużo cierpienia sprawiłam Devonowi. On nie może się o nas dowiedzieć.
- Ale się dowie, spokojnie.
- Chyba mu o tym nie powiesz?
Nic nie powiedziałem, tylko uśmiechnąłem się do niej.
- James!
- Dobra, idź już stąd. Nie chce mi się z tobą gadać.
- James...
- Wypierdalaj!
Susie popatrzyła jeszcze na mnie ze łzami w oczach i wyszła z mojego mieszkania. Usiadłem na kanapie i ukryłem twarz w dłoniach. Tak mi się za to wszystko odwdzięcza? Nigdy mi nie powiedziała, że mnie kocha, ale spędzaliśmy razem mnóstwo czasu, wydawało mi się, że jest szczęśliwa. Zastanawiałem się, czy ona ma jakieś rozdwojenie jaźni. Raz była przy mnie uśmiechnięta, chciała cały czas ze mną być, mówiła coś o rozstaniu ze swoim facetem... innym razem mówiła, że żałuje, że w ogóle mnie poznała, kazała mi umrzeć, 15 minut później uprawialiśmy seks, a dzisiaj chciała zakończyć ze mną znajomość. Nie chciałem tego tak zakończyć, na pewno nie w taki sposób. Kochałem ją. Byłem pewny, że po następnej kłótni ze swoim chłopakiem przyjdzie do mnie i będzie mnie przepraszać.
Ale straciłem nadzieję, że w ogóle jeszcze będziemy razem, kiedy przez następne kilka tygodni nie dała mi znaku życia...

Susie
Minęło kilka dni. Nie czułam się najlepiej, pod względem fizycznym i psychicznym. Cały czas siedziałam w domu. Kiedy Dev wychodził, jechałam szybko do Tylera po heroinę i wracałam. Od jakiegoś czasu w ogóle u niego nie zostawałam. Bardzo go to irytowało, ale w dalszym ciągu nie chciał ode mnie pieniędzy.
Starałam się pogodzić z tym, że nie mogę być z Jamesem. Nie było łatwo. Przywiązałam się do Jamesa, był dla mnie dobry, chciał dla mnie jak najlepiej. Ale nie mogłam tego dłużej ciągnąć. Kochałam Devona. To właśnie jego poznałam w najgorszym okresie mojego życia. W nim się zakochałam, po raz pierwszy od rozstania z Alexem. Nie byłam może idealną narzeczoną, ale kochałam go...
Spędziliśmy razem te kilka dni... trochę rozmawialiśmy o naszym życiu, kochaliśmy się, kiedy był w domu cały czas był przy mnie...  Bardzo mi tego brakowało. Jemu na pewno też. Od dawna nie widziałam jak się tak uśmiechał...
Siedzieliśmy razem któregoś wieczoru na balkonie, przytuleni do siebie. Cały czas zdarzało mi się pomyśleć o Jamesie. Nie potrafiłam ot tak o nim zapomnieć, nie był żadnym aktorem z planu filmowego, z którymi musiałam "pracować"...
- Susie?
- Tak?
- Nie słuchasz mnie...
- A co mówiłeś? Zamyśliłam się trochę...
- Dzwoniłem do agenta nieruchomości. W Colorado i Arizonie są jakieś domy na sprzedaż.
Uśmiechnęłam się słabo.
- To dobrze...
Przytulił mnie mocniej do siebie i pocałował w policzek.
- Chcesz się wyprowadzić?
- Tak...
Popatrzyłam jeszcze raz na oświetlone miasto, a po chwili zamknęłam oczy i zasnęłam w ramionach Devona.

10 komentarzy:

  1. Davon i Su <3
    Nawet nie wiesz jak się czuję... To piękne. Czekam na moment w którym ona będzie szczęśliwa i Dav również i gdy przestanie cpać... Boże, to chyba nie możliwe i za piękne...
    Jak zawsze pięknie napisane. Skoro szukasz nowych blogów to zapraszam do mnie na every, może Ci się spodoba? Pozdrawiam i mam nadzieję, że szybko bedzie kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. AHAHAHAHA MATKO "SU MA BYĆ Z DŻEJMSEM I MIEĆ GRONADKĘ HETFIELD'ÓW" <33
    Mmmmm. Nie mam siły na komentarz. Ale wiedz, że czytam. ;___;
    Jaga

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, nie lubię się wciskać komuś na bloga ze zbędnym spamem, jednak chciałabym coś przedstawić. Mój nowy projekt, a mianowicie blog o Aerosmith. Będzie mi miło, jeśli wpadniesz i przeczytasz to co stworzę, a jeszcze milej jeśli skomentujesz moją pracę :)

    Adres bloga :
    http://living-on-the-edge-with-aerosmith.blogspot.com/

    PRZEPRASZAM ZA SPAM ;__:

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana! Cześć - pamiętasz mnie? Chciałam Ci napisać, że wróciłam na blogi. To znaczy...wróciłam do czytania. Na samym pisaniu nie da się funkcjonować. Nadrobiłam dziś wszystko i oto jestem tutaj. Płaczę, popłakałam się właśnie tutaj, choć nie wiem sama, dlaczego. Może dlatego, że przypomniało mi się, kiedy rok temu bywałam tu regularnie i czytałam Cię z zapartym tchem. Piszesz cudnie, chcę tak znów, znów tak czytać. I tak się stało, nie wiem sama, dlaczego przestałam wtedy. Zniknęłam stąd na długo, wróciłam w marcu. Chciałam Cię przeprosić za moją nieobecność. To był jeden z moich ulubionych blogów, chyba tak pozostanie. Wiesz, tutaj mnie czaruje jedna rzecz, w sumie śmieszna sprawa...cóż, ja nie słucham ani Metalliki, ani Megadeth i nie sądziłam, że zainteresuje mnie kiedykolwiek jakieś opowiadanie, gdzie główne role należą właśnie do członków grup, za którymi nie przepadam. Ale tu nie o to chyba chodzi. Chodzi o polot do pisania i Ty go masz, sądzę, że jestem w stanie to powiedzieć obiektywnie, bo sama dobrze piszę. Ale dobra, przechodząc do rozdziału:
    Susie jest w takiej...trochę beznadziejnej sytuacji, nie ukrywajmy. Tego się nie da ukryć, podwójne życie tak właśnie działa. Zmarnowane dwa lata życia Devona? Cóż, z jej perspektywy to bardzo możliwe, ale uśmiechnęłam się, kiedy czytałam o jego propozycji. Arizona? Colorado?! Och, czyż to nie brzmi pięknie? Brzmi, ale niby też zależy dla kogo. Sue ma coś na sumieniu, zresztą James ładnie to ujmuje w swoim fragmencie. Raz chce jego śmierci, potem się z nim kocha, mówi o zostawieniu tego, potem wraca i...i jak to się potoczy dalej? Czy James doniesie? Ciężko wyczuć, skoro uśmiechnął się tylko, kiedy ta o to spytała.
    Cóż, ja się nie dziwię, ze ma mętlik. Chociaż na własne życzenie, myślę.
    Dobra, moja Droga - chcę, byś dawała mi znów znać o nowych rozdziałach. Tam, gdzie zawsze, gdzie wtedy - Tacy Pozostaniecie.
    Nie będzie mnie tu teraz przez dwa tygodnie, ale kiedy wrócę - mam nadzieję, że dowiem się, co dalej.
    Przepraszam raz jeszcze, weny i czekam! ❤️

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć kochana :)
    Wybacz, że tak późno zabieram się za pisanie komentarza...
    Twój list już dotarł, mój byłby wysłany dzisiaj, ale pocztę mi zamknęli ;_;
    Soł - mam wrażenie, że Susan to już w ogóle na niczym i na nikim nie zależy. Serio. I jakby chciała mieć na wszystko wyjebane, żadnych problemów, żadnych zobowiązań, i "dajcie mi wszyscy święty spokój". Z Devonem też rozmawiała tak na wyjebaniu. A z Jamesem zerwała, bo jej było za ciężko, mimo, że on jest zajebisty i byłaby z nim szczęśliwa... No chociaż serce mi pękło, gdy powiedział do niej "wypierdalaj". Nieładnie ;( Swoją drogą, ciekawe, co on ma w planach, skoro jest pewien, że Devon dowie się o tym, co było między nim a Susie.
    Czekam na kontynuację i u mnie już niedługo nowy :*

    OdpowiedzUsuń
  6. PRÓBA SPAMU, PRÓBA SPAMU, RAZ, RAZ, DUPA, DUPA
    Przepraszam.

    Kiedyś, tak coś mi świta, dałaś komentarz u mojej osoby, więc przybywam spamić, jak typowy bloger. Blogerka. Cokolwiek. Nie jest to kolejne opowiadanie, po prostu krótka/długa notka z, wydaje mi się nawet dobrą ideą, więc:
    Sentymentalnie na: http://during-the-november-rain.blogspot.com/ :)

    Zapraszam serdecznie bardzo, tak.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej;)
    Widzę ,że musze trochę nadrobić ^^ A w tym czasie nominuję cie do VBA i LBA ;)
    http://slash-gotten.blogspot.com/
    pozdrawiam wiki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jezcze zapraszam na wherever-roam.blogspot.com ;)

      Usuń
  8. Hej kochana, u mnie nowy :*
    http://kick-some-ass-tonight.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe opowiadanka.
    Polecam też to - ostatnio na nie trafiłam. Też się ciekawie zapowiada https://allbadthingscancontinueforever.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń