piątek, 19 września 2014

The Unforgiven - rozdział 16.

jej, weekend :) kolejny rozdział. cholera, przeraża mnie to, że jest dużo wyświetleń, a coraz mniej komentarzy! zostawiajcie po sobie jakieś małe ślady, wystarczy napisać, że się podobało, czy się nie podobało, czy przeczytane, czy czekacie. każde słowo od Was dużo dla mnie znaczy :)

Susie
Obudziłam się w zupełnie innym łóżku niż zwykle i zaczęło do mnie dochodzić, co się wczoraj stało. Podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam w nim jakąś obcą twarz. Zachciało mi się jeszcze bardziej płakać. Spuchnięte oczy, rozmazany makijaż, potargane włosy.
Zmyłam resztki make-up'u i uczesałam się. Związałam włosy w wysoki kucyk. Wyszłam z toalety i zastanawiałam się, gdzie poszedł Tyler i dlaczego zostawił ćpunkę w swoim domu, w którym było pełno prochów.
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę, a potem usiadłam przy stole. Dziwnie się czułam sama w mieszkaniu, Upiłam łyk gorącej gorzkiej kawy, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć.
Za drzwiami stał jakiś facet, pierwszy raz widziałam go na oczy. Miał ciemne włosy i kilkudniowy zarost. Ubrany był w czarną prostą koszulkę i sprane dżinsy. Na ramieniu miał futerał na gitarę. Zlustrował mnie z góry na dół swoimi piwnymi oczami.
- Tylera nie ma? - usłyszałam w końcu niski głos.
- Nie. Nie wiem gdzie jest.
- Dziwne, umówiłem się z nim. Nigdy się nie spóźnia. Może zaczekam na niego?
- Proszę wejść. - otworzyłam szerzej drzwi. Wszedł do środka i rozejrzał się. - Może napijesz się kawy? Przed chwilą zrobiłam.
- Poproszę.
Poszłam do kuchni po kubek i nalałam do niego kawy, a on mi się przyglądał.
- Jak ci na imię?
- Susie.
- Ja jestem Cameron. Jesteś dziewczyną Tylera?
- Nie. Przyjaźnimy się.
- I dlatego chodzisz półnaga po jego mieszkaniu? - zaśmiał się.
- To nie twoja sprawa.
- Nie przeszkadza mi przyjacielski seks.
- Nie wtrącaj się.
Cameron nic już nie mówił. Siedziałam z nim przez kilkanaście minut w zupełnej ciszy. W końcu wrócił Tyler. Kiedy wszedł do salonu, spojrzał z kamiennym wyrazem twarzy najpierw na Camerona, a potem na mnie.
- Prosiłem cię, żebyś nikomu nie otwierała. - powiedział lodowato. Tyler miał obsesję na punkcie swojej prywatności i dyskrecji. Nienawidził, kiedy ktoś przychodził do niego bez zapowiedzi, a tym bardziej żeby ktoś zachowywał się u niego jak u siebie. Kiedy wiedział, że w jego mieszkaniu pełnym prochów jest ktoś komu mało ufa, był bliski zawału serca.
- Nic nie mówiłeś na ten temat.
- Zostawiłem kartkę. Jakby za drzwiami stała policja to też byś ich wpuściła i kazała się rozgościć?
- Uspokój się... nie wiedziałam. Przepraszam.
- Byliśmy umówieni na 10:00, a już jest... - Cameron spojrzał na zegarek. - 10:38.
- Była kolejka w banku. - ściągnął swoją skórzaną kurtkę, rzucił ją na kanapę i usiadł obok mnie. Cameron spojrzał na mnie.
- Przy niej?
- Wie o wszystkim, spokojnie. Ufam jej, nikogo nie wsypie. To moja ulubiona klientka.
Patrzyłam na nich ze zdziwieniem. Nie miałam pojęcia o co chodzi. W końcu Cameron położył na stole swój futerał na gitarę i otworzył go. Od początku myślałam, że jest gitarzystą i gra w jakimś zespole, jednak się myliłam. Wyciągnął z futerału heroinę i kokę. Było tego kilka kilogramów. Nosił w futerale po gitarze kilkadziesiąt tysięcy dolarów w postaci narkotyków.
Ja, jak to rasowa ćpunka, poczułam się jak w raju. Jedyne, o czym potrafiłam myśleć w tym momencie to:
Jasna cholera! Ale towar!
Przyglądałam się, jak porcjują narkotyki na mniejsze i większe porcje. Kiedy skończyli, Tyler oblizał palce na których były resztki kokainy i popatrzył na mnie.
- Chcesz trochę?
Cóż... nie wypadało odmówić.
- Jasne.
Cameron zostawił trochę koki na stole. Uformował 2 kreski, jedną dla niego, drugą dla mnie i zwinął banknot. Po kolei wciągnęliśmy narkotyk. W ciągu paru minut staliśmy się przyjaciółmi na haju. Tyler zniknął gdzieś w swojej sypialni, a my siedzieliśmy w salonie i gadaliśmy ze sobą o wszystkim. To takie dziwne, z minuty na minutę otworzyłam się przed nim i o wszystkim z nim rozmawiałam.
- Słodka jesteś... - powiedział, bawiąc się moimi związanymi włosami. Spojrzałam w jego rozszerzone źrenice i uśmiechnęłam się.
- Nie jestem. Nie znasz mnie.
- Chętnie bym cię poznał. - przysunął się bardziej do mnie. - Tak porządnie...
- Tak?
- Mhm... - przygryzł lekko moją dolną wargę., a po chwili całował mnie już po szyi i trzymał swoją dłoń pod moją koszulką. Przymknęłam oczy i wplotłam palce w jego włosy.
Za każdym razem, kiedy spotykałam się z Tylerem, zapominałam o Devonie i Jamesie. Kiedy widywałam się z Jamesem, nie myślałam o Tylerze i Devonie. Teraz miałam gdzieś każdego z nich.
Ściągnęłam koszulkę i położyłam się na kanapie, a Cameron pochylił się nade mną i namiętnie mnie pocałował. Co było dalej, chyba nie muszę mówić...

Tyler
Obudziłem się w środku nocy. Nie czułem się najlepiej. Podniosłem się ledwo z łóżka i spojrzałem na zegarek, mrużąc oczy. Była prawie 3:00. Wstałem i wyszedłem z sypialni. W kuchni wyciągnąłem wodę z lodówki i napiłem się. Coś tu nie grało.
A, no tak. Susie. Nie było jej obok mnie w łóżku. Może była, tylko jej nie zauważyłem? Wróciłem do sypialni i zapaliłem światło. Na łóżku była jedynie moja rozrzucona pościel. Zdziwiłem się i wróciłem do kuchni. Przecież dzisiaj jeszcze tu była i nie mówiła, że chce się już wynieść. Nie mówiła nawet, że ma zamiar wyjść. Nie ukrywam, że trochę się o nią martwiłem.
Kiedy stałem oparty o blat kuchenny, usłyszałem ciche westchnięcie. Otworzyłem szerzej oczy i zajrzałem do salonu. Zapaliłem światło i zobaczyłem nagą Susan leżącą na kanapie.
- Susie... - powiedziałem cicho i uklęknąłem obok niej. Pogłaskałem ją po twarzy. - Myślałem, że cię nie ma...
Dalej spała jak zabita. Pocałowałem ją lekko.
- Susan... chodźmy do sypialni... Susan...
Mruknęła coś pod nosem i odwróciła się na drugi bok. Przejechałem dłonią po jej nagiej skórze i oparłem głowę o jej ramię. Po chwili wstałem.
- Dobra, idę spać. Dobranoc.
Zgasiłem światło w salonie i poszedłem do sypialni. Rzuciłem się na swoje łóżko i od razu zasnąłem.

James
Odkąd odniosłem sukces, nagrywałem płyty, koncertowałem i miałem fanów, każdy mój dzień wyglądał inaczej. Nie wiadomo, co mogło mnie spotkać. Mogło nawinąć się kilka fanek i z każdą po kolei uprawiałbym seks, mogłem mieć nowego menadżera, nowy pomysł na piosenkę, ktoś mógł załatwić nam koncert na najlepszym festiwalu. Od jakiegoś czasu każdy mój dzień wyglądał tak samo. Budziłem się, jadłem, piłem, myślałem, szedłem spać. Wstawałem następnego dnia i to samo.
Su obiecywała, że do mnie przyjdzie, jednak ani razu się nie pojawiła. Było to dla mnie bardzo dziwne. Miałem dosyć tego milczenia i postanowiłem do niej zadzwonić, chociaż już na początku naszej znajomości mówiła mi, że mam do niej nie dzwonić. Wyciągnąłem z szuflady notatnik i odnalazłem numer Su. Podszedłem do telefonu. Po paru sygnałach usłyszałem męski głos.
- Halo?
- Jest Susan...?
- Nie.
- A kiedy będzie?
- Nie będzie. Kto mówi? Kolejny diler z którym się pieprzyła za działkę?
Zająknąłem się i odłożyłem słuchawkę.
- Kurwa mać... - wplotłem palce w swoje włosy.
Nie będzie jej.
Co to miało oznaczać? Przedawkowała, zabił ją, rozstali się? Jeśli tak, to dlaczego o tym nie wiedziałem? Dlaczego do mnie nie przyszła, jeśli go zostawiła?
Jednak bardziej dobiły mnie słowa o dilerach i seksie za narkotyki. Podejrzewałem, że Susan coś bierze. Jej źrenice nie kłamały, zachowanie też często było dziwne. Przeszkadzało mi to, narkotyki mnie przerażały. Przerażało mnie w szczególności to, do czego zdolni są ludzie, którzy nie mają pieniędzy na narkotyki. Su już dawno była na dnie, zdrady, filmy porno, narkotyki. Ale czy stoczyła się aż tak bardzo, że musiała się puszczać za działki?
Miałem tego powoli dosyć. Musiałem ją odnaleźć i wyjaśnić z nią sobie pewne sprawy.
Albo ja, albo degenerackie życie.

6 komentarzy:

  1. ale wy niecierpliwi jesteście :))) spokojnie, będzie więcej Jamesa w następnym, a co będzie z nim i Susie... to zobaczycie :))

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, James, odnajdź ją, zabierz Tylerowi (chociaż muszę przyznać, że go polubiłam i zahipnotyzowana czytałam opis dilerowsko-ćpuńskiego życia z Su pod jednym dachem), pomóż wyjść z tego gówna i żyjcie razem długo i szczęśliwie!
    Jestem ciekawa, jak to opiszesz i rozegrasz. No i co wybierze Su: Narkotyki + Tylera, czy może jakże kuszący zestaw James + miłość. Przy okazji pomogłaby mu się pozbierać po stracie Cliffa.
    Czekam na więcej
    Pozdrawia zniecierpliwiona Lu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, myślałam, że uda mi się skomentować wczoraj, ale jestem jednak za bardzo leniwa, więc przybywam w tę piękną wrześniową niedzielę.
    Susie, Susie, słodka, kurwa, Susie. Boże, naprawdę? Czy ja czasem nie byłam za bardzo naiwna, jeśli myślałam, że ona się w miarę ustatkuje z Tylerem? Oczywiście, że byłam, wystarczył tylko Cameron i jego magiczny futerał na "gitarę". Jak ona mnie bardzo denerwuje...zastanawiam się, co naprawdę poczuł Tyler, a może ona mogłaby być dla niego kims więcej jak tylko ulubioną klientką. Chociaż to nagie znalezisko w salonie, pff...
    I miałam się właśnie pytać, co z Jamesem. Może on jest w stanie coś ze swoja Su zrobić, chociaż rozmowa z Devonem była raczej jednoznaczna, sama już nie wiem. Ona powinna ładnie oberwac, tyle.
    Przepraszam, że ten komentarz tak wygląda, ale piszę z telefonu, niestety. Hej, poza tym chciałabym Ci podziękować za śliczny komentarz u mnie, rozłożył mnie zupełnie, haha!
    Czekam na kolejny, weny, Patty! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam Cię na czwarty :) http://fire-burnin-slow.blogspot.com/

      Usuń
  4. Jezu Chryste, ale akcja. Nie będę pierwszą osobą która to napisze, ale - JAK MNIE SUSAN DENERWUJE. Jest po uszy w gównie, a nie ma w niej chociaż cienia chęci na zmianę. Powiedziałabym nawet, że się ciągle pakuje w coraz to większe gówno. Nie wyobrażam sobie nawet, do czego byłaby zdolna żeby stać się właścicielką całej zawartości futerału. Nie wiadomo też, czy to było jej ostatnie spotkanie z Cameronem. Kto wie, może zacznie ją prześladować albo wykorzystywać jej nałóg do różnych celów. I jak ona traktuje innych, to normalnie płakać się chce... Jak można mieć gdzieś Jamesa? Do cholery? Głównie w sytuacji, w której jemu tak na niej zależy. Nie tylko jemu, z resztą. Ech. Ale mam taką cichą nadzieję, że James jej jakoś pomoże. Jeśli ona go do siebie dopuści, bo z nią różnie bywa :(
    Czekam na kolejny rozdział i na list! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę Cię w tym tygodniu zaspamować wcześniej, także zapraszam na piąty, i muszę Ci powiedzieć, że kocham ten pomysł z jajecznicą i strzelę dla Ciebie dedykację, kiedy wcielę go w życie, haha!

    OdpowiedzUsuń