sobota, 18 lipca 2015

Bohaterowie i prolog "Carpe Diem Baby 2"

tęskniliście za tymi skurwysynami? ja tak :')
pojawiło się paru nowych bohaterów. prolog jest w narracji trzecioosobowej, ale rozdziały będą w narracji pierwszoosobowej, więc chyba każdy bohater będzie miał swoje pięć minut. pierwsze rozdziały to będzie trochę lanie wody, mało ważnych jednowątowych spraw, potem się rozkręci. ale na pewno będzie wesoło i nie tak smutno jak w The Unforgiven, chociaż tutaj też będzie parę smutnych sytuacji.
zapraszam i proszę o komentarze!


Shanell Evans


Judy Harris Ellefson


Roxanne "Roxxi" Friedman


Melanie Williams Hetfield


Diana Long


Abigail Brennan


James Hetfield


Kirk Hammett


Jason Newsted


Lars Ulrich


Dave Mustaine


David "Junior" Ellefson


Marty Friedman


Nick Menza


Sophia Hetfield


Luna Mustaine


Nathan Hetfield


Mason Ellefson


Taylor Ellefson


Milan Menza


Travis Wilson


Colin Wright


Carpe Diem Baby 2
Prolog


- To już koniec? - spytał wysoki blondyn, wychodząc z kuchni. Dziewczyna odwróciła głowę w jego stronę. Stał oparty o framugę, trzymając w dłoni szklankę soku wiśniowego. Starała się wyczytać z jego twarzy co teraz czuje. Złość, smutek, a może radość?
- Nie wiem. Chyba. Wyprowadził się.
Bez słowa podszedł do okna. Postawił szklankę na parapecie i spojrzał na nią z zatroskaniem.
- Co z dzieckiem? - zapytał, splatając ręce. Starał się być poważny, ale ciężko było mu ukryć uśmiech. - Albo raczej z dziećmi?
Popatrzyła na niego wrogo. Wlała do jeszcze nieopróżnionego kieliszka resztkę czerwonego wina i z hukiem odstawiła butelkę na stół.
- Wiedziałem, że to wszystko się spierdoli. Okłamywał cię od początku związku.
- Przestań...
- Zasługujesz na kogoś lepszego. Na pewno nie na takiego sukinsyna.
- Odezwał się koleś, który zdradzał swoją dziewczynę z jakąś gówniarą. - wywróciła oczami i zamoczyła usta w winie.
- Ale wybaczyła mi i nigdy więcej tego nie zrobiłem. A twój facet robił w chuja ciebie, nas wszystkich, a teraz spędza więcej czasu przy swojej byłej niż w domu, z tobą i waszym kilkutygodniowym dzieckiem.
Spuściła wzrok i postawiła kieliszek na stole. Podkuliła nogi pod brodę i owinęła je rękami.
- Mój chłopak zdradza mnie z trupem... - powiedziała lekko zachrypniętym głosem. Odchyliła głowę do tyłu i zaśmiała się. - Możesz to sobie wyobrazić?
Chłopak milczał. Stał cały czas w tej samej pozycji i patrzył na nią z zaniepokojeniem. Ich spojrzenia w końcu się spotkały. Łzy zalśniły w jej oczach.
- Wszystko się sypie... Ty masz dzieci, żonę, zespół, laski cię kochają. A ja? Przez jakiś czas jestem najszczęśliwsza na świecie, a potem znowu dostaję po tyłku.
- Nie mów tak. - wziął swoją szklankę z parapetu i usiadł obok niej. Odgarnął jej kosmyk włosów za ucho. - Jesteś piękna, jesteś modelką, spełniasz marzenia. Niedawno urodziłaś. Faceci się ślinią na twój widok. Mogłabyś mieć każdego, a przejmujesz się tym... - westchnął cicho. - Ma szczęście, że nie mam okazji go spotkać, bo już dawno bym mu wpierdolił.
- Nie bij go. Nie ma sensu. Jeszcze będziesz miał problemy z policją...
- Mógłbym się poświęcić za to jak cię traktuje.
- Daj spokój... krzywdy mi nie zrobił. Nigdy mnie nie uderzył.
- Cały czas cię rani. Nie mogę patrzeć na to jak ciągle płaczesz i jesteś przygnębiona. W ogóle się nie uśmiechasz.
Uniosła lekko kąciki ust ku górze.
- Teraz lepiej?
- Zbyt wymuszony ten uśmiech.
Pogłaskał ją po głowie i przyciągnął do siebie. Wtuliła się w jego koszulkę. Czuła zapach proszku do prania zmieszany ze słabą wonią męskich perfum.
- Dziękuję, że od razu po pracy przyszedłeś do mnie. - powiedziała cicho.
- Nie ma za co. Nie chcę, żebyś siedziała w samotności i martwiła się całą sprawą. Poradzisz sobie sama z dzieckiem. Masz mieszkanie, pracę, kasy ci nie brakuje. Pomożemy ci przy małym.
- Dzięki... Wracam już za tydzień do pracy. Ryan powiedział, że mogę zabierać małego do agencji jeśli nie będę miała go z kim zostawić.
- To dobrze. - pocałował ją w czoło i wstał. - Powinienem już wracać powoli do domu...
- Jasne, nie będę cię trzymać. Ja jeszcze muszę trochę posprzątać, wziąć prysznic, naszykować mleko dla dziecka...
- Zajrzę jutro. - zarzucił na siebie swoją skórzaną kurtkę i pocałował ją w policzek.
- Jasne, dobranoc. - uśmiechnęła się słabo i poszli razem do przedpokoju. Kiedy zamknęła już za nim drzwi, cicho westchnęła. Nie chciała być sama. Przed każdym starała się ukryć, że nie brakuje jej faceta i teraz liczy się tylko jej dziecko, ale tak naprawdę strasznie tęskniła za swoim chłopakiem.
Poszła do salonu i posprzątała ze stołu puste szklanki i butelkę po winie. Postawiła je na blacie w kuchni i zajrzała do pokoiku swojego synka. Spał w swoim łóżeczku, oddychając spokojnie i cicho pomrukując. Pogłaskała go po ciemnych miękkich włosach i przykryła go jego białym kocykiem.
- Dobranoc skarbie. - powiedziała cicho i wyszła z pokoju, zostawiając uchylone drzwi.

7 komentarzy:

  1. Zawsze jest mi ciężko i myślę, że nie tylko mnie, komentować prologi. To nie jest wbrew pozorom takie proste zadanie, bo właściwie nic jeszcze nie wiadomo, coś jest niby zasygnalizowane, ale cały sens kryje się jeszcze za taką typową, prologową zasłoną. Cóż.
    Kocham tych wszystkich bohaterów, najbardziej Jason i Ag, oczywiście. O matko, ja tak na nich czekam, tak samo jak ty czekasz na bal, Sebastiana i poczwarę, ha! Ale poczekam. Poczekam, bo wiem, że warto.
    Jest James, jest Shanell, jest Nick... którego nie ma, jest Milan. Nie mam pojęcia, co kierowało Nickiem, co mu w ogóle strzeliło do głowy, kiedy tak się zatracił. Tu ukochana z dopiero co urodzonym dzieckiem, a on wolał latać do byłej. Dlaczego...? I co ma oznaczać to, że spotyka się z trupem? Nie rozumiem... Czyżby była jakoś obłożnie chora, tak, że nie ma dla niej ratunku, przez co Nick chciał być z nią w ostatnich chwilach jej życia? Cholera, nie wiem. Zbyt dużo pytań, zbyt mało odpowiedzi.
    Zastanawia mnie również ta nagła nienawiść, jaką żywi do niego James. On zawsze, że tak powiem, był w stu procentach męski, lubił patrzeć na wszystko męskim okiem, preferował męskie rozwiązania. Teraz widzi cierpienie Shanell, ale... Cholera.
    Ciężko jest mi cokolwiek więcej napisać, choć ten prolog jest piękny, panno Poczwaro, piękny, ale niezależnie od tego jest prologiem. A prolog jest prologiem zawsze. Odkrycie...
    Czekam więc na rozdział, na ten pierwszy, na Ag, na Jasona, na całą resztę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewa Łiplesz z tej strony.
    Aaaaaaa! Nareszcie! Boże, jak ja za nimi tęskniłam. Znów czuję się jak ta mała czternastoletnia Ewa która znalazła zajebiste opowiadanie o swoich ulubionych zespołach.
    Jest moja kochana Melanie, Boże, jak ja ją uwielbiam. Jest i Dżejson, na którego już czekam!
    Nie wiem co jeszcze mogę napisać o prologu, oprócz tego, że jest piękny i teraz mam cholerną ochotę przeczytać pierwszy rozdział. Ty to potrafisz narobić smaka. Jest Shan, jest James i jest mowa o Nicku, ale to wszystko jest takie cholernie tajemnicze i przez to fascynujące.
    Dodawaj szybko pierwszy rozdział! :*
    PS. Mam nadzieję, że jutro już list u mnie będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj! Jak zwykle spóźniona, ale jestem :)
    Ograniczę ten komentarz do zdania czy dwóch. Jak możesz się spodziewać, prolog mnie zaciekawił. Więcej na ten temat nic nie powiem z jednej prostej przyczyny. Nigdy nie wiem co myśleć po przeczytaniu prologu.
    Nie czytałam pierwszej serii ''Carpe Diem Baby'', więc mam nadzieję, że nie zgubię się gdzieś pomiędzy kolejnymi rozdziałami, na które niecierpliwie czekam.
    Niech wena Cię zaleje, a tymczasem do zobaczenia :)
    PS: Zapraszam na nowy rozdział, który widnieje od kilku dni!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Patty.
    Och, miałam nadzieję, że wyrobię się z nadrabianiem zaległości z The Unforgiven, aby komentować na bieżąco, ale jednak się nie udało. Ech, trudno. Na pewno kiedyś dokończę czytać tamto opowiadanie i gdzieś zostawię Ci ciepłe słowa na jego temat. Teraz nie ma co się tym zajmować. Pamiętam, że chyba kiedyś czytałam pierwszą część tego opowiadania, ale chyba zgubiłam się gdzieś w połowie, a może na początku. Dawno to temu było. Chyba przypadło na zakończenie mojego Zagubionego Księcia, a potem zniknęłam i tak już jakoś nie nadrobiłam. Źle się z tym wszystkim czuję, bo wiem, że masz naprawdę ogromny talent do pisania i wszystko przechodzi mi koło nosa na Twoim blogu. Jednak teraz postanowiłam sobie, że będę tu z Tobą do końca. Nie lubię nic obiecywać, ale naprawdę się postaram. Tak długo, jak mi życie na to pozwoli. Cieszę się, że mogę zacząć czytać od początku i nie muszę nic nadrabiać.

    Och, tak naprawdę nie lubię komentować prologów, bo nigdy nie wiem co mam napisać, a jak zostawiam krótkie komentarze, to źle się czuję. Jak na razie nie wiem za wiele, bo nawet nie wiem co się wydarzyło w pierwszej części, ale myślę sobie, że tam radę ogarnąć. Oj tam, najwyżej będę tu waliła błędne wnioski dotyczące danych sytuacji. Chyba nie muszę pisać, że poczułam się zaciekawiona? Raczej jest to sprawa oczywista. Cóż, w tym komentarzu nie ma nic konkretnego. Jak zawsze, kiedy komentuję. Czekam na pierwszy rozdział.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rose, nawet nie wiesz jak mi miło! :) Poczułam się jak na początku mojej przygody z blogowaniem i jakbyś nadal publikowała Zagubionego Księcia, haha.

      Tak szczerze mówiąc jakoś dużo się tu nie zmieniło, w pierwszych rozdziałach dasz radę wszystko ogarnąć bo parę rzeczy będzie wyjaśnionych, nawet byś nie musiała wracać do pierwszej części :)

      Również pozdrawiam!

      Usuń
  5. Dotarłam w końcu - hej, hej, kochana Parry.
    Doszłam do wniosku, że tak nie będzie, to znaczy ja nie chcę, by tak było. To, że sama zniknęłam, a przynajmniej znikam, nie znaczy, że zostawię to wszystko, chcę pisać Ci te komentarze, trochę mi czasem pusto bez tego, haha. Pewnie będę to robić w swoim dziwacznym tempie, jak sama widzisz, ale wolę tak, a pod każdym, a nie co kilka, ale regularnie, o ile w ogóle można to tak nazwać.
    Ale nic, to słowem wstępu-wyjaśnienia.

    Carpie Diem Baby. Pamiętam, pamiętam... pamiętam, jak jakiś czas temu, kiedy czytałam od początku The Unforgiven, później wróciłam właśnie do CDB. Wszyscy bohaterowie, moja ulubiona Roxxi. Doczytałam wtedy do śmierci Cliffa. Dalej nie poszłam po raz drugi.
    Chyba ciężko mi coś tutaj powiedzieć, to prolog, ale na pewno muszę sobie przejrzeć ostatnie rozdziały pierwszej części, dla pewności. I na pewno mogę Ci pogratulować bohaterów, haha, wciąż piękni, a dzieciaki są wręcz szałowe!
    Czekam, czekam na to, co będzie z Shanell. Może jutro spotkamy się pod pierwszym, mam nadzieję.
    Ten komentarz chyba też jest takim... moim prologiem do Ciebie, haha.
    Ale jestem, jestem, Parry.
    Ach, no i muszę powiedzieć, że piszesz coraz bardziej... nie wiem, jak to nazwać, profesjonalnie? Pierwsze Carpie Diem nawet zaczynało się inaczej, mam wrażenie. Dlatego tym bardziej...
    No, tyle! ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze, głupia napisałam tamten komentarz, zamiast najpierw zobaczyć do archiwum. Tak, to o Ciebie mi chodziło. W sumie cieszę się, że Cię znalazłam, a jednocześnie płaczę. Płaczę, bo jak widzę jak świetnie piszesz to mnie skręca i tracę wiarę w siebie. Uwielbiam twój sposób pisania i pamiętaj (mówię to na wstępie, żebym potem nie zapomniała ) że nawet jeżeli taka (na przykład) szara ja z jakiegoś powodu przestanie zostawiać komentarze to twórz dalej, bo może ktoś Cię potem odnajdzie i będzie taki uradowany ( jak w moim przypadku. :) )
    Co do rozdziału. Nie jestem tym dobra. Nie jestem dobra w komentowaniu, w wyrażaniu swojej opinii na tematy literackie. Mogę jedynie powiedzieć, czy mi isę podoba czy nie. Twoje mi się podoba, ale to wiesz. Dobra, lecę dalej.
    Przepraszam za tak chaotyczny komentarz. :') Staram się jak mogę..

    Pozdrawiam.
    ~Michelle.

    OdpowiedzUsuń