piątek, 6 stycznia 2017

Carpe Diem Baby 2 - rozdział 49.

Lars
- Roxxi, nie możesz nawet otworzyć drzwi? - spytałem, słysząc od dłuższej chwili pukanie.
- Oglądam film. Możesz mi przynieść sól do popcornu?
- Za chwilę.
Otworzyłem drzwi, a na progu stał James. Skinął głową i wszedł do środka.
- Skończyłem w nocy pisać utwór, chciałem ci pokazać. Cześć Ro... co ty oglądasz?!
- Film.
- O czym?!
- O samotnym farmerze, który żyje na odludziu z samymi zwierzętami i rżnie swoją świnię. W końcu świnia rodzi małe świnki, ten farmer próbuje się nimi zająć, ale one go nie znoszą, więc je wiesza. Mama świnia to widzi i również umiera. Farmer nie ma z kim kopulować i dostaje jeszcze większego obłędu. Występują tu również elementy koprofagii. - opowiedziała spokojnie.
- Kto kręci takie filmy?!
- Kto w nich występuje? - dodałem.
- Kto je ogląda?
- Walcie się. A ty przynieś mi masło i sól. Zaraz się rozkręci akcja. - oznajmiła. Poszedłem bez słowa do kuchni, przyniosłem jej to co chciała i zabrałem Jamesa do drugiego pokoju.
- Nie chcę cię martwić, ale z Roxxi jest coś nie tak. - stwierdził, kiedy zamknąłem drzwi.
- Wiem. Odbiło jej w czasie świąt. Zachowuje się jak opętana. Zwolniła się z pracy. Chodzi o piątej rano biegać, czyta jakieś dziwne książki, ogląda chore filmy, wychodzi w południe i wraca wieczorem. Wiesz co ona mi mówi?! Że siedzi przez ten czas w bibliotece!
- Może jest w ciąży. To pewnie szok dla jej organizmu.
- Nie. Są trzy możliwości. Ćpa, ma romans, należy do jakiejś sekty.
- Raczej to ostatnie.
- James! - wydarła się Roxxi. - Chodź, właśnie zaczyna posuwać świnię!
- Albo jest jeszcze jedna opcja. Jest chora psychicznie. Ma schizofrenię. 
- Nie strasz. Pokaż mi ten tekst.
- Zostawię ci go. Muszę wracać, dzieci zostały same. - podał mi kartkę, po czym wyszedł z pokoju. Zakrył oczy i przeszedł przez salon.
- Lars, miałeś powiesić pranie.
- Mogłaś to zrobić.
- Posłuchaj mnie, od początku związku ja wszystko obok ciebie robiłam. Teraz rolę sie zmieniają.
- To kobiety zajmują się domem, a nie faceci!
- Odpuść. Też tak mówiłem. - powiedziałem. - Żona sprowadziła mnie na ziemię, że tak nie jest. Jutro muszę wyszykować dzieci do szkoły, zrobić im śniadanie, ugotować im obiad. A podobno kobiety mają się tym zajmować.
- Właśnie, bierz przykład z Jamesa. Przyzwyczajaj się do nowej roli. Bierz się za to pranie.
- Cześć. - pożegnał się i wyszedł, a moja dziewczyna wróciła do oglądania filmu.
- Najpierw powieszę pranie, a potem siebie. - mruknąłem pod nosem i ruszyłem w stronę łazienki.

James
Stałem od prawie godziny w kuchni i robiłem obiad. Nathan od razu po szkole zaszył się w swoim pokoju, a Sophia wyszła na dwór pobawić się na osiedlowym placu zabaw. Udało jej się zdobyć główną rolę w przedstawieniu, więc przynajmniej w tej kwestii był spokój.
Kiedy akurat zalałem sobie kawę, do mieszkania wparowała moja córeczka.
- Mogę jechać na sesję zdjęciową? - spytała cała w skowronkach.
- Słucham?
- Jakiś pan powiedział, że jestem śliczna i chce mi zrobić zdjęcia.
- Jaki pan?!
- Nie wiem. Przyjechał samochodem. Powiedziałam, że pójdę cię zapytać o zgodę. Czeka na dole!
Ciśnienie mi skoczyło. Pociągnąłem ją za rękę i zeszliśmy na dół. Żadnego samochodu jednak nie było.
- Pojechał już. - powiedziała jak gdyby nigdy nic.
- Chyba uciekł. Ile razy mam ci powtarzać, że masz nie rozmawiać z obcymi?!
- Ale on chciał zrobić mi zdjęcia!
- Nie chciał zrobić ci żadnych zdjęć!
- Chciał!
- Nic już do mnie nie mów! Milcz!
- Nie krzycz! - rozpłakała się.
- Do domu! - pociągnąłem ją za sobą. - Nie wyjdziesz na dwór przez miesiąc!
- Tato, jesteś okropny! - krzyczała zapłakana na klatce schodowej.
Weszliśmy do mieszkania i zamknąłem drzwi.
- Powinnaś tak dostać po dupie, że przez tydzień byś nie usiadła!
- Nic nie zrobiłam!
- Zrobiłaś bardzo dużo! Wiesz o tym, że nie rozmawia się z obcymi?!
- Ale...
- Cicho! Gdyby ten mężczyzna chciał ci zrobić zdjęcia, to poczekałby na mnie albo twoją mamę i spytałby o zgodę. Nie chciał zrobić ci zdjęć.
- A co?
- Pewnie coś złego. - uklękłem i przytuliłem ją. - Nie możesz tak robić. Gdybyś z nim pojechała, mogłabyś już nigdy nie wrócić. Nie przeżyłbym tego. Kocham cię najbardziej na świecie.
- Ja ciebie też.
- Na razie nie będziesz wychodzić. Kara musi być.
- Dobrze.
Kiedy Mel wróciła z Disneylandu, szykowałem się już do pracy. Miałem chwilę, żeby powiedzieć jej o tym co się stało. Wiem, że potem sama z nią na spokojnie porozmawiała.
Ja niestety nie byłem taki cierpliwy jak moja żona.

Roxxi
- Roxxi, jak tam film o farmerze zoofilu? - zaciekawił się James.
- Dla mnie był bardzo przygnębiający. Pokazany jest w nim ogrom samotności. Dla mnie jest to film o szaleństwie, a nie o waleniu świni.
- Zoofilia to zboczenie i coś nienormalnego, a nie sztuka.
- Kto powiedział, że sztuka musi być normalna.
- Czyli pedofil, który chciał robić zdjęcia mojej córce to też artysta? Chyba inaczej interpretujemy sztukę.
- Diana, jak się czujesz? - zmieniła temat Mel.
- Dobrze. Mała śpi cały dzień, a w nocy kopie jak nienormalna.
- Zupełnie jak tatuś. - stwierdził Lars.
- Ja już współczuję tej małej. Co będzie, jak urodzi się taka mała damska wersja Dave'a? Rude, wredne i skrzeczące? Nikt jej nie będzie chciał. - powiedział Marty.
- Zamknij się. Z moim nazwiskiem i charakterem poradzi sobie w życiu.
- Ja mu współczuję w ogóle córki. - powiedział James. - Syna ci przynajmniej nie zgwałcą, nie wróci z brzuchem z imprezy, nie będzie wył przez tydzień, że nie dostał głównej roli w przedstawieniu.
- James, nie denerwuj się. Znowu ci ciśnienie skoczy... - powiedziała Melanie.
- Twoja córka wpędzi mnie do grobu!
- Przecież to skóra zdjęta z ciebie.
- Tak właściwie to o co chodzi? - Dave spojrzał na mnie. - Chciałaś nam coś powiedzieć.
- Tak. - odłożyłam notatnik i oparłam się o szafkę. - Chciałam zaprosić was na kolację w piątek.
- Ty. Na kolację? Do Burger Kinga? - Marty zmarszczył brwi.
- Nie. Do mnie. Co w tym złego? Dawno nie gotowałam, a przecież dobrze mi to wychodzi.
- A do winka każdemu dolejesz trochę polonu?
- Wiesz co, jak masz tak żartować to nie przychodź w ogóle. Jesteśmy rodziną, powinieneś mnie wspierać, a tylko sobie żartujesz ze mnie. Zobaczymy, kto będzie się śmiał ostatni.
- Spokojnie, przyjdziemy. - powiedziała Mel. - Wszyscy, prawda?
Reszta kiwnęła głowami.
- Nie zabierajcie ze sobą dzieci. - uśmiechnęłam się. Wsadziłam notatnik do torebki i kazałam Larsowi wstać. - Musimy już wracać. Bawcie się dobrze.
- Niedawno przyszliście. - Dave objął Dianę ramieniem.
- Naprawdę musimy iść. Do zobaczenia w piątek. - pociągnęłam Larsa za sobą i wyszliśmy z mieszkania, po czym wróciliśmy do domu.

1 komentarz:

  1. Zalegam ponad miesiąc z tymi komentarzami, ale kiedyś wypadałoby nadrobić :')
    No więc tak. Mówiłaś mi, że ten film o tym farmerze istnieje naprawdę, a ja mam te same pytania w głowie: Kto kręci takie filmy? Kto je ogląda? Jak widać Roxxi, przyszła kandydatka na prezydenta. Tak sobie też wczoraj przy oglądaniu Asterixa pomyślałam, że ona to i w roli Kleopatry by się sprawdziła. Charakter bardzo podobny :D
    Jak już wiadomo nie urodziło się rude, skrzeczące może trochę, a czy wredne, to się okaże. Ale mam takie przeczucie od początku, że o ile to będzie blondyneczka, to oczka i wyraz twarzy tatusia, no i cały jego charakter. Taki mały łobuz :>
    Przyrzekłam sobie, że jeśli będę miała dzieci, to nigdy nie będę ich bić ani nawet dawać klapsów, ale gdyby mi moja córka odpierdzieliła coś takiego jak Sophia, to byłabym jednak skłonna przyłożyć jej w tyłek. Bo dzieciom chyba od najmłodszych lat się mówi, że nie rozmawia się z nieznajomymi, nic od nich nie bierze czy nigdzie się z nimi nie idzie, a Sophia już chyba nie jest taka bardzo mała, a mimo tego dała się nabrać na zdjęcia :/ Kiedy czytam o takich sytuacjach zawsze zastanawiam się, czy ja jednak chcę mieć te dzieci, bo po prostu nie dam sobie rady. Ale w sumie Dave się podjął, więc czemu ja nie mogę? XD

    OdpowiedzUsuń