piątek, 26 kwietnia 2013

Carpe Diem Baby - rozdział 23.


chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów, jeśli nawet nie ulubiony. trochę ryczałam przy pisaniu go, ale i tak go uwielbiam.

ode mnie jeszcze mała prośba. Trish Adler niedawno pisała na swoim blogu, że ma codziennie ponad 10-30 wyświetleń, kilkunastu obserwujących, a komentuje garstka tych samych osób. cóż, u mnie jest codziennie ponad 100 wyświetleń i również komentują te same osoby (za co jestem im bardzo wdzięczna). cieszy mnie to, że w komentarzach zaczęło udzielać się dwóch nowych Anonimowych Czytelników. Wam również bardzo dziękuję i jestem wdzięczna :)
ale po pytaniach na asku, po mailach, po ilości wyświetleń wnioskuję, że tego bloga czyta więcej osób. wiecie, chciałabym wiedzieć, ilu Was jest, ilu osobom podobają się te rozdziały, co o tym myślicie.. nie będą znowu pisać: "dla Was to chwila napisać komentarz, bla bla bla". po prostu.. to bardzo miłe uczucie, kiedy autor czyta komentarze od nowych ludzi :)

http://ask.fm/GwiazdaRocka

Obudziła się w miejscu, w którym nigdy wcześniej nie była. Rozejrzała się ze zdziwieniem po pięknym ogromnym pomieszczeniu. Ściany były pomalowane na biały kolor. Naprzeciwko niej stała gustowna czarna komoda, a nad nią wisiało ogromne lustro. Spojrzała w lewą stronę i przymrużyła oczy, ponieważ promienie porannego słońca wdzierały się do pokoju przez wielkie okno, z którego rozlegał się widok na Los Angeles.
Nic z tego nie rozumiała. Zmarszczyła brwi i położyła się z powrotem na dużym wygodnym łóżku. Wtuliła swoją twarz w poduszkę i naciągnęła bardziej śnieżnobiałą kołdrę na swoje nagie ciało.
Po chwili drzwi sypialni otworzyły się, a ona powoli się podniosła. Zamarła, gdy postać weszła do pokoju. Wysoki szczupły chłopak wyglądał, jakby dopiero co wyszedł spod prysznica. Wokół pasa owinięty był białym ręcznikiem, a swoje piękne włosy związał w kucyk.
- Nie, to jest chyba żart... - szepnęła dziewczyna, kiedy usiadł obok niej i uśmiechnął się delikatnie. 
- To nie jest żart. To twój sen.
- Jak to? Skąd wiesz? Co w ogóle robisz w moim śnie? I co to za miejsce?
- Mieliśmy spędzić tutaj naszą noc poślubną. - oznajmił, nie patrząc na nią. - I postarać się o pierwsze dziecko. A kilka tygodni później miałaś się dowiedzieć, że jesteś w ciąży i urodzisz córeczkę.
- O czym ty mówisz?
- Mieliśmy nazwać ją Cindy. A 3 lata później miał się urodzić nasz synek. Bardzo chciałaś dać mu na imię Shannon.
- Co? - skrzywiła się. - Nigdy nie mieśliśmy dzieci i nie wzięliśmy ślubu.
- Ale tak by wyglądało nasze życie, gdyby nie wypadek... - powiedział cicho. - Nawet nie wiesz jak mi przykro, że to wszystko tak się potoczyło...
- To wszystko przez ciebie. - w jej oczach pojawiły się łzy. - Mówiłam ci, że masz tam nie jechać, bo stanie się coś złego. A ty mnie jak zawsze nie posłuchałeś.
- Nie mogę cofnąć czasu. Chociaż bardzo bym chciał.
- Skoro wiesz jakby wyglądało nasze życie gdyby nie twój wypadek, to dlaczego nie możesz sprawić, żeby wszystko było tak jak dawniej?
Chłopak głośno westchnął i utkwił swój wzrok w podłodze. Chciał coś powiedzieć, ale dziewczyna kontynuowała.
- Dlaczego nie możemy cofnąć się do tego wieczora, kiedy oznajmiłeś mi, że jedziesz na występ Diamond Head w San Francisco? Wtedy na pewno bym cię nie puściła, przywiązałabym cię łańcuchem do kaloryfera i siedziałabym obok ciebie, dopóki nie skończyłby się ten koncert. 
- Shanell... - zaczął, ale ona przerwała mu.
- Ty nie masz pojęcia jak to jest... - powiedziała cicho, a łzy spływały jej po policzkach, rozmazując resztki wczorajszego makijażu. - Ja nie mogłam się po tym wszystkim pozbierać. Chciałam umrzeć. Po co miałam żyć, skoro straciłam najważniejszego faceta w moim życiu? Który niedługo później miał zostać moim mężem i miałam urodzić mu dwójkę dzieci?
- Przecież ja ciebie też straciłem. - odezwał się nagle, patrząc na nią smutnym wzrokiem. - Też z tobą nie jestem. Nie mogę się obok ciebie położyć, nie mogę się do ciebie przytulić w nocy, nie mogę cię pocałować. A oddałbym wiele za chociaż jedną z tych rzeczy.
- Ja też... Nawet nie wiesz jak bardzo mi ciebie brakuje...
- Myślałem, że już całkowicie o mnie zapomniałaś...
- Jak mogłabym o tobie zapomnieć? - spytała, przyglądając mu się uważnie.
- Jesteś z Nickiem.
- To coś złego...? Chciałam ułożyć sobie życie na nowo, znaleźć sobie kogoś innego, wszyscy mi to mówili. Miałam do końca życia być samotna?
- Tego nie powiedziałem. Po prostu... myślałem... że... że... - zaczął się jąkać. - Że naprawdę mnie kochałaś. I nie chcesz tak szybko angażować się w kolejny związek. A ty już 4 miesiące po wszystkim zaczęłaś sypiać z innym facetem. Jeszcze w dodaku z naszym przyjacielem.
- Ale wcale o tobie nie zapomniałam. Często o tobie myślę... - dziewczyna przybliżyła się do niego, jednak on szybko się odsunął.
- A kiedy ostatnio mnie odwiedziłaś?
Shanell zaczęła myśleć. Od czasu pogrzebu nie była ani razu na cmentarzu. Spuściła wzrok.
- No właśnie... A gdzie jest pierścionek zaręczynowy, który nosiłaś na łańcuszku?
Leżał schowany w szufladzie, pod jej książkami, zdjęciami i listami.
- A nasze pierwsze wspólne zdjęcie, które zrobiła nam twoja koleżanka, kiedy wychodziłaś ze szkoły, a ja po ciebie przyszedłem?
Podczas porządków wrzuciła ramkę z fotografią do tej samej szuflady, w której trzymała pierścionek, dokumenty i swoje różne pamiątki.
- Widzę właśnie, jak o mnie pamiętasz. Gdyby nie to, że wbiegłem ci pod koła samochodu, leżałem obok ciebie w łóżku i od czasu do czasu odwiedziłem cię, to pewnie kompletnie byś o mnie zapomniała. - powiedział, patrząc prosto w jej zaszklone oczy.
- To nie tak... Ja naprawdę o tobie pamiętam, tylko nie mam na nic czasu... Nie mogę jeździć co weekend na cmentarz. San Francisco nie jest 20 minut drogi stąd. A pierścionka zaręczynowego, naszych wspólnych zdjęć i prezentów od ciebie wcale nie wyrzuciłam. Nadal je mam. - wyjaśniła łamiącym się głosem. - Zawsze będziesz częścią mojego życia i zajmujesz szczególne miejsce w moim sercu...
Chłopak przysunął się do niej i musnął palcami jej nagą skórę. Zadrżała delikatnie, a on ujął jej twarz w dłonie i zaczął całować jej mokre od płaczu policzki.
- Proszę cię... zabierz mnie do siebie... - szepnęła, przytulając się do niego. Wtuliła twarz w jego ciepłą szyję i poczuła zapach perfum, które dostał od niej na urodziny.
- Nie mogę... - powiedział cicho i odsunął ją od siebie. Pocałował ją namiętnie, a kiedy skończył spojrzał głęboko w jej duże niebieskie oczy. - Masz jeszcze sporo czasu. Dużo dobrych rzeczy się u ciebie wydarzy. Nie mogę ci tego odbierać.
- Rozumiem... - przytaknęła ruchem głowy i uśmiechnęła się przez łzy. - Ale pamiętaj, że cię kocham. I zawsze będziesz dla mnie bardzo ważny.
- Wierzę ci. - odwzajemnił jej gest i przytulił ją ostatni raz. - Nie zapominaj o mnie...

Shanell obudziła się i rozejrzała po ciemnej sypialni. Jej policzki były mokre od płaczu, a ona cała się trzęsła. Ledwo podniosła się z łóżka i ukucnęła obok szafki nocnej. Otworzyła jedną z szuflad i wyciągnęła z niej ramkę ze zdjęciem oraz łańcuszek z pierścionkiem zaręczynowym. Drżącymi rękoma zapięła go sobie na szyi, a ich pierwszą wspólną fotografię postawiła na szafce. Przez kilka sekund się jej przyglądała, ale po chwili położyła się obok Nicka i przytuliła się do niego mocno. Niedługo później zasnęła.

***

Nick nad ranem przebudził się i przetarł ręką oczy. Rzucił wzrokiem na zegarek, który wskazywał kilka minut po 5:00 rano. Odwrócił się i spojrzał na miejsce, gdzie powinna teraz leżeć Shanell. Nie było jej. Zdziwiony wstał z łóżka i poszedł do salonu. Było pusto. Zajrzał do kuchni, ale tam też jej nie było. Ruszył w stronę łazienki, jednak i tam pudło.
- Co jest kurwa...? - mruknął sam do siebie. Pamiętał doskonale ich rozmowę sprzed kilku dni. Po wczorajszej sesji dla Cosmopolitan będzie miała 2 dni wolnego. Shan najczęściej swoje wolne dni spędzała leżąc w łóżku, bezczynnie siedząc przed telewizorem, robiąc porządki w mieszkaniu lub zabierając gdzieś Sophię, Nathana i Masona na cały dzień. Teraz była dopiero 5:00 rano, a jej nie było w mieszkaniu. Postanowił się jeszcze chwilę rozejrzeć, zanim wpadnie w panikę. Poszedł do przedpokoju i zauważył, że nie ma jej białych adidasów za kostkę i torebki. Rzucił też wzrokiem na szafeczkę przy drzwiach, w której zawsze wisiały klucze od domu i samochodu. Ich również nie było.
Teraz Nick naprawdę zaczął się denerwować. Nie dałby rady zasnąć, więc chodził nerwowo po mieszkaniu. Shanell była przecież dorosła, nie brała narkotyków, nie prowadziła samochodu po pijaku, więc nie musiał się o nią martwić, ale bez przerwy wymyślał najgorsze scenariusze. Że będzie wypadek samochodowy, że może ktoś ją porwał, że rzuciła go i bez słowa postanowiła wyjechać.
- Dosyć tego. - powiedział i podszedł do telefonu. Wziął notes, który leżał obok i szukał numeru Ryana, menadżera Shanell. Gdy w końcu go znalazł, wykręcił numer i czekał na odebranie po drugiej stronie.
- Ryan Carter, agencja IMG Models, w czym mogę pomóc? - usłyszał lekko zaspany głos. No tak, zapomniał, że skoro Shan ma wolne, to on nie ma za dużo do roboty. A teraz było dopiero kilka minut po 5:00 rano.
- Eee... wybacz, że cię budzę. Mam na imię Nick, jestem chłopakiem Shanell. I nie ma jej w domu, nie wiem gdzie jest... Myślałem, że może ty...
- Naprawdę tylko po to do mnie dzwonisz?
- No tak... bo nie wiem gdzie ona może być i...
- Ja również nie wiem. Shanell ma 2 dni wolnego, będę się z nią widział dopiero w czwartek.
- Ale nie mówiła ci, gdzie mo...
- Nic mi nie mówiła. - przerwał mu chłodno Ryan. - Shanell nie musi mi mówić, co robi w wolnym czasie. Robi to na co ma ochotę, a mi tak naprawdę nic do tego.
- Ok... Dzięki za odpowiedź... - mruknął chłopak. Ryan bez słowa się rozłączył, a Nick odłożył słuchawkę. - Chuj jeden. Jak ona z nim wytrzymuje?
Chłopak wziął głęboki oddech i zrezygnowany poszedł do sypialni. Rzucił się na łóżko i położył dłoń na miejscu, na którym śpi Shanell. Westchnął głośno i przykrył się po szyję kołdrą.
Postanowił myśleć pozytywnie i poczekać spokojnie na swoją dziewczynę. Z czekania niestety nic nie wyszło, bo kilka minut później ogarnął go błogi sen.

18 komentarzy:

  1. Przeczytam, jak znajdę chwilkę :*

    A tak, brawo za spryt i pomysł, aby zaglądnąć do bohaterów. Masz rację, żadnego małego Rose'a tam nie ma, nie licząc Meg i Billy'ego, haha. I masz rację, że tu żadnego dziecka nie będzie, ale dlaczego? To się wszystko wyjaśni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, ja płaczę. Świetny rozdział, mimo, że trochę krótki. Mamo, chciałam, żeby Cliff zabrał Shan. Bardzo ją lubię, ale oni bez siebie nie mogą żyć. Oni za sobą tęsknią. Świetne! Domyślam się, że Shan pojechała na cmentarz. Ja chcę płakać!

    Miło, że o mnie wspomniałaś, bo zaczęłam czytać tego bloga i powiem ci- jak narkotyk. Pisz,pisz i nie przestawał, bo to się chce czytać!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a myślałam, że jednak nikt nie będzie wiedział, co stało się z Shan. a tu proszę, każdy się domyślił. tak, pojechała na cmentarz, ale opisu tego pobytu na cmentarzu będzie krótko, bo Shanell kogoś tam spotka, pójdzie i będzie z nim rozmawiać. mam nadzieję, że nikt się nie domyśli z kim :D

      piszę, akurat jestem teraz w takim przyjemnym momencie, mam wolne i fajnie idzie mi pisanie :)

      Usuń
  3. UWAGA! UWAGA! 3 PRÓBA DODANIA KOMENTARZA!!! XD

    Have you ever felt
    The future is the past
    But you don't know how...?
    _________________________________________________________________

    rozdział zwala z nóg. RYCZAŁAM JAK BÓBR. i wszystko fajnie pięknie, tylko szkoda, że był przy tym brat. xd musiałabyś widzieć jego reakcje. :D no po prostu DEBIL. xd
    A tak w ogóle to mogłabyś wskrzesić Burtona! Skoro w takiej nędznej modzie na sukces ludzie umierają po 10000razy, biorą 500 ślubów, wszyscy są rodziną, przez 4 odc. schodzą po schodach itp, to Ty mogłabyś zrobić mi tą przyjemność i go wskrzesić.. ;3 albo chociaż napisać jakąś walniętą sytuację (jako wspomnienie np. Shan) kiedy jeszcze Cliff żył. PRRROSZĘĘ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ernest czy Irek? :D
      na pewno będą jeszcze jakieś wspomnienia, ale.. na razie nie mam pomysłu -,- miałam kilka i o wszystkich pozapominałam. zawsze chciałam sobie pozapisywać je gdzieś, ale oczywiście o tym też zapomniałam albo mówiłam sobie: "takie zajebiste wspomnienia to pewnie zapamiętam". no i co? gówno - jak to powiedział Nick w którymś rozdziale.

      ale wymyśliłam nowe. chłopaki grają koncert w jakimś klubie, zaczyna "piszczeć" mikrofon, a Cliff krzyczy: "JAAAAAAAAAAAAAAAYMZ, WYŁĄCZ MIKROFON!" (pamiętasz to chyba? jeśli nie to zamiast Jaymza wstaw Teresę) :D

      Usuń
    2. Ernest. xd
      jasne, że pamietam :D "Teresaaa! Wyłącz mikrofoon!" :D
      + rozpoczynam protest xD będę okupować przed Twoim domem, z transparentem "WSKRZEŚ CLIFFA" (b. oryginalne :D) albo przypne się kajdankami do Twojej furtki :D albo jeszcze lepiej! zrobię strajk głodowy :D

      Usuń
    3. no przestań, nie wskrzeszę go. już mam plany co do Shan i Nicka, Cliff nie może tego popsuć. i zresztą, jak Ty to sobie wyobrażasz? co on powie? "jednak żyję", "zmartwychwstałem"?

      i nie przypniesz się do mojej furtki, bo boisz się mojego psa :)

      Usuń
  4. Oo Jezuu .. ja się poryczałam, piękny rozdział :3 A jak się domyślam to Shannel pojechała na cmentarz i wgl to normalnie kocham to twoje opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeej, kolejny niesamowity sen w Twoich opowiadaniach.
    Muszę przyznać, że się nie popłakałam, ale mnie to ruszyło.
    Ja po takim śnie miałabym rozwaloną psychikę i nie mogłabym żyć. Mimo tego wszystkiego, co jej wypominał Cliff, to wiem, że Shan go kocha. Mimo wszystko. Po prostu chce ułożyć sobie życie od nowa.
    Nie wiem, co będzie dalej, ale na pewno Shanel będzie ciężko.
    Zapraszam do mnie (w końcu) na nowy rozdział
    http://live-and-die-for-metal-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten sen był... był... Nie mam słów, żeby to opisać. Nie dziwie się, że płakałaś. Ja taki bezuczuciowy człowiek miałam łzę w oku, ale nie popłakałam się. Nie umiem. Nie wiem co myśleć. Pewnie przez ten tydzień będę chodzić i o tym myśleć. Co będzie z Shan? Ja nie wytrzymam tak długo, albo dodaj szybciej rozdział.

    CO do mojego bloga to wiesz jej mama będzie się spotykać z wieloma potencjalnymi tatusiami, ale Reb nie będzie ich akceptować za sprawą charakteru, który ujawni się w kolejnych rozdziałach. Hahaha taki temperamencik z Rebecci. I chyba lubisz komplikować życie tak na serio. Co do Duffiastego to, ona nic do niego nie czuła i nie czuje. Ale Duff był wcześniej "zakochany" w Reb. Przekonasz się następnych rozdziałach. :P ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedny Nick. Biedna Shan. Biedny zapomniany Cliffoduch. Wiedziałam, że do niej w śnie przyjdzie! A gdzie Shan? Ty... A może jednak coś się stało? Wiem. Dejf ją porwał. Zła ruda, wredna, pijacka małpa. Ty, a może będzie burza i ten zmartwychwstaniesz go? Albo jak został w kostnicy to.. Po prostu wstanie? .__. Tak wiem ja i moje pomysły. Wiem, że mówię to od kirków (kilku.xd), ale się pytam gdzie ten Dejf?
    A właśnie. Doczekałaś się Dejfunieczeczeczeczeczki na Th Day!
    http://xxangryxxagain.blogspot.com/2013/04/rozdzia-13.html
    Przekaż Thrish Adler bo nie mam czasu :c

    OdpowiedzUsuń
  8. Długi czas nadrabiałam, ale dziś udało mi się przeczytać 10 zaległych rozdziałów i będę teraz na bieżąco. :3 Kocham Twoją twórczość. Piszesz niesamowicie. Nie jestem ekspertem, ale jak dla mnie to cud, miód i orzeszki. :D
    Co do tego rozdziału, naprawdę poruszający. Bardzo lubię takie tematy, typu rozmawianie ze zmarłymi we śnie lub inne takie znaki ich obecności, które pojawiały się wcześniej.
    Bardzo się wgłębiłam w Twoje opowiadanie, naprawdę bardzo mnie zaciekawiło. :] Czekam na dalsze rozdziały i życzę weny. :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Skomentowałam póki co rozdział wcześniejszy, ten skomentuję moze jeszcze dziś i póki co zapraszam na XII rozdział na http://zakazane-fontanny.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na kolejny rozdział Just ride. ;)
    http://breath-of-memories.blogspot.com/

    CHOLERA, JA TO KOMENTOWAŁAM!!! JESTEM PEWNA!! -,-
    uno momento.

    OdpowiedzUsuń
  11. http://sad-but-true-life.blogspot.com/2013/04/rozdzia-4.html
    Dziękować za komentarz, a Cliffusia będzie. Martyncia też. Teraz kńczymy kąpiel. Ciesz się teraz Sadem i dawaj konemta bo pod 3 małpo nie ma!.xd I tak cię kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej tu ja, Margi. Zaległości nadrabiam po nieobecnościach. No więc doczekałaś się i "Szeregowego Burtona" i tego co je kanapki z dżemem i keczukem, a na Martynkę jeszcze trochę poczekasz.
    http://xxangryxxagain.blogspot.com/2013/04/rozdzia-14.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej :)

    O jeju, ja też się popłakałam, jak czytałam ten sen. Ale bardziej z takich osobistych względów. Po prostu... wiesz, że takie rzeczy się naprawdę zdarzają? Mój kolega 3 lata temu stracił żonę, a kiedy związał się z inną dziewczyną, kiedy wyniósł wszystkie rzeczy żony, to Ona właśnie zaczęła mu się śnić w takich sytuacjach. I kolega do dziś był przekonany, że to nie były sny, tylko naprawdę z Nią rozmawiał... ale dobra, może tak wrócę do rozdziału. Hmm, ja sobie tak myślę, że Cliff niesłusznie oskarża Shan. To, że schowała wszystko, to nie znaczy, że o nim nie pamięta. Po prostu tak jest dla niej łatwiej. Jest łatwiej, kiedy nie musi patrzeć na zdjęcie, kiedy nie ma przy sobie pierścionka, który by jej przypominał, że przecież miało być tak pięknie. Na cmentarz też pewnie nie była jeszcze gotowa pójść. Bo przecież, to nie jest takie proste, prawda? Strach, żal, ból, tęsknota. Przecież z tym nie da się tak po prostu uporać. I sprawa, że jest z Nickiem... no właśnie, ja sobie tak myślę, że dobra.. Shan koga Nicka, ale nigdy to nie będzie taka miłość, jaka była do Cliffa. Bo tak kocha się tylko raz w życiu. Z Nickiem będzie już tak spokojniej.. będzie to się opierało bardziej na poczuciu bezpieczeństwa, czy też po prostu tym, że ktoś przy niej jest, niż na samej szalonej miłości. Tak mi się właśnie wydaje. Ale Cliff nie powinien jej oskarżać. No chociaż, jak sam powiedział, to jemu też nie jest łatwo. Bo tak.. też stracił wszystko, tak samo jak Shan, a pewnie też dochodzi do tego zazdrość. Wie, jakby wyglądało ich życie, kiedy by się nic nie stało. I naprawdę piękna to wizja... ale nie może nic zrobić, bo na to nie ma już wpływu. Wie tylko co by było, ale nie może zmienić czasu. To też pewnie budzi w tym różne negatywne emocje. Niemoc jest okropnym uczuciem.
    Nicka też mi szkoda. Bo tak naprawdę, to... chłopak musi stanąć przed faktem, że już zawsze będzie konkurował ze Cliffem. A tak ciężko walczyć o kobietę z kimś, kto już nie żyje, prawda? Ale cóż, będzie musiał się z tym pogodzić i myślę, że da radę. Wspominałam już, ze Nick jest moim ulubionym facetem z tego opowiadania? Oczywiście nie licząc Masona, haha.
    I tak sobie myślę, że skoro w nocy Shan postawiła to zdjęcie, skoro założyła ten łańcuszek, to teraz pojechała na cmentarz... Tak właśnie sobie myślę, że właśnie tam się znalazła. Bo zrobiła wszystko, co jej Cliff zarzucił, że o nim zapomniała, to został jej jeszcze cmentarz. A z racji tego, iż ma wolne, to mogła wybrać się właśnie w taką podróż.

    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak mnie też tym rozwaliła... tym bardziej, że nawet nie lubię kabanosów!! XD

    Ale przejdźmy do obiecanego komentarza! Cieszę się, że Cliff dał w ten sposób o sobie znać i uwielbiam to, że przyłożył Nickowi! Ale to już wiesz... No niech się Jamesowi i Mel w końcu ułoży i... co ty knujesz dalej, co? Bo ja się tak zastanawiam, jak można by to pociągnąć, ale mam dziurę w mózgu... znowu... Ej, nie umiem pisać komentarzy ;<

    OdpowiedzUsuń