poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Carpe Diem Baby - rozdział 24.

hej. ja i Margaret po kilku kłótniach na GG i Asku postanowiłyśmy założyć.. bloga. tia, bloga. na razie pojawił się prolog, ale od razu mówię - ta sytuacja z 5-letnim Cliffem, Kirkiem i Dave'em była tylko jednorazowa, na potrzeby prologu. w pierwszym rozdziale wszyscy już będą dorośli :D nie wiem, kiedy będzie pierwszy rozdział, bo musimy jeszcze ogarnąć zdjęcia bohaterów i ich opisy, Margi wyjechała czy chuj wie co i chyba wróci w piątek, a przez telefon to tak sobie pisze się rozdział :D MIMO WSZYSTKO, ZAPRASZAM SERDECZNIE NA PROLOG! KOMENTARZE MILE WIDZIANE! http://xxpeacexxsells.blogspot.com/

i również zapraszam pod ten link: http://promotoona.blog.pl/ . w sumie dostałam od tej fajnej i miłej dziewczyny 5 pytań na mailu i tak powstała notka o mnie i moim blogu. ogólnie rzecz biorąc - blog jest ciekawy, chociaż to dopiero początki. ale myślę, że jeszcze kilka notek i blog będzie naprawdę popularny :)

dlaczego już dzisiaj dodaję rozdział? ponieważ jest wspaniała okazja! jedna z Bloggerek, Margaret Mustaine , mój skarb, obchodzi dzisiaj urodziny!

Kochanie, wszystko najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia, weny, pomysłów, spełnienia najskrytszych marzeń, Party Hardów z Metalliką i Megadeth.. i czego sobie tylko zażyczysz. wybacz, nie jestem dobra w składaniu życzeń. ale za to, łap rozdział, cały tylko dla Ciebie, nawet trochę rudzielca tam jest <3 kocham Cię bardzo, bardzo, za głupie rozmowy na asku i gg, za Twoje screeny, zapraszanie do siebie ("przyjedź, tylko nie w majówkę" XD) i w ogóle za całokształt. jeszcze raz, wszystkiego najlepszego <3 kocham Cię <3

Niecałe 3 godziny później Shan siedziała na ławce i zamyślona patrzyła przed siebie. Nagle jej wzrok padł na nagrobek i wzięła głęboki oddech.
- Od twojego pogrzebu czuję się okropnie w tym miejscu... - powiedziała cicho. - Kiedy chodziłam z Dave'em na cmentarzu bywałam prawie codziennie, obydwoje lubiliśmy tutaj przychodzić. Ale twój wypadek wszystko zmienił...
Dziewczyna spuściła wzrok i głośno westchnęła, po czym poprawiła swoje wyprostowane włosy. Wstała ze swojego miejsca i ostatni raz rzuciła wzrokiem na nagrobek.
- Tęsknię za tobą... - szepnęła i zamknęła oczy, żeby się nie rozpłakać. Założyła na ramię swoją torebkę i ruszyła do bramy. Na cmentarzu było jeszcze całkiem pusto, bo było kilka minut po 8:00 rano. Rozejrzała się i dostrzegła kilka starszych osób. Nagle wpadła na kogoś i podniosła głowę. Popatrzyła zszokowana na dziewczynę w jej wieku. Długie jasnobrązowe włosy miała związane w kucyk. Ubrana była w czarne obcisłe dżinsy, szarą koszulkę na ramiączkach przylegającą do jej ciała i dżinsową kurtkę. Shan spojrzała zmieszana w jej duże zielone oczy i odgarnęła kosmyk włosów za ucho.
- Cześć Crystal...
- Cześć Shanell.
- Nie wiem co powiedzieć... Dawno się nie widziałyśmy... Z pół roku?
- Od dnia pogrzebu.
- No tak. - Shanell spuściła wzrok. - Dosyć dziwnie rozmawia się na cmentarzu...
- Może skoczymy na kawę? - zaproponowała Crystal. - Nie idę dzisiaj do pracy, bo mam kilka dni wolnego, a w dodatku mojego faceta nie ma w domu, więc cały dzień mam tylko dla siebie.
- No nie wiem... - modelka rzuciła wzrokiem na na swoje czarne legginsy, białe przybrudzone adidasy za kostkę i czarną szeroką bluzę. Zmarszczyła brwi i spojrzała na Cristi.
- Daj spokój, pójdziemy do mnie, a nie do kawiarni. Nikt cię nie będzie oglądał.
- Ok...
Kilkanaście minut później były już w mieszkaniu Crystal. Dziewczyna była w kuchni i robiła kawę, a Shanell siedziała w jej salonie i rozglądała się po pomieszczeniu.
- Kawa taka jaką zawsze u mnie piłaś? - krzyknęła Cristi do Shan.
- Taa. Z mlekiem i 2 łyżeczkami cukru.
- Proszę. - dziewczyna wyszła z kuchni i podała jej kubek, po czym usiadła obok niej i upiła mały łyk swojej kawy. - Co u ciebie? Nie odzywałaś się, nie przyjeżdżałaś, nie dzwoniłaś. Widziałam cię jedynie na okładkach gazet.
- No bo wcześniej nie starałam się tak bardzo angażować w pracę. Cliff nie chciał, żebym za często wyjeżdżała i siedziała w agencji do późna, bo od dłuższego czasu staraliśmy się o dziecko... - opowiedziała cicho Shanell i napiła się kawy ze swojego kubka. - Ale nie mogłam zajść w ciążę, mimo że wszystkie wyniki badań mieliśmy dobre... On bez przerwy powtarzał, że to przez stres i przemęczenie, dlatego wolał, żebym mniej pracowała. No i w dodatku nie lubił Ryana, mojego menadżera, więc nie chciał, żebym spędzała z nim dużo czasu, tak jak obecnie. Teraz pracuję... sporo.
- Tak starasz się to wszystko odreagować?
- Powiedzmy... Nie jestem w ciąży, nie staram się o dziecko, więc mogę długo pracować, przemęczać się i pić dużo kawy.
- Wiesz, że w końcu odbije się to na twoim zdrowiu?
- Przecież ja pracuję jak każdy normalny człowiek. - uśmiechnęła się blado Shanell.
- No tak, ale to raczej nie jest dobry sposób na radzenie sobie z samotnością. - wyraziła swoje zdanie Crystal.
- Ja wcale nie jestem samotna. Po prostu teraz nikt mi nie mówi, że mam się oszczędzać, częściej wyjeżdżam, reklamuję dużo ubrań od projektantów, mam 2 razy więcej pokazów i wybiegów, mnóstwo sesji i okładek. Teraz żyję tak, jak zawsze chciałam.
- Ale praca nie zastąpi ci faceta, pocałunków na dobranoc, przytulenia się do kogoś w nocy...
- Crystal... - zaczęła nieśmiało Shanell. - Ja mam kogoś...
Dziewczyna spojrzała na nią uważnie. Odstawiła kubek z kawą na stół i poprawiła swój kucyk.
- Znam go?
- Nie wiem... Na pogrzebie Cliffa stał obok Jamesa... miał czarną marynarkę, 3-dniowy zarost na twarzy, związane włosy...
- Ciemna karnacja, brązowe włosy?
- Tak...
- Kojarzę go. Gra na perkusji w zespole Dave'a, prawda?
- Tak. Skąd wiesz?
- Kilka miesięcy temu byłam z moim facetem w LA, w klubie Troubadour. Grali tam koncert.
Shan kiwnęła potakująco głową. Na chwilę zapadła niezręczna cisza, którą w końcu przerwała Crystal.
- Dobrze ci z nim?
- Tak... tak mi się wydaje...
- Tak ci się wydaje? - Cristi zmarszczyła brwi.
- Ja... ja czasami mam wrażenie, że... - zawahała się Shan. - Że to wszystko między nami... zbyt szybko się potoczyło...
- Nie rozumiem...
- Za szybko sobie kogoś znalazłam. Za szybko się związaliśmy.
- Dlaczego tak sądzisz? Skoro się zakochałaś, on również, to co stoi na przeszkodzie?
- Nie wiem czy go kocham. - Shanell wzruszyła ramionami.
Crystal wzięła głęboki oddech.
- Czemu tak mówisz? Nie znam go za dobrze, ale wydaje mi się, że on jest bardzo fajnym chłopakiem. I skoro zaczęłaś z nim tak szybko po rozpadzie swojego długoletniego związku, to o czymś to świadczy, prawda?
- Cristi, ja po prostu boję się samotności, o tym to świadczy.
- Chyba jak każdy... - mruknęła Crystal. Modelka wstała ze swojego miejsca i zaczęła chodzić nerwowo po pokoju.
- Ja nigdy nie byłam samotna. Rodzice mnie adoptowali jak byłam małą dziewczynką, miałam 3 opiekunki, które pilnowały mnie 24 godziny na dobę, bo oni wiecznie pracowali. Ich firma zawsze była najważniejsza. Tak jest do tej pory. Jak już byłam starsza bywałam sama w domu i zaczynałam świrować sama w czterech ścianach. Później poznałam Dave'a i też myślałam, że się zakochałam. Byłam z nim prawie 2 lata, chociaż bez przerwy doił ze mnie kasę na swoją heroinę, raz mnie uderzył, widziałam go w łóżku z inną panienką... Ale ciągle z nim byłam. I wszystko mu zawsze wybaczałam. Dlaczego? Chciałam mieć go cały czas przy sobie. Po prostu nie chciałam być sama... I boję się, że z Nickiem może być tak samo...
- Może powinnaś dać sobie trochę czasu? Przemyśleć, czy faktycznie warto było angażować się w nowy związek? I czy to wszystko będzie miało sens?
- Teraz na Nicka patrzę całkiem inaczej niż wtedy, gdy jeszcze byłam z Cliffem. Dawniej był dla mnie tylko zwykłym przyjacielem, przystojnym chłopakiem, z którym można pogadać i pośmiać się. A teraz kiedy wchodzę do domu widzę chłopaka, który jest gotowy zrobić dla mnie wszystko. Nawet rzucić się pod pociąg. Chłopaka, któremu mogę się wypłakać w koszulkę, porozmawiać z nim o wszystkim, przytulić się w nocy... Ale mam wrażenie, że ja nie kocham go, tylko kocham... jego obecność. Rozmowy z nim, to co dla mnie robi, jego poświęcenie, ciepło... I to wszystko. Nie wiem co mam o tym myśleć. - opowiedziała i wplotła palce w swoje długie włosy. - Wiem, że niezbyt dobrze ci się tego słucha, skoro byłam z twoim bratem przez tyle lat...
- Daj spokój. - Cristi machnęła ręką. - Cliffa już nie ma i... pogodziłam się z tym. Nie miałam wyjścia. Masz prawo mieć kogoś innego, ułożyć sobie życie na nowo... Nikt nie może ci tego zabronić.
- Twoi rodzice pewnie są na mnie wkurzeni, nie?
- Dlaczego tak myślisz?
- Od dnia pogrzebu w ogóle się z nimi nie kontaktowałam... Od ponad pół roku nie dzwoniłam i nie pytałam co u nich albo czy chcieliby resztę rzeczy Cliffa. Sporo jego rzeczy nadal jest jeszcze u mnie...
- Nie są na ciebie źli... Myślą, że po prostu chcesz teraz być sama, żeby odreagować sobie wszystko i nie masz ochoty na jakieś rodzinne spotkania czy wyjazdy.
- Pozdrów ich ode mnie. I powiedz, że na pewno ich odwiedzę któregoś dnia. - Shanell chwyciła swoją torebkę. - Dzięki za kawę. I rozmowę.
- Nie ma za co. Mam nadzieję, że niedługo znowu się spotkamy.
- Ja również.
- Trzymaj się. I przemyśl sobie dokładnie to wszystko.
- Tak... Do zobaczenia.
- Pa. - Crystal przytuliła ją przelotnie i otworzyła jej drzwi. Shan uśmiechnęła się na pożegnanie, a po chwili zbiegła ze schodów i opuściła budynek. Podeszła do swojego samochodu i weszła do środka. Włożyła kluczyki do stacyjki i zanim odpaliła silnik, wzięła kilka głębokich oddechów. W końcu przekręciła kluczyk i ruszyła. Przed nią długa droga do Los Angeles.

***

- Nicky, ona niedługo wróci. - uspokajała go Judith. - Usiądź w końcu, nie denerwuj się.
- Jak ja mam się nie denerwować?! - zawołał i zatrzymał się na środku pokoju. - Budzę się o 5:00 rano, a mojej kobiety obok mnie nie ma! Nie ma jej samochodu! Nie zostawiła mi żadnej kartki, nic, zero kurwa! Może uciekła na drugi koniec kraju?!
- Bez ubrań, kosmetyków? - Roxanne zmarszczyła brwi. - Już nie przesadzaj.
- Wszystko możliwe! A może ona miała jakiś wypadek samochodowy?! Może teraz leży w rowie, a jakiś nekrofil gwałci jej zwłoki?!
- Nick, naprawdę zaczynasz świrować. - powiedział całkiem poważnie David, trzymając Judy na kolanach. - Idź się lepiej połóż, a my poczekamy na Shanell.
- Nie położę się! Nawet jakbym chciał to się nie uspokoję! W ogóle to po co wy tutaj wszyscy przyszliście?!
Każdy popatrzył na siebie zmieszany, aż w końcu Dave przerwał niezręczną ciszę.
- Ja przyszedłem zaprosić cię na swoją imprezę urodzinową, a oni to nie wiem.
Nick nic nie powiedział, tylko usiadł obok Larsa i oparł głowę na swoich dłoniach. Patrzył bez słowa w podłogę, a reszta spokojnie rozmawiała. W końcu wszyscy usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi. Chłopak zerwał się na równe nogi i pobiegł do przedpokoju, gdzie zobaczył swoją dziewczynę wchodzącą do mieszkania.
- Shanell! - krzyknął i przyciągnął ją do siebie. - Jak dobrze, że nic ci nie jest...
- A co miałoby mi być?
- Nie wiem, kurwa, cokolwiek. Obudziłem się o 5:00 rano, zobaczyłem, że nie cię obok mnie, nie było też kluczyków do samochodu i twojej torebki, więc myślałem, że może zostawiłaś wszystko i wyjechałaś gdzieś. Albo miałaś jakiś wypadek. Same najgorsze myśli... Gdzie byłaś tyle czasu?
- Musiałam załatwić coś bardzo ważnego... - wyjaśniła, nie patrząc na niego.
- To coś poważnego? Wszystko w porządku?
- Tak. Jest ok. Martwisz się o mnie?
- Kochanie, zawsze się o ciebie martwię. - szepnął jej na ucho i jeszcze bardziej przytulił ją do siebie. - Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza. Nie chcę cię stracić.
- Nick...
- Tak?
- Kocham cię...
- Ja ciebie też, skarbie...
Shanell objęła go w pasie i stanęła na palcach, a on pochylił się nad nią i ją pocałował. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego delikatnie i odgarnęła włosy z jego policzka.
- Wiesz na co mam ochotę?
- Mhm...?
- Na to, żeby się wyspać. - oznajmiła z uśmiechem, a jej chłopak głośno westchnął. Miał nadzieję, że jego dziewczyna ma na myśli zupełnie co innego.
- No to idź się połóż do sypialni.
- Ale z tobą. Marzę o tym, żeby przykryć się po szyję kołdrą, wtulić się w mojego chłopaka i zasnąć...
- Później, dobrze?
- Dlaczego "później"?
- No bo teraz... - zaczął Nick. - No wiesz... - nie dokończył, ponieważ obok niego pojawił się Dave.
- Cześć Shanell! Wiesz jak Nick się o ciebie martwił? W ogóle to czekałem na ciebie bo chcę...
- Davie, spokojnie. - uspokoiła go dziewczyna. - Spokojnie...
- Sorry. Jak już tam załatwicie swoje sprawy to chodźcie do salonu, muszę wam coś oznajmić. - powiedział i wyszedł. Shan głośno westchnęła.
- No właśnie. Wszyscy się zlecieli. - mruknął Nick.
- Niedługo wrócą do siebie. Chodź. - Shanell pociągnęła go za rękę i weszli do salonu. Wszyscy uśmiechnęli się na widok dziewczyny i przywitali się z nią. W pewnym momencie Dave wlazł na sofę i zaczął po niej skakać.
- Mam wam coś do powiedzenia! - krzyknął radośnie.
- Znowu? - jęknął Kirk.
- Tak, znowu. - rudy chłopak zeskoczył z kanapy i stanął na środku pokoju. Wszyscy popatrzyli na niego z zaciekawieniem.
- Jak wiecie, za 3 dni, w piątek, obchodzę swoje 26. urodziny i organizuję imprezę urodzinową w mieszkaniu Kirka i Marty'ego! - oznajmił z promiennym uśmiechem. Martin, który właśnie pił sok, zakrztusił się, a Kirk otworzył usta ze zdziwienia.
- Co kurwa?! Jak to w naszym mieszkaniu?! - uniósł się Marty.
- No wiecie, że ta moja kawalerka jest za mała!
- Ale dlaczego akurat w naszym?! - jęknął Kirk.
- Przecież posprzątam po tej imprezie!
- Chciałbym to widzieć!
- Gdyby tam było chociaż coś godnego uwagi, spojrzałbym na to inaczej! - wyraził swoje zdanie Marty. - Wszystkie imprezy, które organizujesz to jest jedno wielkie chlanie, ruchanie, ćpanie i rzyganie!
- Będzie karaoke! - zawołał Dave.
- Do dupy. - skomentował Kirk.
- I wypożyczyłem kilka filmów...
- Nędza. - dodał Martin.
- No i alkohol oraz słodycze będą kupione tylko za moje pieniądze...
- Stoi. - powiedzieli jednocześnie Marty i Kirk. Rudy chłopak uśmiechnął się.
- Davie, co chcesz na urodziny? - spytał nagle Nick.
- Nic nie kupuj. Wystarczy, że przyjdziesz.
- Taa, a później przez rok będziesz mi wypominał, że mam cię w dupie i nie kupiłem ci prezentu.
Rudy chłopak przez chwilę się zastanawiał. W końcu uśmiechnął się i popatrzył na swojego przyjaciela.
- Możesz mi kupić skarpetki, bo nie mam.
- Hehe, ok. - Nick odwzajemnił jego gest i wtulił twarz w włosy swojej dziewczyny, żeby przypadkiem nie wybuchnąć śmiechem.
- Będą wszyscy?
- Ja w piątek mam zdjęcia do kampanii reklamowej perfum Versace... - odezwała się nieśmiało Shanell. Dave rzucił jej mordercze spojrzenie. - Ale na imprezie będę, najwyżej przyjdę zmęczona...
- No. Tak ma być. - uśmiechnął się i rzucił wzrokiem na zegarek. - Idę, bo spóźnię się do roboty. Do zobaczenia. Nick, jutro o 10:00 próba, nie zapomnij.
- Ale ja o 10:00 będę w pracy...
- Mam to w dupie, na próbie masz być. Trzymajcie się. - pożegnał się i wyszedł z mieszkania. Niedługo później ulotniła się również reszta towarzystwa. Nick popatrzył z uśmiechem na swoją dziewczynę i podszedł do niej.
- Więc...? Idziesz ze mną spać? - spytała, gdy położył dłonie na jej talii. Chłopak wziął głęboki oddech.
- Naprawdę chcesz iść spać?
- Tak. Nie śpię chyba od 3:00. Spałam może z godzinę.
- Ok, chodźmy. - powiedział i pociągnął ją za rękę w stronę ich sypialni.

13 komentarzy:

  1. Yeyuuuuu to dla mnie! Kocham cię! ;* <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
    Rzygam sercami.xd
    Dejf skacze po sofie... Żeby się przypadkiem nie zarwała.xd
    skoro Dejf nie ma skarpet to... W czym on kurwa chodzi?! .Xd w torebkach foliowych?.xd
    ja pierdole mam zaciesz! Kupiły mi płyte megadethu coś co ci dam zdjęcie trampki bandane i kase.xd :3:3 :3
    Kircia była i jęczy.xd Martynka też.xd gdyby to było Angry to Marty mieszkałby ze zwłokami Kirka.xd
    Margi Mustejn.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahha, kocham kłótnie Kirka, Martiego i Dave'a!! No ubóstwiam po prosu! Shan i rozmowa z siostrą Cliffa... aż mi się smutno zrobiło gdy sobie to wyobraziłam... i mam perfumy Versace!!! zajebiście pachną... nie umiem komentować, wybacz xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze nie skomentuje tego, bo mój komentarz nie pokazuje poziomu rozdziału. Nie nadaje się do komentowania xD, zwłaszcza dzisiaj.
    Spadam pić herbatę i czekam na następny. Wiem, że tylko jęczę :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i nie będę pisać, bo większości tak pisze. MEGA NIEZIEMSKO!

      Usuń
  4. Fajny rozdział. Widzę, że Nick serio bardzo kocha Shanell. Nie no ta rozmowa Shan i Cris była super...Szkoda mi ich...Tęsknię za Cliffem. Nie wiem co ty planujesz jeśli chodzi o Nicka i Shan, bo czy ona serio go kocha? Nie wiem... A JEŚLI CHODZI O DAVE'A nie no skarpety rozwalily! Dave jest taki...chamski, ale on mnie zawsze rozsmiesza :-)
    Pisz! Czekam na następny rozdział.
    [Teraz taka nowość; że są 2 anonimy będę się podpisywać]
    A więc: Jagoda ;) tak...mam tak na imię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. śliczne imię ;3
      ok, mogę powiedzieć, że Shan i Nick będą mieli jeden taki dosyć poważniejszy konflikt, ale szybko się pogodzą i do końca opowiadania będą ze sobą. nie mogę rozwalać jej drugiego związku, bo wtedy dziewczyna to an pewno rzuciłaby się z mostu.

      Usuń
  5. Okej, jestem już, nadrobiłam i mam nadzieję, że będę już na bieżąco do końca.
    Zaczynamy od lekko dobijającego, szczerego i życiowego fragmentu. Spotkanie na cmentarzu, kawka...Shanell w legginsach i adidasach w miejscu publicznym? Chyba rzadkość, haha. Ale nie, rozmowa z Crystal bardzo mi się podobała, rozważania Shan czy nie jest z Nickiem tylko dlatego, że po prostu boi się samotności. Ale ja bym mimo wszystko chciała, żeby im ta miłość wyszła i chyba...wyjdzie.
    Teraz przechodzę do drugiej części i zacznę ją z takim miłym akcentem...,,(...)nekrofil gwałci jej zwłoki?!''. Tak, stąd już poszło z górki. Jeszcze kiedy zaczął się temat urodzin, miejsca, w którym się one odbędą, prezentu, wypominania jego braku, zakupów i tak daleeej :D Nie, to było akurat boskie.
    Strasznie mi się ten rozdział podobał, więc czekam z niecierpliwością na kolejny!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Czytam Twojego bloga od dawna, ale nigdy nie ujawniłam się w komentarzach, bo ciężko idzie mi komentowanie. Ale uwielbiam Twój blog i czekam z niecierpliwością na każdy kolejny rozdział. :)
    Mam do Ciebie jednak takie małe pytanie. Czy mogłabym wiedzieć, ile masz lat i od kiedy słuchasz Metalliki i Megadeth?

    PS: Cieszę się z Twojego nowego bloga, na pewno będę zaglądać! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cześć. dzięki za miłe słowa :)

      ale co do takich pytań to właśnie podawałam swojego aska, tam można mnie pytać o wszystko (no, prawie wszystko). jeśli chodzi o mój wiek to mam 16 lat, a Metalliki i Megadeth zaczęłam słuchać na samym początku gimnazjum, czyli 3 lata temu :)

      Usuń
  7. Zapraszam na nowy rozdział na http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na rozdział http://thestorytakesitsturn.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na nowy rozdział http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ :)

    Ps: Przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  10. PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM !
    Przeczytałam wcześniej, ale dopiero się ogarnęłam, żeby napisać komentarz, bo mam nauki w chuuuuuuuuj. Wybacz, błagam.
    Jej, jak jak czytałam te życzenia, to aż sobie plułam w brodę, że nie poinformowałam Cię o moich urodzinach, które były dokładnie tydzień przed urodzinami Margaret, 22 kwietna konkretnie. Ale cóż, mamy jeszcze cały rok.
    Kurczę, z początku rozmowy Crystal i Shan można pomyśleć, że Shan jest strasznie samotna. Jak powiedziała, że nie wie, czy kocha Nicka, to prawdę mówiąc się nie zdziwiłam.
    "- Wiesz na co mam ochotę?
    - Mhm...?
    - Na to, żeby się wyspać" - hahaha :D Krótko z Nickiem, pewnie się nieźle wkurwił :D
    Dave skaczący po kanapie, jak ja bym chciała to zobaczyć ! "Wszystkie imprezy, które organizujesz to jest jedno wielkie chlanie, ruchanie, ćpanie i rzyganie!
    - Będzie karaoke!
    - Do dupy.
    - I wypożyczyłem kilka filmów...
    - Nędza." - to już w ogóle jest mistrz, prawie się oplułam, jak to przeczytałam :D I te skarpetki dla Dave'a :D
    Generalnie rozdział jest świetny.

    OdpowiedzUsuń