piątek, 24 maja 2013

Carpe Diem Baby - rozdział 28.

NOWA ŚLICZNA BOHATERKA W ZAKŁADCE "BOHATEROWIE"!

w przyszłym rozdziale już zaczyna się wieczór kawalerski, więc będzie ciekawie. ale najciekawiej będzie dopiero wtedy, jak chłopcy się już obudzą ;dd

rozdział po raz kolejny dedykowany Justine Rose, za to, że w końcu spotkałyśmy się w szatni i pobiegłyśmy spóźnione na historię, za to, że napisałaś na ławce "LARS <3", za nasze rozmowy z Szeryfem na wf, za samochód sprzed tygodnia, który za nami jechał, za to, że zawiesili Ci konto na twitterze, które już odblokowali, no i za to, że chciałaś "jakąś dedykację"..

dziękuję innym dziewczynom za rozmowy na skajpaju :)

zapraszam na te blogi!:

http://xxpeacexxsells.blogspot.com/
http://xhero-of-the-dayx.blogspot.com/
http://big-city-nights-ankula.blogspot.com/
http://i-send-a-smile-to-you.blogspot.com/

- Pieprzona robota... - mruknęła Shanell, wyłączając budzik, który wskazywał dopiero 6:00 rano. Wszystkim się wydawało, że praca modelki to imprezy w najlepszych klubach w towarzystwie sławnych ludzi, randki z gwiazdami rocka, sesje zdjęciowe i pokazy mody. W rzeczywistości są to ciągłe spotkania, bieganie na castingi, spędzanie kilku godzin na planie zdjęciowym, mozolne ćwiczenia fizyczne, dieta uboga w cukry i tłuszcze oraz czasami rezygnacja z życia prywatnego. Tak właśnie wygląda kariera w modelingu. Shan nie raz żałowała tego, że tak bardzo poświęciła się pracy. Kobiety będące modelkami muszą przygotować się na dużo wyrzeczeń, żeby pochwalić się idealnymi rozmiarami. Muszą być świadome tego, że praca w tej branży to nie jest karierą na całe życie zawodowe. Wiedzą doskonale, że są to całe dnie spędzane na sesjach, rozmowach, castingach i siłowni.
Dziewczyna poleżała jeszcze chwilę na łóżku, aż w końcu podniosła się i podeszła do drzwi. Kiedy je otworzyła, Nick wpadł do środka. Spał jak zabity. Dopiero gdy spojrzała na swojego chłopaka leżącego na podłodze, przypomniała sobie całą wczorajszą sytuację. Nie miała ochoty więcej o tym myśleć. Poszła do łazienki, a po kilkunastu minutach była już gotowa do wyjścia. Założyła jeszcze trampki, wzięła swoją dżinsową kurtkę oraz torebkę i wyszła z mieszkania.
Nick obudził się chwilę później. Rozejrzał się wokół siebie zdezorientowany i po kilku sekundach cały zbolały podniósł się z podłogi. Rzucił wzrokiem na łóżko i zauważył, że jest pościelone. Oznaczało to, że Shan już poszła do pracy. Chłopak wsunął na siebie swoje obcisłe dżinsy i czarną koszulkę oraz przeczesał szybko włosy. Założył białe buty za kostkę, chwycił jeszcze klucze oraz swoją ramoneskę i wyszedł z mieszkania. Zamknął drzwi, po czym zjechał windą z 14. piętra i opuścił budynek. Gdy znalazł się na zewnątrz, szybkim krokiem ruszył w stronę najbliższej kwiaciarni. Za wszystkie pieniądze które miał przy sobie kupił bukiet czerwonych róż, a następnie pojechał metrem na Hollywood Boulevard, gdzie była agencja Shanell. Kiedy stanął przed wielkim budynkiem, wszedł do środka i od razu podszedł do zajętej recepcjonistki.
- Muszę się zobaczyć z Shanell Evans. - powiedział prosto z mostu Nick. Młoda kobieta podniosła wzrok znad swoich zapisanych papierów i obejrzała chłopaka od góry do dołu.
- Przykro mi, ale obawiam się, że to niemożliwe.
- Ale Shanell jest moją dziewczyną i...
- Tak, na pewno. - przerwała mu lekko poirytowana recepcjonistka. - Pani Evans nie życzy sobie żadnych wizyt. Nie lubi, gdy ktoś przeszkadza jej w pracy.
- Ale...
- Proszę pana, nie chcę się powtarzać.
- Jess, do cholery, w której sali jest casting do kampanii reklamowej Diora? - obok nich nagle pojawił się chłopak mniej więcej w wieku Nicka. Wysoki, dobrze zbudowany, z zarostem na twarzy, dłuższymi czarnymi włosami i ciekawymi tatuażami. Nick przypatrzył mu się uważnie. Z opisu kogoś mu przypominał.
- Już Ryan, już... - dziewczyna zaczęła nerwowo przeglądać terminarz. - Umm... sala 127, 4. piętro. Czekają tam 72 kandydatki.
- Ile?!
- 72 dziewczyny.
- Ehh, no dobra, już tam idę. Jak moja Shanell skończy sesję, powiedz, żeby tam przyszła. Gdzie moje macchiato? - spytał nagle.
- Shanell wzięła.
- Ok, to zamów mi drugie.
- Ale Ryan...
- Aha, zadzwoń jeszcze do Cynthii Field z Victoria's Secret. Umów mnie z nią na spotkanie w czwartek, wtedy Shan nie ma żadnej sesji.
- Dobrze, zrobię to za chwilę, teraz jestem zajęta. Ale kawę możesz sobie sam iść kupić.
- Właśnie czekają na mnie 72 dziewczyny! Już i tak jestem spóźniony.
- Może znajdziesz sobie w końcu asystenta? - zaproponowała Jess.
- Taa, w sumie masz rację. Możesz obdzwonić kilka młodych osób szukających pracy i umówić ich ze mną na spotkania.
- Ok. Za 20 minut się tym zajmę.
Ryan kiwnął głową i bez słowa ruszył w stronę windy. Nick przez chwilę patrzył na jego oddalającą się postać i zaczął się zastanawiać, jak jego dziewczyna potrafi wytrzymać z nim kilka godzin dziennie. Spojrzał jeszcze raz na recepcjonistkę i uśmiechnął się do niej.
- Nic z tego. - powiedziała bez emocji, po czym wzięła teczkę z papierami i weszła do jednego z pomieszczeń. Chłopak wziął głęboki oddech i rozejrzał się po holu, czy ktoś przypadkiem się tam nie kręci. Zauważył tylko kilka młodych dziewczyn, które były zajęte czytaniem magazynów o modzie lub poprawianiem makijażu. Zajrzał szybko do zapisanego terminarza Jess i od razu rzucił mu się w oczy jeden z napisów: S. Evans, 8:00-10:00, sesja z Ellen von Unwerth, sala 203.
Nick uśmiechnął się sam do siebie, po czym ruszył do windy i wjechał na 5. piętro. Szukanie trochę mu zajęło, bo jak się jakiś czas później okazało, sala znajdowała się na 8. piętrze. Gdy w końcu znalazł się pod drzwiami numer 203, bez pukania wszedł do środka. Zobaczył niską kobietę w średnim wieku. Na głowie miała zawiniętą chustę, spod której wystawało kilka blond kosmyków. Miała na sobie sweter zapinany na guziki, ciemne dżinsy z podwiniętymi nogawkami i białe tenisówki. Wszedł kilka kroków dalej i zauważył swoją nagą dziewczynę, która wiła się w śnieżnobiałej pościeli.
- Shanell! - zawołał. Shan i Ellen popatrzyły na niego ze zdziwieniem. Modelka owinęła się kołdrą, kiedy jej chłopak podszedł do niej.
- Co ty tu robisz? - spytała cicho.
- Chciałem cię...
- Wyjdź stąd.
- Shanell, znasz tego człowieka? - zapytała El, przyglądając się im uważnie.
- Nie.
- Ej... - oburzył się Nick.
- Ehh... Tak, to mój chłopak. Mogę dostać 10 minut przerwy?
- Tak, proszę.
- Dzięki. - mruknęła, po czym wzięła swój szlafrok leżący na podłodze i założyła go na siebie. Zeskoczyła z łóżka i razem z Nickiem wyszła na korytarz.
- Shanell, nawet nie wiem od czego mam zacząć... - powiedział cicho, patrząc na nią niepewnie. Nagle jego wzrok padł na bukiet róż. - To dla ciebie.
- Nie myśl sobie, że jak kupisz mi kwiaty, to wszystko będzie cudownie.
- Shan, proszę cię... Zrozum mnie w końcu... Inni pewnie nie robiliby takich problemów...
- Ale ja kurwa nie jestem "inni"! - krzyknęła. - Jestem twoją dziewczyną. Kobietą, która chciała spędzić z tobą resztę życia i założyć rodzinę...
- Kochanie, ja również chcę...
- To dlaczego ukrywałeś przede mną coś takiego? Czemu mnie okłamywałeś?
- Ja... ja po prostu bałem się, że cię stracę...
- Naprawdę miałeś zamiar ukrywać to przede mną do końca życia?
- Skarbie, oczywiście, że nie... Nie wiedziałem, jak mogę ci to powiedzieć. Spodziewałem się, jak możesz na to zareagować i nie myliłem się... - oznajmił, a Shan spuściła głowę. Nick zbliżył się do niej i ujął jej twarz w dłonie, a ona popatrzyła mu głęboko w oczy. - Kocham cię, maleńka... ty i Nelly jesteście dla mnie najważniejsze. Nikt inny się nie liczy.
- Naprawdę...?
- Naprawdę.
- Przepraszam, że wczoraj tak ostro zareagowałam... powinnam była cię wysłuchać... i wpuścić do sypialni...
- Pewnie zareagowałbym podobnie na twoim miejscu...
Shanell kiwnęła głową i utkwiła swój wzrok w podłodze. Stali tak przez chwilę w milczeniu, aż w końcu Nick przerwał ciszę.
- Wybaczysz mi...?
- Tak... - szepnęła i uśmiechnęła się do niego. Chłopak odwzajemnił jej gest i mocno ją do siebie przytulił.

***

- Dzięki, że zabrałeś mnie na ten koncert. Było super. - powiedziała zadowolona Shan, patrząc na swojego przyjaciela.
- Nie ma za co. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz się wybierzemy... Nie tylko na koncert...
- Tak. Na pewno. - uśmiechnęła się i wlepiła wzrok w przednią szybę. - Dziękuję za podwózkę. Muszę już iść do domu. Obiecałam rodzicom, że wrócę od razu po koncercie.
- Jasne. - powiedział i chciał ją przytulić, jednak dziewczyna popatrzyła mu głęboko w oczy. Zaraz po tym zbliżyła się do niego i delikatnie musnęła jego wargi. Po chwili pocałowali się namiętnie. Kiedy skończyli, Shan odsunęła się od niego i spuściła wzrok.
- Ja... muszę iść... jeszcze raz dzięki. - oznajmiła ledwo słyszalnie i wyszła z samochodu. Nie odwracając się za siebie, od razu pobiegła do swojego domu. Chłopak jeszcze przez chwilę patrzył jak postać jego przyjaciółki znika za drzwiami. Po chwili głośno westchnął i z mieszanymi uczuciami pojechał do swojego mieszkania.

***

Minęły 2 tygodnie. Minęły święta, minął Sylwester. Przyszedł rok 1989, który miał być bardzo znaczący w życiu wszystkich przyjaciół. Mel we wrześniu miała zostać żoną Jamesa, Shanell podpisała kontrakt z Victoria's Secret, producentem luksusowej damskiej bielizny, a Judy i David zaczęli starać się o drugie dziecko. Reszta miała inne małe postanowienia noworoczne, ale nie były aż tak bardzo znaczące jak te.
- Dziewczyny? I jak? - spytała Melanie, kiedy wyszła z przebieralni. Miała na sobie długą, prostą, śnieżnobiałą suknię ślubną na szerszych ramiączkach, delikatnie poszerzaną od pasa w dół. Wyglądała zjawiskowo.
- Nieziemsko. - oceniła Judy, przyglądając się jej uważnie. Shanell przytaknęła.
- Roxxi...? - Mel spojrzała na przyjaciółkę, która kartkowała jakiś magazyn z sukniami ślubnymi. Podniosła wzrok znad gazety i zlustrowała ją z góry na dół.
- Może być. - rzuciła obojętnie.
- Może być? Co jest nie tak?
- Za długa, za biała, za ślubna...
- Za ślubna? - Melanie zmarszczyła brwi. - Roxxi, co jest?
- Po co ci ten ślub?
- Jak to po co...?
- Mel, na chuj ci to?! - zirytowała się Roxanne. Dziewczyny, sprzedawczynie i kilka innych kobiet w sklepie spojrzały na nią ze zdziwieniem. - To jest wyrzucanie pieniędzy w błoto. Robicie zamieszanie o pieprzony świstek papieru.
- Dla mnie to nie jest świstek papieru...
- A niby co? Oprócz tego, że stracisz pieniądze, będziesz miała jego nazwisko i głupią obrączkę to wszystko będzie tak jak dawniej.
- Ale...
- Jak w ogóle możesz brać ślub w facetem, który cię zdradził? Jeśli zrobił to raz, to może zrobi to po raz drugi. I wtedy rozwód, targanie się po sądach, walka o dzieci oraz po raz kolejny wyrzucanie pieniędzy w błoto.
- To ja pójdę się przebrać... - mruknęła Mel i weszła do przebieralni. Judy rzuciła Roxanne wrogie spojrzenie.
- Normalna jesteś? Jak ty się zachowujesz?
- Po prostu nie chcę żebyście marnowały sobie życie.
- Kto sobie tutaj niby marnuje życie? - zdenerwowała się Judith.
- Ty, robiąc sobie kolejne dziecko i ona, biorąc ślub z alkoholikiem i dziwkarzem.
- Roxxi, nie przesadzasz...? - odezwała się cicho Shanell.
- Nie, nie przesadzam.
- I ty się dziwisz, że rodzina Larsa cały czas po tobie jedzie? - zapytała Judy, odgarniając za ucho blond kosmyk. - Zobacz, jak ty nas wszystkich traktujesz. Ogarnij się w końcu.
Roxanne przewróciła oczami i chwyciła swoją torebkę, po czym bez słowa wyszła z lokalu. Shan popatrzyła zmieszana na Judith, która tylko machnęła ręką. Po chwili Melanie wyszła z przebieralni i uśmiechnęła się do przyjaciółek. Zapłaciła za swoją suknię i razem z dziewczynami opuściła budynek. Pożegnały się i każda ruszyła w inną stronę.
Shanell podbiegła do swojego samochodu zaparkowanego kilkanaście kroków od niej i pojechała na Sunset Boulevard. Weszła do swojego bloku, wjechała windą na 14. piętro i chciała wejść do swojego mieszkania, jednak drzwi były zamknięte. Zdziwiła się, ponieważ Nick miał dzisiaj wolne i nie miał żadnych ciekawych planów. Zapukała, lecz jej chłopak nie miał zamiaru otwierać. Zaczęła przeszukiwać całą swoją torebkę i wyciągnęła z niej klucze. Po chwili weszła w końcu do swojego mieszkania. Już z korytarza usłyszała głośny dźwięk telewizora i szeleszczenie paczką chipsów.
- Nick, debilu, mogłeś ruszyć dupę i mi chociaż drzwi otworzyć! - krzyknęła i przeczesując palcami włosy, weszła do kuchni. - Naczyń oczywiście też nie zmyłeś. Mówiłam ci rano, że masz je kurwa umyć!
Nick nic nie odpowiadał. Nawet chrupanie i szeleszczenie ustało. Shan nalała wody do szklanki i ruszyła do salonu. Zauważyła, że w telewizji leci My Little Pony.
- Ciebie już naprawdę pojebało, Kucyki Pony oglądasz? I nawet nie próbuj mi się tłumaczyć, że to Sofi zostawiła swoje kase... - dziewczyna podeszła do kanapy i zamarła. Jej chłopak spał, a obok niego leżała jego córeczka, która teraz patrzyła zszokowana na Shanell. - O jeju... Nelly, przepraszam cię... Myślałam, że to twój... tata... i... rozumiesz, trochę się zdenerwowałam... Nie gniewaj się i nie płacz, ja wcale nie przeklinałam na ciebie i nie mam nic do Kucyków Pony...
- Nie będę płakać. I nie jestem na ciebie zła. - powiedziała z uśmiechem dziewczynka. Shan odwzajemniła jej gest.
- Jestem Shanell. - wyciągnęła rękę w stronę małej, a ta ją uścisnęła.
- Wiem. A ja mam na imię Nelly. I za miesiąc będę miała 6 lat. Będę najstarsza w przedszkolu, niedługo pójdę do szkoły!
- Super. Widzisz, jaka jesteś już duża?
- Moja mama też tak mówi. Ale ona jest starsza ode mnie, ma 26 lat. Jej chłopak ma 30 lat, a mój tata 27. A ty ile?
- Ja... ja 23...
- To młoda jesteś. - stwierdziła Nelly.
- Dzięki. - uśmiechnęła się Shanell. - Może coś zjesz? W sumie to mam tylko sałatkę z tuńczykiem, którą zrobiłam wczoraj, nie byłam dzisiaj na żadnych zakupach... Hmm?
- Tata kupił mi chipsy...
- Twój tata to w ogóle jest... no nieważne. Chodź do kuchni.
Nel kiwnęła głową i poszła za Shanell. Shan naszykowała sałatkę i usiadły razem przy stole. Zaczęły jeść, śmiać się i rozmawiać na przeróżne tematy. Od lalek Barbie po pracę i szkołę. Nelly jak na swój wiek była całkiem inteligentna, a oprócz tego miła, słodka i wygadana. Dobrze się razem dogadywały, chociaż było to dopiero ich pierwsze spotkanie.
Niedługo później obudził się Nick i również się do nich przyłączył. Widział od razu, że Shan i Nelly się polubiły, więc był bardzo zadowolony. Jakiś czas później zadzwonił Dave, żeby Nick pomógł mu w komponowaniu nowego utworu. Shanell od razu się skrzywiła. Wiedziała doskonale, że komponowanie nowych utworów jest równoznaczne z piciem alkoholu.
- Nick, wiesz dobrze, że on nie chce niczego komponować! - powiedziała Shan w ich sypialni, kiedy chłopak ubierał swoje białe adidasy za kostkę.
- Gdyby nie chciał niczego komponować, to przecież by nie dzwonił, prawda?
- Dave dostał wczoraj wypłatę. A co to oznacza? Zniknie na kilka dni, nie będzie dawał znaku życia, będzie chlał i imprezował z dziwkami, a później będzie chodził i płakał, że nie ma co jeść!
- Daj spokój. To jego problem.
- Ale on i tak zawsze tutaj przyjdzie, bo wie, że będę się nad nim litowała. Dam mu jeść, pożyczę kasę, przenocuję...
- A nie możesz mu w końcu powiedzieć: "NIE"? - spytał, podchodząc do lustra i przeczesując swoje włosy. - Masz za dobre serce.
- Wiem...
- Dobra, to ja lecę skarbie. Niedługo Josie przyjdzie po Nelly.
- Zaraz, co?! - zatrzymała go Shanell. - Jak to?!
- No Josie przyjdzie po Nelly. Miała ją odebrać.
- To nie możesz zaczekać?
- Nie. Przecież tylko ją na chwilę wpuścisz, powiesz, że musiałem wyjść, weźmie małą i jesteś wolna.
- Ale...
- Ale co? - chłopak zaczął się lekko irytować.
- Nie chce się widzieć z twoją byłą dziewczyną.
- Przestań... nie będzie odstawiała żadnych scen, ona nie jest taka. W dodatku rozstała się ze mną kilka lat temu i ma faceta, więc... - Nick chwycił swoją ramoneskę i pocałował swoją dziewczynę, a zaraz po tym spojrzał na Nelly. - Pa kochanie. Zobaczymy się za tydzień.
- Papa! - odkrzyknęła, nie odrywając wzroku od telewizora.
- Wrócę wieczorem. Poczekasz na mnie? - Nick uśmiechnął się tajemniczo do Shan.
- Jak nie zasnę, to poczekam. - odpowiedziała, ziewając. - Idź już.
- Idę. Pa.
- Pa. - mruknęła, zamykając za nim drzwi. Po chwili poszła do salonu, usiadła na sofie obok Nelly i zaczęły oglądać kreskówki. Kilkanaście minut później usłyszały dzwonek do drzwi. Shan pobiegła do przedpokoju i otworzyła drzwi. Na progu stała Josie, która przyglądała się jej ze zdziwieniem.
- Chyba pomyliłam mieszkania... - powiedziała cicho. Miała całkiem sympatyczny głos.
- Nie, nie pomyliłaś. Jestem Shanell, dziewczyna Nicka. Niedawno wyszedł i prosił, żebym przez chwilę zajęła się Nelly.
- Aaa... Ok, jasne. Nie musisz się tłumaczyć. - uśmiechnęła się blondynka, a w tym samym momencie mała pojawiła się w korytarzu. - Cześć kochanie.
- Cześć. - Nel podeszła do Josie, a ta ją do siebie przytuliła. - Mamo, wiesz, jaka Shanell jest fajna? Jest modelką i ma w domu swoich rodziców kolekcję lalek Barbie! Obiecała, że mi pokaże! Będę mogła jeszcze przyjść do niej, prawda?
- Tak, ale teraz jest późno i musimy iść do domu.
- Ale obiecujesz, że będę mo...
- Obiecuję. - Jo zapięła sweterek swojej córki, odgarniając za ucho swój niesforny blond kosmyk. Spojrzała jeszcze na Shan i uśmiechnęła się lekko. - Dzięki.
- Nie ma za co, naprawdę.
- Przekaż Nickowi, że może przyjść po Nelly w przyszłą sobotę.
- Mhm... Tak, przekażę. Jasne.
- Na razie. - Josie poprawiła swoją dżinsową kurtkę i ruszyła do wyjścia. Nel odwróciła się do Shan i pomachała jej na pożegnanie.
- Pa Shanell!
- Pa. Do zobaczenia. - modelka odmachała jej z uśmiechem. Jo z rozbawieniem na twarzy pokręciła głową i razem ze swoją córką opuściła jej mieszkanie.

15 komentarzy:

  1. Dzień dobry, Pani Mustaine!

    dziękuję za minutę ciszy. :> teraz wiem, że ktoś na prawdę mi współczuję. xd

    rozdział jak zwykle mnie wciągnął. jednak cholernie nie mogę się doczekać panieńskiego i kawalerskiego. :> ojj, będzie się działo :D próbuje sobie wyobrazić Nell ale coś mi nie wychodzi. :< tak w ogóle to miało być pięknie i kolorowo a tutaj Roxxi z ryjem wyjeżdża. O_O współczuje Larsikowi i podziwiam, że z nią wytrzymuje. :D ogólnie to zaczynam Ryan'a darzyć sympatią. szczerze, nie wiem dlaczego. tak samo w dzisiejszym rozdziale najbardziej podobała mi się Roxxi. XD z jednej strony noo.. wredna suka krótko mówiąc. ale z drugiej.. jakoś podoba mi się jej szczerość i postawa. WIEM WARIUJĘ. WYŚLIJ MNIE NA PRZYMUSOWE LECZENIE PSYCHIATRYCZNE!! aaaa ! i to jak Nick wpadł go pokoju kiedy Shan otworzyła drzwi! :D LEŻĘ KURWA. :D + kucyki pony. :> byłam pewna, że to Nick ogląda. :D no wiesz, że do końca mu odwaliło przez to, że jakiś czas temu nawiedzał go Cliff. :D

    dziękuję za uwagę.:D
    _________________________________________________________________
    Is this the real life?
    Is this just fantasy?
    Caught in a landslide, no escape from reality.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle Cię kocham. Jak zwykle dobry roz dział.Jak zwykle się powtarzam... Zacznę od Roxxi. Soł.. To było wredne, to co powiedziała. To, że ona chce być wolna i bardziej swobodna, to nie znaczy, że inne dziewczyny tego chcą. Jeśli Roxx nie chce rodziny, OK, ale Mel ma dzieci i przydałoby się, gdyby ustabilizowała sobie ten związek i w ogóle życie, żeby jej się ułożyło, bo kiedyś naprawdę miała pod górkę.

    Judy chce drugiego maluszka! Cieszę sie! A ti właśnie ona będzie w ciąży, nie? Ja to wiem. Albo Shan...bo wybaczyla Nickowi i podobno chcą dzieciaki mieć, a poza tym ti świetnie Shanell dogaduje się z Nelly. No cieszę się. A w ogóle ten tekst z kucykami był niesamowity. Się sama do siebie śmiałam.
    Kocham, czekam.
    ~Jaga,z konta

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty rozdział *-* Taki słodki. A Roxxi mnie wkurza normalnie -.-

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej, no ja tak na wstępie ci wyjadę, że czekam na wieczór kawalerski, to może być całkiem ciekawe xD
    Ale dobra, rozdział. Cieszę się, że Shanell pogodziła się z Nickiem, polubiłam ten ich związek, razem tworzą bardzo fajną parę, jak dla mnie. I pojawił się Ryan! Nie wiedzieć czemu, ale jakoś mnie dziwnie ta jego postać interesuje, taki jest...nie ma go, i chyba przez to.
    Roxxi jest najbardziej kontrowersyjną postacią tego opowiadania. W moich oczach naturalnie. Trochę mnie wkurzyła tym swoim zachowaniem, tym co powiedziała o ślubie. Śluby są cudne, dla Mel to na pewno będzie wielki dzień. A dzieci...no z tym się akurat zgodzę, ale to chyba przez to, że sama jakoś ich mieć bym nie chciała. Ja tam Roxxi lubię.
    I jeszcze Nelly - jej! Takie rozgadane dzieci są akurat w porządku, dobrze, że nie jest zarozumiała i wredna jak niektóre pięciolatki, czy tam sześciolatki. Takie to udusić można...
    No i ode mnie będzie tyle, rozdział przyjemny, uspokajający, hah. Czekam na ten wieczór kawalerski xD!
    Pozdrawiam i zapraszam na rozdział - http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nelly jest taka słodka i kochana <3 I inteligentna... Bardzo dojrzale zachowała się gdy Shanell tak klęła... A Nick? O matko, jaki on słodki, wpierdala się do agencji z wielkim bukietem i wgl... słodkie to było... A i jeszcze Roxy! Chamsko się zachowała, może mieć o Jamesie swoje zdanie, które ja podzielam, ale powinna zaakceptować wybór Mel... I gdzie jest Jason? Brakuje mi Jasona ;<

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy ja zawsze muszę lubić tych największych skurwielów? Mimo, że Roxxi zachowała się okropnie w stosunku do Mel, to nadal ją lubię XD Jak Lars z nią wytrzymuje? Oni to zupełne przeciwieństwa siebie o.o JEZUUUU, NIEDŁUGO WIECZÓR KAWALERSKI <3333333333333333 Co on odwali się zastanawiałam i nadal nie wiem :CC XDD Kim będzie nowa bohaterka? :D Co będzie robić i w ogóle? Może gdzieś była napisana, a ja jej nie zauważyłam? XD Córka Nicka jest taka urocza i bystra *-* Nick słodko przeprosił i Shan się nie fochała :3 Na początku myślałam, że on na poważnie ogląda kucyki pony o.o Serio. Nie spodziewałam się, że będzie tam Nelly ;-;

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dobrze, że Shan wybaczyła Nickowi :)
    Roxy mnie wkurwiła jak nie wiem...ale wiesz...jakby nie patrząc też ma trochę racji.
    No bo jednak James, zdradził Mel...i w ogóle...ALE I TAK MAJĄ BYĆ SZCZĘŚLIWI KONIEC KROPKA.AMEN.

    I ta akcja z tymi kucykami pony..haha jabłam :D
    Nelly jest taka kochana, fajnie że sie zaprzyjaźniły.

    Rozdział jak zawsze zajebisty, napisałabym coś więcej ale nie mam pojęcia co.
    Kocham cię i pisz następny i rób już TEN ŚLUB po nie wytrzymam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. już wiesz, że u mnie rozdział, ale piszę jeszcze raz :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Parę słów ode mnie na blogu
    http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. miał być w piątek jak zawsze, ale chyba zaszaleję i wrzucę w czwartek ;dd

      Usuń
    2. Łohoho no to zajebiście *-*

      Usuń
  11. Masz mnie opierdalać za wszystkie błędy, za moje amatorstwo w opisywaniu seksu i ogólnie. Ja wiem, że Ty kochasz Jamesa i Rebeccę, ale Lars nie będzie się wpierdalać. Oni się nie rozstaną aż do kariery Jamesa :D.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana, mam nadzieję, że nie gniewasz się za moje zwlekanie z komentarzami. Ale mam taki zapierdol, że nie mogę nawet się skupić. Dobrze że jest wolne, w końcu mogę dodać Ci komentarze i sama popracować nad nowym rozdziałem, bo dawno nie dodawałam.
    Dobrze, Shan nie ma już focha na Nicka. To dziecko to bardzo delikatna sprawa, Nickowi pewnie też nie jest z tym lekko. Co nie zmienia faktu, jaka ona jest dla niego ważna. Kurcze, nie mam pojęcia o co chodzi Roxxi. Melanie musiało byc strasznie przykro jak zaczęła gadać te bzdury. Raaany, jaka Nelly jest kochana :) Mam nadzieję, że zbliży się jeszcze do Shan. Dave będzie płakał, że nie ma co jeść xD O Bożeno, chciałabym to zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń